Xenonauts
Sztab VVeteranów
Tytuł: Xenonauts
Producent: Goldhawk Interactive
Dystrybutor: Techland
Gatunek: taktyczna/FPP
Premiera Pl:2017-10-20
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Tytuł: Xenonauts
Producent: Goldhawk Interactive
Dystrybutor: Techland
Gatunek: taktyczna/FPP
Premiera Pl:2017-10-20
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Xenonauts
Akcja gry inaczej niż inne produkcje rozgrywa się w czasach prezydentury Jimmy’ego Cartera i rządów (schyłkowych) Leonida Breżniewa, co jest zabiegiem tyleż banalnym w swej prostocie, co zarazem i nowatorskim. Niejednokrotnie bowiem mogliśmy myśleć o poszukiwaniu ratunku w rzekomo już dostępnych, choć wciąż eksperymentalnych laserach i innych technologiach przyszłości, tymczasem w przypadku Xenonauts tego rodzaju triki nie wchodzą w rachubę – poczciwy „kałach” wciąż pozostaje uniwersalnym narzędziem, możemy zapomnieć zaś o mrzonkach w postaci choćby takiego Blackbirda.
Nieodmiennie jednak kosmici pozostają (znacznie) bardziej zaawansowani, w trakcie misji taktycznych zasadą jest więc – przynajmniej na początku – iż dysponujemy przewagą liczebną, jednakże nasi wrogowie generalnie pozostają lepiej uzbrojeni i silniejsi niemal pod każdym względem. Producenci umiejętnie wyważyli poziomy trudności (dostępne są cztery), więc trudno uczciwie narzekać na łatwość bądź skomplikowa
nie gry.
Ale żeby przejść do misji taktycznych, najpierw trzeba rzeczonych kosmitów zestrzelić. I tu kryje się jedna z większych nowalijek rzeczonej produkcji. Otóż zwyczajowo możemy zdać się na autorozstrzygnięcie starcia, bądź też pokierować nim osobiście. Naturalnie nie będzie to polegało na zasiądnięciu za sterami myśliwca, lecz tylko wydawanie niejako z poziomu wieży kontrolnej poleceń co do manewrowania etc. Niby mała rzecz, lecz naprawdę cieszy.
Poza tym gra odpowiada wszystkim zwyczajowym przyzwyczajeniom – budujemy bazy, które wyposażamy w radary, laboratoria, warsztaty, lotniska etc. i skupiamy się na przechwytywaniu najeźdźców i ich pacyfikowaniu, cały czas próbujemy też nadgonić technologiczne zapóźnienie, by w końcu przejść do ofensywy.
Szkoda tylko, że wierność pierwowzorowi sprawia, iż nie przywiązujemy się do naszych wojaków. Owszem, utrata żołnierza, którym kierowaliśmy od pierwszej misji, boli, lecz raczej z uwagi na utratę związanego z nim potencjału niźli jego osobowość czy charakter. Twórcy mogliby tu się sporo nauczyć od autorów serii Jagged Alliance.
Rzeczona produkcja utrzymana jest w dość klasycznej oprawie wizualnej. Powiedzmy sobie szczerze – nijak nie umywa się pod tym względem wobec pozycji rodem od Firaxis, jednakże paradoksalnie może to stanowić jej atut w oczach zdeklarowanych miłośników „gry-matki”. Nie oznacza to, że mamy do czynienia ze szpetotą, piksele nas nie rażą, niemniej jakość grafiki nie odbiega znacząco od tego, co można było uświadczyć już z 15 lat temu. Podobnie rzecz się ma z muzyką – występuje, jednak raczej z konieczności, sama niespecjalnie buduje klimat ani nie zapada w pamięć.
Jeśli gracz będzie wyrozumiały wobec dość sterylnej oprawy Xenonauts, to zabawa z tą pozycją dostarczy mu wiele radości – jest to produkcja przemyślana i dość zaawansowana, oferująca rozgrywkę na kilkadziesiąt godzin (choć raczej z dolnego przedziału tej skali). Czas zrobić szaraków na szaro!
Autor: Klemens
Nieodmiennie jednak kosmici pozostają (znacznie) bardziej zaawansowani, w trakcie misji taktycznych zasadą jest więc – przynajmniej na początku – iż dysponujemy przewagą liczebną, jednakże nasi wrogowie generalnie pozostają lepiej uzbrojeni i silniejsi niemal pod każdym względem. Producenci umiejętnie wyważyli poziomy trudności (dostępne są cztery), więc trudno uczciwie narzekać na łatwość bądź skomplikowa
Ale żeby przejść do misji taktycznych, najpierw trzeba rzeczonych kosmitów zestrzelić. I tu kryje się jedna z większych nowalijek rzeczonej produkcji. Otóż zwyczajowo możemy zdać się na autorozstrzygnięcie starcia, bądź też pokierować nim osobiście. Naturalnie nie będzie to polegało na zasiądnięciu za sterami myśliwca, lecz tylko wydawanie niejako z poziomu wieży kontrolnej poleceń co do manewrowania etc. Niby mała rzecz, lecz naprawdę cieszy.
Poza tym gra odpowiada wszystkim zwyczajowym przyzwyczajeniom – budujemy bazy, które wyposażamy w radary, laboratoria, warsztaty, lotniska etc. i skupiamy się na przechwytywaniu najeźdźców i ich pacyfikowaniu, cały czas próbujemy też nadgonić technologiczne zapóźnienie, by w końcu przejść do ofensywy.
Szkoda tylko, że wierność pierwowzorowi sprawia, iż nie przywiązujemy się do naszych wojaków. Owszem, utrata żołnierza, którym kierowaliśmy od pierwszej misji, boli, lecz raczej z uwagi na utratę związanego z nim potencjału niźli jego osobowość czy charakter. Twórcy mogliby tu się sporo nauczyć od autorów serii Jagged Alliance.
Rzeczona produkcja utrzymana jest w dość klasycznej oprawie wizualnej. Powiedzmy sobie szczerze – nijak nie umywa się pod tym względem wobec pozycji rodem od Firaxis, jednakże paradoksalnie może to stanowić jej atut w oczach zdeklarowanych miłośników „gry-matki”. Nie oznacza to, że mamy do czynienia ze szpetotą, piksele nas nie rażą, niemniej jakość grafiki nie odbiega znacząco od tego, co można było uświadczyć już z 15 lat temu. Podobnie rzecz się ma z muzyką – występuje, jednak raczej z konieczności, sama niespecjalnie buduje klimat ani nie zapada w pamięć.
Jeśli gracz będzie wyrozumiały wobec dość sterylnej oprawy Xenonauts, to zabawa z tą pozycją dostarczy mu wiele radości – jest to produkcja przemyślana i dość zaawansowana, oferująca rozgrywkę na kilkadziesiąt godzin (choć raczej z dolnego przedziału tej skali). Czas zrobić szaraków na szaro!
Autor: Klemens