Glyph
Sztab VVeteranów
Tytuł: Glyph
Producent: Bolverk Games
Dystrybutor:
Gatunek: Zręcznościowa
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Tytuł: Glyph
Producent: Bolverk Games
Dystrybutor:
Gatunek: Zręcznościowa
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Glyph
No dobrze, formalnie rzecz biorąc w Glyph bynajmniej nie kierujemy sferycznym bytem materii nieożywionej, lecz „tylko” swego rodzaju skarabeuszem, który jednak niemal przez cały czas niczym wersja alfa transformersów przyjmuje kulisty kształt i jako taki eksploruje kolejne i kolejne obszary. Cóż, nikt nigdy nie twierdził, że fabuły gier logicznych czy platformowych winny być specjalnie logiczne czy wyrafinowane…
Dzieło studia Bolverk Games łączy zaś w sobie cechy obu tych gatunków, choć ze zdecydowanym naciskiem na aspekt zręcznościowy. Przy czym miłośników klasycznych produkcji z serii traktujących o wąsatych hydraulikach czy innym Abe’-ie-bynajmniej-nie-Lincolnie z góry uprzedzam, że omawiana pozycja jest bardzo, ale to bardzo mocno osadzona w trójwymiarowym środowisku – choć to właściwie nie do końca prawda, duża część wyzwań stawianych bowiem przed graczem wymaga nade wszystko manewrowania w dwóch wymiarach, zaś trzeci z nich – głębia – tak naprawdę stanowi o naszym punkcie widokowym.
Nieprzypadkowo
w poprzednim akapicie napisałem o „głębi”, zastępując nią ostatni człon triady długość-szerokość-wysokość, albowiem z reguły będziemy przez konstrukcję szeregu planszy zmuszeni do obserwacji z perspektywy lotu ptaka, która jednakże okazuje się wysoce kłopotliwa przy wyliczaniu geometrii krzywych, po których będziemy się przemieszczać, zwłaszcza w sytuacji opadania.
Mechanika tytułu jest banalnie prosta, jakkolwiek wraz z postępami uzyskamy dostęp do kolejnych umiejętności, liczba których jednakże nigdy nie przekroczy tych właściwych dla konsolowego pada. Sęk w tym, iż gra nie wybacza niemal jakichkolwiek błędów, każdy z nich zaś zwykł wiązać się z koniecznością ponawiania etapu. Podkreślić również należy nacisk na dokładność poszczególnych manewrów, co właściwie wymaga analogowego sterowania (czyt. kontrolera w rodzaju pada bądź dżojstika). Całe szczęście, że poszczególne poziomy nie są specjalnie duże, więc potencjalne straty czasowe nie będą jakieś specjalne, łatwo również o popadnięcie w „syndrom jeszcze jednej próby”.
Oczywiście możemy do każdego wyzwania podchodzić niczym Rowan Atkinson do swego w końcu udanego egzaminu na prawo jazdy, jednakże twórcy pomyśleli również o tym, implementując do swego dzieła istne tony speedrunnerowych wyzwań, które jednak nie stanowią o być albo nie być przejścia do kolejnego etapu.
Oprawa wizualna, jakkolwiek daleka od zapierających dech widoków właściwych dla produkcji AAA, niczym w okresie przełomu lat 80. i 90. minionego wieku wciąż cieszy oczy prawdziwą feerią kolorów, momentami tak jaskrawą, że aż groteskową, ale nigdy nieczytelną bądź niestrawną. Może aż za bardzo, czasami bowiem w trosce o wykonanie ładnego „skrina” ginąłem wskutek milisekundowej nieuwagi. Żeby jeszcze muzyka tak zachwycała, ale przynajmniej nie przeszkadza.
Glyph to tytuł, który łatwo może zwieść swą interfejsową prostotą oraz zinfantylizowaną otoczką, w istocie okazując się całkiem wymagającym wyzwaniem nawet dla niejednego vveterana. A jeśli nie zadowala Was „byle jakie zaliczenie”, to może się on okazać doznaniem na wiele, wiele godzin. Pełnych bólu. Glyph to gra, którą można pokochać jednocześnie ją nienawidząc.
Autor: Klemens
Dzieło studia Bolverk Games łączy zaś w sobie cechy obu tych gatunków, choć ze zdecydowanym naciskiem na aspekt zręcznościowy. Przy czym miłośników klasycznych produkcji z serii traktujących o wąsatych hydraulikach czy innym Abe’-ie-bynajmniej-nie-Lincolnie z góry uprzedzam, że omawiana pozycja jest bardzo, ale to bardzo mocno osadzona w trójwymiarowym środowisku – choć to właściwie nie do końca prawda, duża część wyzwań stawianych bowiem przed graczem wymaga nade wszystko manewrowania w dwóch wymiarach, zaś trzeci z nich – głębia – tak naprawdę stanowi o naszym punkcie widokowym.
Nieprzypadkowo
Mechanika tytułu jest banalnie prosta, jakkolwiek wraz z postępami uzyskamy dostęp do kolejnych umiejętności, liczba których jednakże nigdy nie przekroczy tych właściwych dla konsolowego pada. Sęk w tym, iż gra nie wybacza niemal jakichkolwiek błędów, każdy z nich zaś zwykł wiązać się z koniecznością ponawiania etapu. Podkreślić również należy nacisk na dokładność poszczególnych manewrów, co właściwie wymaga analogowego sterowania (czyt. kontrolera w rodzaju pada bądź dżojstika). Całe szczęście, że poszczególne poziomy nie są specjalnie duże, więc potencjalne straty czasowe nie będą jakieś specjalne, łatwo również o popadnięcie w „syndrom jeszcze jednej próby”.
Oczywiście możemy do każdego wyzwania podchodzić niczym Rowan Atkinson do swego w końcu udanego egzaminu na prawo jazdy, jednakże twórcy pomyśleli również o tym, implementując do swego dzieła istne tony speedrunnerowych wyzwań, które jednak nie stanowią o być albo nie być przejścia do kolejnego etapu.
Oprawa wizualna, jakkolwiek daleka od zapierających dech widoków właściwych dla produkcji AAA, niczym w okresie przełomu lat 80. i 90. minionego wieku wciąż cieszy oczy prawdziwą feerią kolorów, momentami tak jaskrawą, że aż groteskową, ale nigdy nieczytelną bądź niestrawną. Może aż za bardzo, czasami bowiem w trosce o wykonanie ładnego „skrina” ginąłem wskutek milisekundowej nieuwagi. Żeby jeszcze muzyka tak zachwycała, ale przynajmniej nie przeszkadza.
Glyph to tytuł, który łatwo może zwieść swą interfejsową prostotą oraz zinfantylizowaną otoczką, w istocie okazując się całkiem wymagającym wyzwaniem nawet dla niejednego vveterana. A jeśli nie zadowala Was „byle jakie zaliczenie”, to może się on okazać doznaniem na wiele, wiele godzin. Pełnych bólu. Glyph to gra, którą można pokochać jednocześnie ją nienawidząc.
Autor: Klemens