Sid Meiers Pirates

Sid Meiers Pirates
Sztab VVeteranów
Tytuł: Sid Meiers Pirates
Producent: Firaxis Games
Dystrybutor: Licomp Empik Multimedia
Gatunek: przygodowa/akcja
Premiera Pl:2005-07-08
Premiera Świat:
Autor: 92
Ocena
czytelników 76 GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI 80% procent
Głosuj na tę grę!
Sid Meiers Pirates!

Jak to często się w grach aspirujących do miana strategicznych zdarza wątek fabularny nie odgrywa większej roli, spokojnie można pominąć podążanie jego tropem, tym bardziej, iż jest on kompletnie nietrzymający się kupy. Zaczynamy więc z jednym, słabo uzbrojonym i wyposażonym okrętem, naszym autentycznym celem głównym jest zaś nieustanne wzbogacanie swego konta oraz osiągnięcie miana postrachu Karaibów. Dróg, jakimi możemy to osiągnąć, jest multum, żadna jednak nie jest graczowi narzucona, panuje w tej kwestii duża swoboda, co osobiście mi przypadło do gustu. Czekają więc na nas batalie morskie( szkoda, że nieodmiennie rozgrywane w myśl zasady 1v1, choćby nasza flotylla liczyła nawet 7 okrętów), pojedynki na szable, poszukiwania zakopanych skarbów, tańce na balach(!) czy nawet bitwy lądowe. Owe ostatnie chyba najbardziej można określić mianem strategicznych, niemniej ich formuła jest jak dla mnie zbyt uproszczona, a sama rozgrywka szybko staje się nużąca. Element ów można jednak całkowicie pominąć, chyba że mamy ambicje zaprowadzenia w regionie swoistego pax britannica/espaniola/franca/nederlanda. A właśnie - wrzuceni bowiem zostajemy w wir rywalizacji pomiędzy czterema owymi mocarstwami i nic nie stoi na przeszkodzie, by opowiedzieć się po stronie jednego z nich tudzież umiejętnie balansować pomiędzy nimi. Każdy czyn jednak, tak przychylny( jak eskorta statku) jak i wrogi( dla przykładu napaść na miasto) wpłynie na sposób reakcji, z jaką będziemy się ze strony danych państw spotykać. Wspomnieć trzeba też o pewnej piątej sile, czyli zwykłych piratach, niezjednoczonych, walczących przeciwko wszystkim tylko o bogactwo.

Sid Meiers Pirates 211025,2


Główna różnica między poprzednikiem a nową odsłoną tkwi w oprawie audiowizualnej, postęp technologiczny dokonany bowiem w przeciągu tych licznych lat był przeogromny. Sid, także i w tej kwestii, nastawił się na wierność konwencji, tak więc gra wręcz iskrzy się od cukierkowych kolorów, stylizowana nieco jest na kreskówkę poprzez sugestię ręcznego rysunku. Nie wszystkim musi się to podobać, niemniej mi przypadło do gustu, bowiem jaskrawa kolorystyka zręcznie jest przeplatana sceneriami obfitującymi w bardziej stonowane kolory. Podobnie rzecz się ma z udźwiękowieniem i muzyką - szable brzęczą tak, jak powinny( oczywiście wiedzę ową opierając na hollywoodzkich filmach), ścieżka muzyczna zaś obfituje w utwory potocznie kojarzone z filmami o piratach, ze sztandarowym "Drunken Sailor" na czele. Złego słowa nie można powiedzieć, chyba, że ktoś uznaje tylko np. indonezyjski metal.

Zadać sobie jednak należy jedno pytanie: czy Sid Meier's Pirates! w ogóle można nazwać strategią? Nie zaprzeczę, iż chciałbym móc to zrobić, miano to jest bowiem w mych oczach niejako nobilitujące, jednak nie mógłbym tego uczynić w pełni uczciwie. Trudno bowiem określić rozgrywanie samych bitew morskich innym mianem, niż zręcznościówki, podobnie jak niezwykle ważnych pojedynków, które jako żywo przypominały mi stare dobre gry określane swojskim mianem mordobić, gatunek, który na "piecach" już właściwie wymarł. Przykłady można mnożyć, dopatrując się elementów czy to platformówek( ucieczki z więzienia), czy nawet gier ekonomicznych( zarządzanie flotą). Sid Meier's Pirates! to właściwie jest kolaż różnych gatunków, jednak tak wyważony, iż bawi każdego, nie zniechęca zaś prawie nikogo. Tak jest, drogi Strategu, elementy zręcznościowe nie powinny Ci sprawić większych problemów, nawet jeśli uważasz się, podobnie jak recenzent, za manualnie mało uzdolnionego. Zresztą poziom trudności poszczególnych "minigier" można swobodnie ustawić na początku rozgrywki.

Sid Meiers Pirates 211025,3


Jakaż to więc gra? Czy warto wydać na nią owe kilkadziesiąt złociszy, czy może lepiej zainwestować je w grę, którą bez żadnych dyskusji można nazwać strategią? Odpowiedź nie jest łatwa. Nie do wszystkich musi przemawiać tak uparte trzymanie się konwencji, pewnego rodzaju wtórność owej produkcji( tą jednak zauważą tylko starsi gracze), niezwykle barwna oprawa graficzna czy miszmasz gatunkowy. Po pierwszym kontakcie z grą myślałem, że także i siebie będę mógł dumnie zaliczać do owego szacownego grona malkontentów. Nic bardziej mylnego! Z prawdziwą przyjemnością wracałem do tej gry, niejednokrotnie przyłapałem siebie na syndromie "jeszcze jednej misji". Gra ta, choć dziecęco naiwna, ma niesamowitą magię przyciągania, swoisty nieirytujący, a magiczny klimat, w którym chce się nieustannie gustować. Owszem, nasze szare komórki nie będą zbytnio przeciążone, wkrótce będą miały premierę inne wielkie strategiczne hity( to jednak złóżmy na karb rodzimych dystrybutorów), ale jestem przekonany, że miałem do czynienia z kolejną grą na lata, do której chętnie będę niejednokrotnie wracać, podczas gdy inne gry zestarzeją się i przykryje je jeno kurz.

Metryczka

Producent: Atari

Dystrybutor: LEM

Platforma: PC

Gatunek: istna mieszanka

Wymagania wskazane: Pentium 1 GHz, 256 MB RAM, karta grafiki 32 MB
Grafika _ 8/10
Klimat _ 7/10
Muzyka _ 7/10
Grywalność _ 9/10
Ocena końcowa
8/10

E-mail autora: Piotr "Klemens" Kociubiński


Autor: 92
<< poprzednia | 1 | 2
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję