Astrea: Six-Sided Oracles
Sztab VVeteranów
Tytuł: Astrea: Six-Sided Oracles
Producent: Little Leo Games
Dystrybutor:
Gatunek: karcianka
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Tytuł: Astrea: Six-Sided Oracles
Producent: Little Leo Games
Dystrybutor:
Gatunek: karcianka
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Astrea: Six-Sided Oracles
Omawiany tytuł ma fabułę… która niespecjalnie porywa. Mieliśmy złoty wiek opierający się na mocach wybrańców, który jednak przeminął, świat ma się coraz gorzej, konieczne więc staje się… ponowne zgromadzenie rzeczonych wybrańców i oczyszczenie z pleniącego się zła, tak by znowu cieszyć się wirtualnym rajem. Powiedzmy sobie wprost – nawet w przypadku karcianek czasami mieliśmy do czynienia z bardziej złożonymi opowieściami.
Autorzy zgrupowani w studio Little Leo Games uznali jednak, że głównym atutem ich tytułu winna być niecodzienna (a może nawet unikalna) mechanika i to jej dopieszczeniu poświęcili oni zdecydowanie największą ilość swego czasu. Gra jest opisywana jako „roguelike” zorientowany na mechaniki karciankowe, acz z wykorzystaniem nie rzeczonych (wirtualnych czy nie) kartonów, lecz różnorodnych kostek i ich rzutów (czy to pozwala grę jeszcze nazwać karcianką?). Brzmi zagmatwanie, ale w pr
aktyce jest prostsze, niż mogłoby się zdawać.
Na początku każdej tury następuje bowiem rzut kostkami, których wartościami będziemy następnie operować. Kostki rzecz jasna dzielą się na kilka rodzajów – jedne z nich są szkodliwe (dla nas), inne korzystne (np. leczą nas), mogą one mieć charakter ofensywny bądź defensywny, jednostronny bądź oddziaływać na wszystkie postacie, przy czym a to w sposób tożsamy (np. rażąc obie strony) bądź diametralnie odmienny (co zdrowe dla jednej postaci, dla drugiej jest szkodliwe). Oczywiście nie zabraknie również opcji ponownego wykonania rzutu czy podmiany zestawów – wątek mógłbym ten ciągnąć długo, ale skracając wystarczy zauważyć, iż deweloperzy wyraźnie pragnęli zwielokrotnić liczbę możliwych kombinacji, a wskutek wprowadzenia elementu losowego każdą rozgrywkę uczynić losową (pomijając kilka początkowych samouczkowych etapów).
W konsekwencji choć łatwo oswoić się z mechaniką tytułu, to trudno o wrażenie powtarzalności bądź znudzenia zamykającego się w haśle „już to widziałem”. Oczywiście nie mamy do czynienia z absolutnie nową jakością, unikatowością, która będzie stanowiła punkt odniesienia dla kolejnych deweloperskich „generacji”, omawianej pozycji nie grozi jednak łatka klona jakiejkolwiek innej produkcji.
Gra ujmuje również swoją oprawą, mieniącą się bogactwem kolorów obejmującym całą ich paletę, jak też cieszącą uszy delikatną, acz nie miałką melodią. Zwłaszcza same walki prezentują się tu najefektowniej.
Astrea: Six-Sided Oracles to gra zdecydowanie nie dla wszystkich, lecz też niebanalna w swej konstrukcji, a zarazem wykonana całkiem starannie, nierażąca żadną oczywistą niedoskonałością.
Bardzo dziękujemy serwisowi GOG.com za udostępnienie kodu recenzenckiego w celu umożliwienia powstania niniejszego tekstu - https://www.gog.com/pl/game/astrea_sixsided_oracles
Autor: Klemens
Autorzy zgrupowani w studio Little Leo Games uznali jednak, że głównym atutem ich tytułu winna być niecodzienna (a może nawet unikalna) mechanika i to jej dopieszczeniu poświęcili oni zdecydowanie największą ilość swego czasu. Gra jest opisywana jako „roguelike” zorientowany na mechaniki karciankowe, acz z wykorzystaniem nie rzeczonych (wirtualnych czy nie) kartonów, lecz różnorodnych kostek i ich rzutów (czy to pozwala grę jeszcze nazwać karcianką?). Brzmi zagmatwanie, ale w pr
Na początku każdej tury następuje bowiem rzut kostkami, których wartościami będziemy następnie operować. Kostki rzecz jasna dzielą się na kilka rodzajów – jedne z nich są szkodliwe (dla nas), inne korzystne (np. leczą nas), mogą one mieć charakter ofensywny bądź defensywny, jednostronny bądź oddziaływać na wszystkie postacie, przy czym a to w sposób tożsamy (np. rażąc obie strony) bądź diametralnie odmienny (co zdrowe dla jednej postaci, dla drugiej jest szkodliwe). Oczywiście nie zabraknie również opcji ponownego wykonania rzutu czy podmiany zestawów – wątek mógłbym ten ciągnąć długo, ale skracając wystarczy zauważyć, iż deweloperzy wyraźnie pragnęli zwielokrotnić liczbę możliwych kombinacji, a wskutek wprowadzenia elementu losowego każdą rozgrywkę uczynić losową (pomijając kilka początkowych samouczkowych etapów).
W konsekwencji choć łatwo oswoić się z mechaniką tytułu, to trudno o wrażenie powtarzalności bądź znudzenia zamykającego się w haśle „już to widziałem”. Oczywiście nie mamy do czynienia z absolutnie nową jakością, unikatowością, która będzie stanowiła punkt odniesienia dla kolejnych deweloperskich „generacji”, omawianej pozycji nie grozi jednak łatka klona jakiejkolwiek innej produkcji.
Gra ujmuje również swoją oprawą, mieniącą się bogactwem kolorów obejmującym całą ich paletę, jak też cieszącą uszy delikatną, acz nie miałką melodią. Zwłaszcza same walki prezentują się tu najefektowniej.
Astrea: Six-Sided Oracles to gra zdecydowanie nie dla wszystkich, lecz też niebanalna w swej konstrukcji, a zarazem wykonana całkiem starannie, nierażąca żadną oczywistą niedoskonałością.
Bardzo dziękujemy serwisowi GOG.com za udostępnienie kodu recenzenckiego w celu umożliwienia powstania niniejszego tekstu - https://www.gog.com/pl/game/astrea_sixsided_oracles
Autor: Klemens