Zjazd VII

Nigdy – w żadnym stanie świadomości – czegoś podobnego bym nie powiedział!

Klem wziął sobie to do serca, ale nie na długo! I zaliczył jeszcze co najmniej dwie wywrotki.;)

No właśnie!

Pewnie napisze książkę „Jak skutecznie upaść”.;)

Raczej „Jak sięgnąć dna” tudzież „Spadający pokrzywy się chwyta”.

I kto na górze, hę?


A na szlak w wielu miejscach trzeba było uważać i patrzeć pod nogi. Wszak ślisko, błoto, korzenie… Ale i nawet nie to. Nasza droga nie była usłana różami. Natomiast w wielu miejscach była usłana gęsto zwierzęcymi… Nie upadać, proszę…;) Dobrze – jedziemy dalej!;) Dotarliśmy do Rezerwatu Biała Woda, a następnie do miejscowości Jaworki, gdzie znajduje się piękna cerkiew przerobiona na kościoł katolicki. I wąwóz Homole – mur beton zwiedzania Pienin! Piękne miejsce! Po prostu piękne! Pieniński Park Narodowy…

To był już trzeci dzień i w końcu trzeba było zacząć Naradę Sztabową na temat przyszłości Sztabu. Narada była bardzo wyczerpująca i wymagała olbrzymich ilości środków wspomagających.;) Na czele ze Sztabowym Winem! Kochani! Ponoć winem należy się delektować, smakować, ach, ach… W pełni oddaliśmy hołd tej zasadzie… I kiedy każdemu z nas się wydawało, że już wypite… Nie, ciągle coś tam w butelce było.;) Jakie to błogie szczęscie…;) Nastał ostatni dzień…

Obrady były ciężkie i drastyczne, spuśćmy więc na nie miłosiernie zasłonę widokową...


Czyli ofensywa na Červený Kláštor, a w konsekwencji i na Słowację! VII Zjazd Sztabu VVeteranów stał się zarazem pierwszym internacjonalistycznym!

Pamiętny spływ przełomem Dunajca – opus magnum tej krainy. Wpierw Czerwony Klasztor a potem malownicze Trzy Korony, Sokolica… Idealne miejsce na Sztabowy Schron Przeciwatomowy.;) Płyniemy łodzią flisacką, fale rzeczne szumią pieśną gór, skutecznie zalewając nasze nogi.;) A flisak usuwa wodę z naszej łodzi gąbką… zwykłą gąbką… Cóż za niezapomniane wrażenia...;)

Torpeda poszła!


Nadszedł czas pożegnań, rozstań… Krzysiek pozostał na posterunku w Szczawnicy… W Krakowie Mande i Ajm
mieli natychmiast pociągi… Zostaliśmy zatem ja, Klemens i Tigi. Zasiedliśmy na placu i obserwowaliśmy ludzi zmierzających do i wracających ze Świątyni Konsumpcji… A może to były roboty na pasku światowego globalizmu… Wracaliśmy myślami do dzieciństwa, które było całkowicie inne od dzisiejszego świata, goniącego w nieznane… Nasze myśli wybiegały gdzieś hen, daleko, nad pola i lasy, gdzie mieliśmy cholerne szczęście spędzać szczenięce lata.;) Rozmarzyłem się, a tu jeszcze nie koniec opowieści…;) Wpadamy na dworzec, bo pociąg niebawem. Prawię do Klema, że cholernie dużo ludzi. A Klem uważa, że mało. Ja prawię: „Dla mnie mało, to gdzieś 15, a tu jest ich ze 100.”;) Punkt widzenia zależy od wielkości i ważności miasta.;) Ale udało nam się wpakować z Tigim blisko kolonii.;)


Gotowi do odśpiewania Hymnu Sztabu! Tylko hymnu brak...


I natychmiast rozgrywka w kropki oraz piłkarzyki. Pokazałem Tigiemu szereg taktyk.;) Wiecie, dlaczego było to możliwe.;) A potem dokonaliśmy analizy numeru CD–Action. Prawiłem Tigiemu, które gry fajne, a które beznadziejne.;) Ostatecznie ku przerażeniu Tigiego okazało się, że około 80% gier w piśmie, to kaszany.:) Od Częstochowy cały przedział był nasz! Cóż za błogie szczęście.;) Spanie już nas zabijało, wiele godzin przed nami, zatem szybka akcja. Światło przygaszone, drzwi przymknięte, zasłony w ruch i spanie na całego! Liczyłem na to, że ludzie uszanują fakt, iż inni są zmęczeni i potrzebują snu. Zabiegi, które poczyniliśmy aż nadto dawały temu stosowne dowody.;) Niestety – ludzie nie dawali Sztabowiczom spokoju. Ja rozumiem – konduktorzy. Siła wyższa. Ale było masę innych, którzy otwierali, zaglądali, potem przepraszali. No ładnie, ale co z tego, jak wybudzali!!! Ta sztuka udała nam się gdzieś do Łowicza. Za Łowiczem młodzi z dzieckiem –krótkie: „No, chłopacy…” Nie wiem, dlaczego nie zaprotestowałem prawiąc: „Jakim prawem nas wybudzacie!”;) Zdrowy rozsądek i sumienie podpowiadało, aby nie protestować…;) O dziwo – nowi goście przyjęli dokładnie taką taktykę, jak my;) Chociaż tyle…;) Ja wysiadłem we Włocku, nowi goście mieli wysiąść w Toruniu, zatem liczę na to, że Tigi miał cały przedział dla siebie i w końcu zapadł w sen, ba, spał nawet do góry nogami.;) Zjazd dobiegł końca, we Włocku byłem po 3 nad ranem… Niezapomniane wrażenia, fajne towarzystwo, kupa zabawy.;) To jest kwintesencja Sztabu ludzi żywych. Przyszłoroczny Zjazd będzie najlepszym dowodem na to, iż Sztab przeszedł kolejny w swojej historii kryzys. Czego wszystkim życzę!!!


Piotr Kociubiński
„Klemens”
E-mail autora: klemens(at)sztab.com



Piotr Rojewski
„Perkun”
E-mail autora: piorojewski(at)poczta.onet.pl



Autor: Perkun
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz