Dramat Disco Elysium: „korporacyjna intryga CEO” i „toksyczny autorzyna”

Afera u twórców Disco Elysium przyćmiła dyskusje na temat kontynuacji. Zarówno byli pracownicy ZA/UM, jak i zarząd studia rzucili nowe światło na sprawę.

Wrzawa wokół sytuacji w firmie ZA/UM nie ustaje. Po „niedobrowolnym” odejściu kolejnego ważnego pracownika studia Robert Kurvitz i Aleksander Rostov ponownie zabrali głos, oskarżając nowych de facto właścicieli firmy o oszustwo. Studio odpowiedziało własnym oświadczeniem i zarzutami wobec „ojców” Disco Elysium.

Afera zaczęła się na początku października. Wtedy to dowiedzieliśmy się o zwolnieniu scenarzystów Roberta Kurvitza i Helen Hindpere, reżysera artystycznego Aleksandra Rostova oraz Martina Luigi, sekretarza stowarzyszenia kulturalnego ZA/UM.

Ten ostatni był głównym źródłem informacji na temat tego, co miało się dziać w studiu po premierze Disco Elysium. Natomiast Kurvitz 24 października pozwał studio ZA/UM w związku z rzekomo bezprawnym przejęciem własności intelektualnej (czytaj: Disco Elysium).

Luiga od początku sugerował, że odejście twórców ze studia mieć związek z inwestorami Kaurem Kenderem i Tonisem Haavelem. W nowym wpisie w serwisie Medium Rostov razem z Kurvitzem dokładniej przybliżyli źródła afery.

Na początku istnienia studia ZA/UM większość udziałów w firmie miał Margus Linnamäe. Estoński biznesmen miał nie sprawiać kłopotu twórcom.

Jednakże w 2021 roku Linnamäe został jakoby „wykupiony” przez spółkę Tütreke OÜ, wówczas będącą jednym z pomniejszych udziałowców. Za nią mieli stać Ilmar Kompus oraz wspomniany wcześniej Tonis Haavel, którzy natychmiast zaczęli odcinać oryginalnych twórców od działań ZA/UM.

Ponoć przybrało to formę wykluczania z codziennych operacji, „zakończenia ich zatrudnienia” i odcięcia Luigi, Kurvitza etc. od informacji o firmie. Gdy padły pytania o dokumenty i dane finansowe, twórcy pożegnali się z pracą po kilku tygodniach.

Rostov i Kurvitz twierdzą też, że Tütreke OÜ posunęło się do nielegalnych działań, by zdobyć większościowe udziały w studiu. Ich zdaniem firma wykorzystała przy zakupie pieniądze samego ZA/UM, w tym środki przeznaczone na produkcję kontynuacji Disco Elysium.

Akcję przeprowadzono przy wsparciu Kaura Kendera, który również miał pomniejsze udziały w studiu. Twórcy zwracają też uwagę, że Haavelowi oszustwa są nieobce. Miał on zostać skazany w związku z defraudacją pieniędzy inwestorów w 2007 roku.

Dlaczego więc Kurvitz i reszta byłych pracowników milczeli przez tak długi czas? Z jednej strony zależało im na własnym „zdrowiu psychicznym”, z drugiej na osobach wciąż pracujących w ZA/UM. Teraz jednak chcą doprowadzić sprawę do końca i mają „poważne dowody” – choć tego samego nie można powiedzieć o pieniądzach potrzebnych na pokrycie kosztów sądowych.

Oczywiście to jedna strona medalu. Swoje stanowisko przedstawił też obecny zarząd firmy ZA/UM, który tym razem nie ograniczył się do zdawkowego komunikatu, tak jak miało to miejsce na początku października.

W oświadczeniu studio zarzuciło byłym pracownikom toksyczne zachowanie względem innych osób zatrudnionych w ZA/UM. Miało to przybierać formę werbalnej przemocy, dyskryminowania na tle płciowym oraz „ograniczonego do zera zaangażowania w swoje obowiązki”, przez co inni twórcy musieli de facto pracować za nich.

Co więcej, ci sami pracownicy mieli próbować „nielegalnie sprzedać” własność intelektualną należącą do ZA/UM, czyli markę Disco Elysium. Nie podano żadnych nazwisk, ale nie sposób nie powiązać tych zarzutów z Rostovem, Kurvitzem i pozostałymi twórcami, o których „odejściu” dowiedzieliśmy się w zeszłym miesiącu.

Bardziej bezpośredni był Ilmar Kompus w wywiadzie dla estońskiej gazety „Estonian Ekspress”. W tymże obecny prezes ZA/UM oskarżył Kurvitza oraz udziałowca Saandara Taala o „poniżanie kolegów i planowaną kradzież marki”. To ostatnie miało przybrać formę prób „sprzedania się potajemnie z naruszeniem istniejących umów”, aczkolwiek rzekomo deweloperzy nie wzbudzili zainteresowana wydawców.

Studio ponoć wielokrotnie próbowało poprawić sytuację, ale po wielu bezowocnych rozmowach nie miało wyjścia i musiało zwolnić Rostova. Tego domagał się Kaur Kender, który też przeprowadził całą procedurę. On sam zaś ma być nie tyle zwolniony, co przebywać na urlopie zdrowotnym od końca sierpnia (co potwierdziła redakcja GamesIndustry.biz).

Wypada jeszcze dodać, że GamesIndustry.biz skontaktowało się też z anonimowym źródłem, które niejako potwierdziło zarzut dotyczący zachowania Kurvitza. Informator zastrzegł, że sytuacja nie była „czarno-biała”. Starsi pracownicy mieli szanować scenarzystę i uznawali, że zawdzięczają mu posady, podczas gdy nowi nie mieli pełnego rozeznania i „czuli się niekomfortowo, wypowiadając się w sprawach innych osób”.

Serwis dowiedział się też o konflikcie między „zespołem biznesowym” ZA/UM kierowanym przez Kompusa a grupą „kreatywną” Kurvitza, dla której zysk miał być sprawą „drugorzędną”. Jedno ze źródeł opisało to obrazowo jako „korporacyjną intrygę prezesa z jednej strony, a toksycznego autorzynę z drugiej”.

Proces ws. pozwu Roberta Kurvitza jest zaplanowany na 28 listopada. Do tego czasu lepiej wstrzymać się z wnioskami, nawet jeśli pojawią się nowe informacje na temat sytuacji w studiu ZA/UM.

Źródło:
"Entelarmer" - GRY-OnLine


Klemens
2022-11-09 21:45:30