Holy Potatoes: Were in Space
Sztab VVeteranów
Tytuł: Holy Potatoes: Were in Space
Producent: Daylight Studios
Dystrybutor: Techland
Gatunek: Tycoon
Premiera Pl:2017-02-28
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Tytuł: Holy Potatoes: Were in Space
Producent: Daylight Studios
Dystrybutor: Techland
Gatunek: Tycoon
Premiera Pl:2017-02-28
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Holy Potatoes! We're in Space?!
Zaznaczmy to już na samym początku – gra jest utrzymana w mocno parodystycznym stylu, bez silenia się na jakikolwiek realizm jakiegokolwiek rodzaju. Ot, taka podróż do czasu fascynowania się pierwszymi pozycjami z gatunki sci-fi, w których nauki było tyle co nic, lecz fikcji aż nadto.
Nasze główne bohaterki – cóż, emancypacja dotarła już do tej galaktyki – przemierzają bowiem przestrzeń w mało ambitnym zadaniu uciekania przed Głównym-Złym, a to w celu dostatecznego wzmocnienia się, by móc z nim nawiązać równorzędne starcie. Ot, takie typowe od zera do bohatera, przy czym miast walczyć mieczami będziemy posługiwać się blasterami okrętowymi.
Gra łączy w sobie elementy strategii ekonomicznej, a to w zakresie zarządzania zespołem oraz infrastrukturą, jak też rozgrywki taktycznej, gdy przyjdzie nam toczyć boje z innymi – niekoniecznie etycznie gorszymi – eksplor
atorami przestrzeni. Od czasu do czasu przyjdzie nam również podjąć różnorakie decyzje w stylu gier cRPG – wziąć tajemną przesyłkę czy niezwłocznie oddalić się odeń, być grzecznym czy też wręcz przeciwnie – o dość niewielkim lecz jednak wpływie na rozgrywkę.
Niestety, cała mechanika dość szybko zaczyna nużyć, właściwie w ciągu pierwszych dwóch, trzech godzin uświadczymy wszystkiego, w tym walki z bossami, później zaś jest tego tylko więcej – co średnio zachęca wobec faktu, że dobrnięcie do napisów końcowych wymaga poświęcenia kilkunastu dalszych. Podobny zarzut sformułowałem już pod adresem poprzedniej odsłony cyklu, co może sprawiać wrażenie, ze kolejne części są tworzone niejako na jedno kopyto, tylko za zmianą scenerii.
Podobnie jak to miało miejsce w przypadku Holy Potatoes! A Weapon Shop?! koncept komiczny twórców sprowadzał się do rozlicznych nawiązań do kultury, zwłaszcza jej popularnej odnogi, co po pewnym czasie staje się męczące. Sęk w tym, że owe odniesienia są oczywiste, wręcz biją po oczach miast nęcić delikatnie odsłoniętą kostką.
Oprawa graficzna i muzyczna produkcji jest iście bajkowa – oglądając z boku można odnieść wrażenie, że jest to kolejna kreskówka w stylu tych nowomodnych. Zarazem całości nie można odmówić pewnej estetyki, niektóre ujęcia potrafią autentycznie przyciągnąć oko czy też – choć rzadziej – wpaść w ucho.
Holy Potatoes! We're in Space?! przypadło mi do gustu w większym stopniu niż „jedynka”, acz podejrzewam, że głównie z tej prostej przyczyny, że bardziej przemawia mi kosmiczna sceneria, co niezbyt pozwala mi wystawić wyższą notę. Jak na cenę danego produktu niesie on za sobą całkiem sporo jakości, acz jednocześnie podczas rozgrywki rodzi on uczucie niedosytu w związku z niewykorzystanym potencjałem.
Autor: Klemens
Nasze główne bohaterki – cóż, emancypacja dotarła już do tej galaktyki – przemierzają bowiem przestrzeń w mało ambitnym zadaniu uciekania przed Głównym-Złym, a to w celu dostatecznego wzmocnienia się, by móc z nim nawiązać równorzędne starcie. Ot, takie typowe od zera do bohatera, przy czym miast walczyć mieczami będziemy posługiwać się blasterami okrętowymi.
Gra łączy w sobie elementy strategii ekonomicznej, a to w zakresie zarządzania zespołem oraz infrastrukturą, jak też rozgrywki taktycznej, gdy przyjdzie nam toczyć boje z innymi – niekoniecznie etycznie gorszymi – eksplor
Niestety, cała mechanika dość szybko zaczyna nużyć, właściwie w ciągu pierwszych dwóch, trzech godzin uświadczymy wszystkiego, w tym walki z bossami, później zaś jest tego tylko więcej – co średnio zachęca wobec faktu, że dobrnięcie do napisów końcowych wymaga poświęcenia kilkunastu dalszych. Podobny zarzut sformułowałem już pod adresem poprzedniej odsłony cyklu, co może sprawiać wrażenie, ze kolejne części są tworzone niejako na jedno kopyto, tylko za zmianą scenerii.
Podobnie jak to miało miejsce w przypadku Holy Potatoes! A Weapon Shop?! koncept komiczny twórców sprowadzał się do rozlicznych nawiązań do kultury, zwłaszcza jej popularnej odnogi, co po pewnym czasie staje się męczące. Sęk w tym, że owe odniesienia są oczywiste, wręcz biją po oczach miast nęcić delikatnie odsłoniętą kostką.
Oprawa graficzna i muzyczna produkcji jest iście bajkowa – oglądając z boku można odnieść wrażenie, że jest to kolejna kreskówka w stylu tych nowomodnych. Zarazem całości nie można odmówić pewnej estetyki, niektóre ujęcia potrafią autentycznie przyciągnąć oko czy też – choć rzadziej – wpaść w ucho.
Holy Potatoes! We're in Space?! przypadło mi do gustu w większym stopniu niż „jedynka”, acz podejrzewam, że głównie z tej prostej przyczyny, że bardziej przemawia mi kosmiczna sceneria, co niezbyt pozwala mi wystawić wyższą notę. Jak na cenę danego produktu niesie on za sobą całkiem sporo jakości, acz jednocześnie podczas rozgrywki rodzi on uczucie niedosytu w związku z niewykorzystanym potencjałem.
Autor: Klemens