Settlers III
Sztab VVeteranów
Tytuł: Settlers III
Producent: Blue Byte
Dystrybutor: CD Projekt
Gatunek: Strategia RTS
Premiera Pl:1999-06-22
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Tytuł: Settlers III
Producent: Blue Byte
Dystrybutor: CD Projekt
Gatunek: Strategia RTS
Premiera Pl:1999-06-22
Premiera Świat:
Autor: Klemens
The Settlers III
Przyznam szczerze, iż to nie tylko niedostateczny hardware był przyczyną tak długiej zwłoki. Pamiętam doskonale bowiem moją początkową irytację towarzyszącą odkryciu, że „trójka” porzuciła mechanikę budowy ścieżek, poszczególne postacie miały bowiem same podejmować decyzje o optymalnej trasie, niejako wyręczając gracza z uciążliwej rzekomo czynności. Co więcej, trasy jako takie miały w istocie się pojawić, ale wskutek naturalnego „wydeptania”, żywo w ten sposób ukazując, gdzie przebiegają arterie tłoczące krew naszego królestwa. Wszystko fajnie, tylko że w ten sposób odebrano graczowi niemałą porcję frajdy, trochę na zasadzie udostępnienia przycisku „tu kliknij, by wygrać” – przecież chyba mimo wszystko nie o to w tej zabawie chodzi, czyż nie?
Zgodnie z zapowiedziami autorzy oddali graczowi trzy rasy (Rzymian, Egipcjan oraz Chińczyków), zaś w późniejszym dodatku czwartą nację (Amazonek – to zresztą był jeden z pierwszych przykładów dostrzeżenia przez twórców gier roli kobiet w historii, nawet jeśli specyficzny i wciąż przerysowany). Każda z nich dysponuje oryginalnym stylem, choć w przeważającej mierze wszystkie dysponują niemal
tymi samymi budynkami. Różnią się one „tylko” rodzajem i ilością materiałów potrzebnych do ich wzniesienia. W grze najłatwiej jest o drewno, więc siłą rzeczy rozgrywka nacją preferującą ten budulec zwykła postępować szybciej niż w przypadku milusińskich preferujących kamień.
Owa nieśmiałość w głębszym różnicowaniu ras sprawia jednak, że na późniejszym etapie rozgrywki ta staje się nieco nużąca, musimy bowiem gromadzić w równym stopniu te same surowce, a w konsekwencji stawiać te same budynki w tym samym sąsiedztwie. Autorom zabrakło również wyobraźni, by zróżnicować chociażby rodzaje jednostek militarnych. Inaczej niż w przypadku poprzedniczek te cechują się nie tylko odmiennym stopniem wyszkolenia, lecz również i charakterystyką – łucznikami nie zdobędzie się wrażych budowli, ale z obcym najeźdźcą mogą się oni uporać nim ten wykona choć jeden zamach mieczem.
Zmianie uległa również sama mechanika sterowania armią czy geologami. Obecnie niczym w klasycznym erteesie można je zgrupować i poprowadzić gdzie się chce, choćby na przeciwległy kraniec mapy. Akurat tą zmianę jestem skłonny uznać za niewątpliwy plus tej produkcji, choć towarzyszy mu zgrzyt związany z „ospałością” ruchów tych jednostek, jak również nieco szwankującym algorytmem wyszukiwania ścieżek (choć koniec końców zwykły one osiągać cel, „zacięcie się” na jakiejś przeszkodzie jest ewidentną rzadkością).
Pomimo upływu lat całkiem satysfakcjonująca prezentuje się grafika produkcji, ale pod warunkiem, że gracz nie zdecyduje się skorzystać z opcji zoomu, albowiem wówczas zostanie porażony pikselozą, która już od lat nie uchodzi. Całość jest utrzymana w estetyce nieco bardziej kolorowej i „cieplejszej” niż to miało miejsce w przypadku poprzedniczek. Nadto każdej nacji towarzyszy odmienny motyw muzyczny (choć opcję tę można zmodyfikować), przy czym niektóre z tych melodii są nawet dość przyjemne, aczkolwiek nie zapadają w pamięć w stopniu właściwym dla utworów przewodniczych właściwych dla pierwszych dwóch odsłon serii.
The Settlers 3 to gra, która nawet po latach potrafi wciągnąć na wiele godzin, jednakże wiele z jej rozwiązań współcześnie jawi się jako wręcz proszące się o opatrzenie etykietką „oldskulu”. Produkcja ta miała stanowić otwarcie na szersze grono użytkowników, tymczasem doceni ją – na zasadzie alternatywy – tylko część zdeklarowanych miłośników Osadników.
Autor: Klemens
Zgodnie z zapowiedziami autorzy oddali graczowi trzy rasy (Rzymian, Egipcjan oraz Chińczyków), zaś w późniejszym dodatku czwartą nację (Amazonek – to zresztą był jeden z pierwszych przykładów dostrzeżenia przez twórców gier roli kobiet w historii, nawet jeśli specyficzny i wciąż przerysowany). Każda z nich dysponuje oryginalnym stylem, choć w przeważającej mierze wszystkie dysponują niemal
Owa nieśmiałość w głębszym różnicowaniu ras sprawia jednak, że na późniejszym etapie rozgrywki ta staje się nieco nużąca, musimy bowiem gromadzić w równym stopniu te same surowce, a w konsekwencji stawiać te same budynki w tym samym sąsiedztwie. Autorom zabrakło również wyobraźni, by zróżnicować chociażby rodzaje jednostek militarnych. Inaczej niż w przypadku poprzedniczek te cechują się nie tylko odmiennym stopniem wyszkolenia, lecz również i charakterystyką – łucznikami nie zdobędzie się wrażych budowli, ale z obcym najeźdźcą mogą się oni uporać nim ten wykona choć jeden zamach mieczem.
Zmianie uległa również sama mechanika sterowania armią czy geologami. Obecnie niczym w klasycznym erteesie można je zgrupować i poprowadzić gdzie się chce, choćby na przeciwległy kraniec mapy. Akurat tą zmianę jestem skłonny uznać za niewątpliwy plus tej produkcji, choć towarzyszy mu zgrzyt związany z „ospałością” ruchów tych jednostek, jak również nieco szwankującym algorytmem wyszukiwania ścieżek (choć koniec końców zwykły one osiągać cel, „zacięcie się” na jakiejś przeszkodzie jest ewidentną rzadkością).
Pomimo upływu lat całkiem satysfakcjonująca prezentuje się grafika produkcji, ale pod warunkiem, że gracz nie zdecyduje się skorzystać z opcji zoomu, albowiem wówczas zostanie porażony pikselozą, która już od lat nie uchodzi. Całość jest utrzymana w estetyce nieco bardziej kolorowej i „cieplejszej” niż to miało miejsce w przypadku poprzedniczek. Nadto każdej nacji towarzyszy odmienny motyw muzyczny (choć opcję tę można zmodyfikować), przy czym niektóre z tych melodii są nawet dość przyjemne, aczkolwiek nie zapadają w pamięć w stopniu właściwym dla utworów przewodniczych właściwych dla pierwszych dwóch odsłon serii.
The Settlers 3 to gra, która nawet po latach potrafi wciągnąć na wiele godzin, jednakże wiele z jej rozwiązań współcześnie jawi się jako wręcz proszące się o opatrzenie etykietką „oldskulu”. Produkcja ta miała stanowić otwarcie na szersze grono użytkowników, tymczasem doceni ją – na zasadzie alternatywy – tylko część zdeklarowanych miłośników Osadników.
Autor: Klemens