Nikołaj Nikulin - Sołdat

Niedawne zamieszanie wokół gry Company of Heroes 2, związane z jej nieagitacyjny przedstawieniem wydarzeń rozgrywających się na froncie wschodnim II wojny światowej (choć wielu Rosjan stwierdziłoby, że był to właśnie wytwór zachodniej, wrogiej wschodnim sukcesom Armii Czerwonej propagandy) dowiodło w sposób zaskakujący, jak w epoce Internetu i związanej z tym wolności słowa i przepływu informacji żywe są mity ukształtowane wiele dekad temu. Szczególnie bolesne były one jednak dla bezpośrednich obserwatorów – i zarazem ofiar – wojennej zawieruchy, a jednym z takowych był Nikołaj Nikulin.
Jednym z głównych atutów przemawiających za lekturą przedmiotowej książki jest już same wydawnictwo, z którego się ono wywodzi – Ośrodek KARTA zdążył się już stać synonimem literatury historycznej wysokiej próby, nade wszystkim stroniącej od uproszczeń, jednoznacznych bieli i czerni. „Sołdat” zaś w pełni czyni zadość tej renomie.

Dość powiedzieć, że tytułowy „żołdak” to osoba wykształcona i kulturalna, mianowicie pracownik petersburskiego Ermitażu, który po trzydziestu latach od zakończenia bojów postanowił zmierzyć się ze swoim stresem pourazowym (tak byśmy to nazwali współcześnie) poprzez przelanie na papier tego, co go bolało i boli.



Lektura jego refleksji prowadzi do wniosku, że mamy do czynienia z Rosjaninem wymykającym się stereotypom – dalekim nie tylko od apoteozowania Żukowa i sowieckiego wysiłku wojennego, ale też i panegiryzowania na wzór tołstojowski takiego Kutuzowa czy elementów historii Rosji imperialnej. Autor w posłowiu stworz
onym w latach dwutysięcznych przyznaje się do autocenzury w latach 70., po części z nie do końca wprost wyrażonej obawy przed demaskacją przez bezpiekę, ale nietrudno zauważyć, że szereg stawianych przez niego tez dalekich jest od modelu pamięci historycznej lansowanej przez Kreml również współcześnie.

Nikołaj Nikulin nie jest frontowcem, który od Barbarossy po Berlin przemaszerował zawsze na pierwszej linii – wprost się przyznaje, iż zdarzało mu się zaszyć na tyłach bądź wręcz się dekować, podnosząc, iż wojna była podporządkowana klasycznym mechanizmom selekcji negatywnej: najlepsi, najszlachetniejsi ginęli, ci co przetrwali i noszą liczne medale i ordery z reguły w mniejszym lub większym stopniu na to po prostu nie zasłużyli. Właściwie każdorazowa jego refleksja na temat środowisk kombatanckich jest przesycona tyleż ironią, co i goryczą.

„Sołdat” miejscami wzbudza u czytelnika wrażenie nieszczerości, co paradoksalnie uwiarygodnia tę pozycją, niejednokrotnie bowiem najbardziej mitotwórcze dzieła mają największe roszczenia do obiektywizmu. Lektura tej książki stwarza wrażenie bezpośredniego obcowania z krytycznym umysłem i wrażliwą duszą, którym potrzeby polityki historycznej, politycznej poprawności czy własnego zakompleksienia są zupełnie obce.

Autor: Klemens
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz