RIM: Battle Planets
Tytuł: RIM: Battle Planets
Producent: TriNodE
Dystrybutor: Lemon Interactive
Gatunek: Strategia turowa
Premiera Pl:2002-05-16
Premiera Świat:
Autor: 91
RIM: Wojna O Planetę | ||
Tradycyjnie krótki rzut okiem na czynniki czysto techniczne. Na tym polu RIM prezentuje się zadziwiająco dobrze. Ścieżka dźwiękowa jest bardzo przyjemna dla ucha i współgra z klimatem gry. Smętna melodia, podmuchy wiatru hulającego po powierzchni obcej nam planety tworzą znakomity nastrój. Podobały mi się również głosy postaci które brzmią wiarygodnie. Bardzo dobrze, że nie zostały one zamienione na polskie odpowiedniki, a dystrybutor ograniczył spolszczenie do wyświetlenia napisów. Poza tym dzięki temu można nauczyć się trochę języka uznawanego powszechnie za obcy ;). By nie było tak cukierkowo, przyczepie się od odgłosów wybuchów które brzmią jakoś nieprzekonująco. Pod względem graficznym RIM wygląda poprawnie choć na kolana nie rzuca. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę, iż gra działa już na Pentium 300 wyposażonym w zaledwie 16 MB kartę graficzną, to programistom należą się brawa. Świat jest w pełni 3D i mamy pełną swobodę w manipulowaniu kamerą. Jednostki wykonane są bardzo starannie, a olbrzymią premię powinna otrzymać osoba odpowiedzialna za dobór kolorów i projektowanie powierzchni nieruchomych. Gwiaździste niebo i widok planet które unoszą się nad horyzontem rzuca wręcz na kolana! Ogólnie nie jestem zwolennikiem pięknie wykonanych graficznie strategii więc to co prezentuje RIM w zupełności mnie zadowala. RIM oferuje kilka trybów wyświetlania i 32 bitowa głębie kolorów (True Color), choć ja osobiście grałem w „staromodnym” 800x600. Mimo Pentium 4 i karty Geeforce 2 64MB w wyższych rozdzielczościach troszkę zostaje zachwiana płynność sterowania. RIM też zadziwiająco często wieszał mi się pod Windows 2000. Całe szczęście, że pod Win 98 działał bez zarzutów. Czas na podsumowanie. Jak już pisałem we wstępie po czytaniu zapowiedzi które ukazywały się przed premierą, od RIM oczekiwałem czegoś zupełnie innego. Miał to być kolejny głupkowaty RTS który zanudzi mnie po pierwszej godzinie rozgrywki, bo w porównaniu ze Starcraftem trudno wypaść choćby poprawnie. Na szczęcie RIM okazał się przyzwoita grą turową. Można długo dyskutować, czy lepszy jest rzeczywisty czas gry, czy też staromodne tury. Ja osobiście jestem zwolennikiem tej pierwszej możliwości (jako tej która bardziej zwiększa realizm), ale miło jest czasami wrócić do korzeni i pograć w coś opartego na zasadach na których się wyrastało. RIM można krytykować za bardzo wiele, jednak ta gra ma w sobie „to coś” dzięki czemu przynajmniej u mnie budzi pozytywne odczucia. Prawdopodobnie jest to genialna fabuła która niezwykle motywuje do gry. W każdym z nas mieszka mały odkrywca rządny przygód, gotowy wyruszyć w nieznane. Dla osób które fascynowały się filmem Star Treek, RIM jest jego pewną kontynuacją. Obce planety, nieznane rasy i my pośrodku tych wydarzeń. Desperacka walka o przetrwanie, o podporządkowanie sobie tych nowych i nieprzyjaznych terenów. RIM najzwyczajniej ma dusze! Niestety rozwiązania czysto strategiczne są lekko mówiąc kiepskie i po kilkunastu godzinach gry brakuje sił by znów wydawać schematyczne rozkazy. Po raz kolejny udowodniono, że dobry pomysł nie wystarcza by odnieść sukces. Zabrakło elementu najważniejszego- grywalności! Gra ma jednak prawo się podobać. O ile weterani komputerowych rozgrywek nie mają tu raczej czego szukać (poza wspomnianym już klimatem), to od właśnie takich gier powinno zaczynać się swoją zabawę ze strategiami. By później móc docenić piękno takiej perełki jak np. Combat Mission! Jednym zdaniem- RIM na pewno jest wart każdej z 20 złotówek które trzeba za nią zapłacić. Hitem jednak nie jest. Tekst jest własnością serwisu Gry-Online (C) www.gry-online.pl E-mail autora: MAO | ||
Autor: 91 | ||
<< poprzednia | 1 | 2 | 3 |