Terra Invicta
Sztab VVeteranów
Tytuł: Terra Invicta
Producent: Pavonis Interactive
Dystrybutor:
Gatunek: Strategia turowa/4x
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Tytuł: Terra Invicta
Producent: Pavonis Interactive
Dystrybutor:
Gatunek: Strategia turowa/4x
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Terra Invicta
Mój inicjujący kontakt z Terra Invicta sprawił wrażenie, iż mam do czynienia z pierwszym modelem postępowania, gra bowiem fabularnie i nie tylko nawiązuje do serii XCOM - ludzkość nawiązuje Pierwszy Kontakt z zupełnie obcym gatunkiem i niekoniecznie tenże jest pokojowy. W konsekwencji powstaje ruch oporu, ale trudno jednak mówić o jedności po stronie ludzi, a to w myśl zasady, że gdzie dwóch Polaków, tam trzy opinie. Pierwsze godziny z tytułem nasuwają również nieodparte skojarzenia z warstwą strategiczną legendarnego cyklu Sida Meiera, niejako skupiając się nań, co już samo w sobie jest wartościową nowalijkę, w przypadku oryginalnego UFO i (godnych) następców traktowano go bowiem nieco po macoszemu, prymat przyznając starciom taktycznym.
Jak się jednak okazuje, na tym nie koniec. Wraz z postępami rozgrywki odkrywamy bowiem, iż ambicje autorów sięgają znacznie, znacznie dalej. Nie sposób nie pozbyć się wrażenia, że kiedyś podczas rozgrywki chociażby w reboota od Firaxis
deweloperzy zaczęli się przerzucać refleksjami w stylu „szkoda, że nie ma tego a tego” albo „to w sumie całkiem fajne, ale co by było, gdyby jednak to i tamto”, następnie je spisali, po czym zamiast tworzyć moda uznali, że sami stworzą tego rodzaju grę.
W konsekwencji nie boję się zaryzykować tezy, że Terra Invicta ma zadatki na tytuł o wiele, wiele bardziej złożony, co z dużym prawdopodobieństwem może go zepchnąć do niszy, jednakże jak dowodzi seria Crusader Kings wcale tak być nie musi. Cała sztuka jednak w umiejętności znalezienia właściwego balansu, legendarnego złotego środka.
Obecna, wciąż bardzo wczesna wersja tytułu uświadamia jednak, że przed autorami jeszcze wiele, wiele pracy. Już sama (nie)czytelność głównego interfejsu, jak też wątpliwa (nie)intuicyjność tegoż uświadamia, że do mety jeszcze daleka droga, tyleż pod względem „rzemieślniczo-programistycznym”, co i również konceptualnym. Tytułu tego nie da się – jak na razie – rozpoznać bojem, samouczki sprawiają wrażenie tak naprawdę niezbędnych, trudno zaś uznać je za szczególnie przyjazne bądź łopatologiczne.
Również pod względem warsztatowym można nieco pokręcić nosem. Dość powiedzieć, iż samo załadowanie rozgrywki w przypadku mojego sprzętu wymagało oczekiwania znacząco dłuższego niż w przypadku hitów Rockstara czy Cyberpunka 2077 tuż po premierze. Bodaj dwukrotnie nawet przyłapałem się na rozważaniu, czy aby nie doszło do „zawieszenia się”.
Powyższe utyskiwania – celowo o dość ogólnym charakterze – nie powinny jednak przesłonić faktu, że z ową produkcją spędziłem całkiem sporo czasu, i było to doznanie generalnie przyjemne. Nie sposób bowiem nie docenić pasji autorów, nie mam bowiem wątpliwości, iż niezależnie od wymogów prozy codzienności (czyt. pragnienia zdobycia środków na przeżycie) tworzą oni grę, w którą sami chcieliby zagrać. Pozostaje trzymać kciuki, by efekt końcowy był satysfakcjonujący dla nich samych – a w konsekwencji i szerokiego grona giercmańskiej braci.
Autor: Klemens
Jak się jednak okazuje, na tym nie koniec. Wraz z postępami rozgrywki odkrywamy bowiem, iż ambicje autorów sięgają znacznie, znacznie dalej. Nie sposób nie pozbyć się wrażenia, że kiedyś podczas rozgrywki chociażby w reboota od Firaxis
W konsekwencji nie boję się zaryzykować tezy, że Terra Invicta ma zadatki na tytuł o wiele, wiele bardziej złożony, co z dużym prawdopodobieństwem może go zepchnąć do niszy, jednakże jak dowodzi seria Crusader Kings wcale tak być nie musi. Cała sztuka jednak w umiejętności znalezienia właściwego balansu, legendarnego złotego środka.
Obecna, wciąż bardzo wczesna wersja tytułu uświadamia jednak, że przed autorami jeszcze wiele, wiele pracy. Już sama (nie)czytelność głównego interfejsu, jak też wątpliwa (nie)intuicyjność tegoż uświadamia, że do mety jeszcze daleka droga, tyleż pod względem „rzemieślniczo-programistycznym”, co i również konceptualnym. Tytułu tego nie da się – jak na razie – rozpoznać bojem, samouczki sprawiają wrażenie tak naprawdę niezbędnych, trudno zaś uznać je za szczególnie przyjazne bądź łopatologiczne.
Również pod względem warsztatowym można nieco pokręcić nosem. Dość powiedzieć, iż samo załadowanie rozgrywki w przypadku mojego sprzętu wymagało oczekiwania znacząco dłuższego niż w przypadku hitów Rockstara czy Cyberpunka 2077 tuż po premierze. Bodaj dwukrotnie nawet przyłapałem się na rozważaniu, czy aby nie doszło do „zawieszenia się”.
Powyższe utyskiwania – celowo o dość ogólnym charakterze – nie powinny jednak przesłonić faktu, że z ową produkcją spędziłem całkiem sporo czasu, i było to doznanie generalnie przyjemne. Nie sposób bowiem nie docenić pasji autorów, nie mam bowiem wątpliwości, iż niezależnie od wymogów prozy codzienności (czyt. pragnienia zdobycia środków na przeżycie) tworzą oni grę, w którą sami chcieliby zagrać. Pozostaje trzymać kciuki, by efekt końcowy był satysfakcjonujący dla nich samych – a w konsekwencji i szerokiego grona giercmańskiej braci.
Autor: Klemens