Phoenix Point

Phoenix Point
Sztab VVeteranów
Tytuł: Phoenix Point
Producent: Snapshot Games
Dystrybutor:
Gatunek: Strategia turowa
Premiera Pl:2020-01-31
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Ocena
czytelników bd GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI 70% procent
Głosuj na tę grę!

Phoenix Point

XCOM to marka, która wyznaczyła nowe trendy… choć w Polsce wciąż jest bardziej znana pod nazwą UFO: Enemy Unknown. Produkcja ta wymagała od gracza bezkompromisowego zaangażowania, nie zwykła przebaczać błędów, jednocześnie jednak oferując mnogość opcji, ale też i wymagając zachowania uwagi w mnogich sferach. Nic więc dziwnego, że legendarny pierwowzór doczekał się wielu następców, stosunkowo niedawno zaś z kolei swoistego resetu. Mimo wszystko nie wszyscy byli usatysfakcjonowani przyjętymi kierunkami, będąc ciekawi, w którą stronę podążyłaby seria, gdyby decydujące słowo należało do kluczowego współautora sukcesu produkcji sprzed około ćwierci wieku – Juliana Gollopa. Teraz mogą poznać na to odpowiedź przy okazji rozgrywki w Phoenix Point.
phoenix-point-20813-1.png 1Autor ten nade wszystko porzucił już wyeksploatowaną do cna otoczkę fabularną z kosmitami w tle, decydując się na nieco bardziej „przyziemny” charakter zła. „Nieco”, gdyż i tak nasuwa ono szereg skojarzeń chociażby z „The Thing” Jamesa Carpentera (znanym u nas jako „Coś”), a to z uwagi na charakter głównych niemilców (o których zresztą dalej). Trzeba jednak przyznać, że zmiany te i tak są satysfakcjonujące i mimo wszystko dość suwerenne, mimo że końcowo… a nie, nie zdradzę!

Na grę zwyczajowo składają się dwie sfery – taktyczna oraz strategiczna. Ta pierwsza sprowadza się do „czyszczenia” w klasycznie turowym stylu plansz z przeciwników, od czasu do czasu zadania te są urozmaicane koniecznością a to ratowania cywilów, a to po prostu przetrwania zasadzki odpowiednio długo i dotarcia do punktu ewakuacyjnego. Szczerze mówiąc akurat tej warstwie przydałoby się urozmaicenie, żadna z misji tak naprawdę nie zapada szczególnie w pamięć, każdą z nich można bowiem sprowadzić do frazy „już to gdzieś widziałem”.

Inna rzecz, że sama mechanika tych starć jest ze wszech miar złożona. Plansze bynajmniej nie są ortodoksyjnie dwuwymiarowe, przeciwnie, można i należy zajmować również wyższe kondygnacje bądź swego rodzaju punkty obserwacyjno-strzeleckie. Co więcej, niemal każda z nich (właściwie chyba tylko z wyjątkiem leż przeciwników) jest wypełniona takimi czy innymi elementami nie tylko poddającym się zniszczeniu, lecz czasami wpływającymi przez to na zmniejszenie bądź zwiększenie takich obrażeń (by wskazać chociażby na klasyczne butle/skrzynie etc. z substancjami łatwopalnymi). Tak naprawdę można wymienić tu wiele, wiele detali, które sprawiają, iż rzeczone misje mogą się okazać prawdziwym polem do popisu i naprawdę warto rozważ
yć kolejny krok, nawet w kontekście kilku tur naprzód.

Sfera strategiczna znalazła odzwierciedlenie w mapie globu, rojącej się od lokacji, które poddają się eksploracji. Musimy więc rozwijać własną bazę i poszukiwać kolejnych dlań lokalizacji, dbać o produkcję militariów, prowadzenie badań rozwijających naszą wiedzę (i instrumentarium), nie zapominając o zachowaniu stosownej równowagi.

Ta ostatnia nie jest jednak z reguły możliwa w kontekście trzech frakcji, które obok nas wypełniają świat. Z jednej strony walczymy o przetrwanie całej ludzkości, z drugiej jednak ta nawet w obliczu skrajnego niebezpieczeństwa pozostaje podzielona, my zaś prędzej czy później (acz raczej z naciskiem na ten pierwszy wariant) będziemy musieli się opowiedzieć po określonej stronie. Śmiem twierdzić, iż jest to rozwiązanie dobrze dopracowane i wysoce satysfakcjonujące.

Phoenix Point zasługuje również na pochwałę pod kątem stopnia rozbudowy, przynajmniej na początku – przez cały czas jest co robić, co chwilę coś domaga się naszej uwagi i atencji. Niestety na etapie mid- i endgame’u dostrzega się jednak, że efekt ten osiągany jest przez zastosowanie mało wyrafinowanego rozwiązania sprowadzającego się do starej zasady „kupą, mości panowie” – brakuje jakiegoś radykalnego zwrotu akcji, swoistego „wywrócenia stołu” czy kolejnych i kolejnych nowatorskich rozwiązań (np. eksploracji obszarów morskich).

Nieco wtórna jest również konstrukcja wrogów – w przypadku zagrożenia niesionego przez niezwykle niesfornego wirusa aż prosiłoby się, by każdy z nich był na swój sposób unikalny, a przez to nieprzewidywalny. Tymczasem przeciwnie, jakkolwiek „niecodziennie” prezentowałby się na pierwszy rzut oka dany przeciwnik, sprawia ona wrażenie wyjętego z formy, mającego za sobą tą samą unitarkę co wphoenix-point-20813-2.png 2szyscy. Co gorsza, liczba ich rodzajów jest bardzo ograniczona i do zliczenia wszystkich wystarczą palce bodaj dwóch rąk – jak na współczesne standardy jest to wynik bardzo, bardzo skromny…

Atutem gry jest z kolei oprawa wizualna – jest ładnie, kolorowo i urozmaicenie. Dość wskazać, że wspomniane starcia taktyczne jakkolwiek co do zasady rozgrywają się z perspektywy rzutu izometrycznego (tu zresztą wyłazi na jaw brak możliwości swobodnego manewrowania kamerą), to czasami pozwalają zająć pozycję zza pleców danego żołnierza, a nawet rzucić jego własnym okiem na plac bitwy. Za tym wysokim standardem nie nadąża muzyka, która może nie odstręcza, lecz również właściwie ani razu nie porywa. Dobrze również, że szereg wypowiedzi i ekranów jest dubbingowanych, lecz raczej rzadziej niż często. Prosiłoby się również o zwiększenie liczby odzywek żołnierzy, bardzo monotematycznych w swych okrzykach oraz meldunkach.

Widać również, iż autorzy bardzo spieszyli się ze sfinalizowaniem swojego projektu, ich gra bowiem niejednokrotnie pada ofiarą takiego czy innego bugu, czy to programistycznego, czy to – częściej – konceptualnego. Nie jestem piewcą Steama jako takiego czy hejterem Epic Games Store (który ma czasową wyłączność na dany tytuł), widać jednak, że ograniczenie – a właściwie wyeliminowanie – pre-produkcyjnego dostępu do gry wpłynęło negatywne na proces beta-testów.

Phoenix Point to niebanalna wariacja na temat starego dobrego UFO, gdzieniegdzie przemycająca ciekawe nowalijki, nade wszystko jednak polerująca do blasku najbardziej udane pomysły. Owa ostrożna wtórność byłaby nie tylko wybaczalna, co może również i godna pochwały gdyby nie tu czy ówdzie ujawniający się brak tudzież błąd wzbudzający zdziwienie pod koniec drugiej dekady XXI wieku i grze tej mimo wszystko dość daleko, by uznać ją za ponadczasową aplikację.

Autor: Klemens
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję