Andrew Roberts - Napoleon
Dziedzictwem globalnym, a niejednokrotnie przesiąkającym nawet do języka codziennego, jest wiele powiedzonek i maksym przypisywanych Bonapartemu, lecz w książce Andrew Robertsa nie odnajdziemy jednej z nich podstawowych, głoszących, że Francuzem stał się on z własnego wyboru. Z pewnością dla niejednego czytelnika zaskakujący będzie „niespiskowy” fakt jego nieoczywistej „francuskości”, który to temat jednak autor bardzo umiejętnie zgłębia i wyjaśnia.
Zdecydowanym atutem omawianej publikacji jest przywiązanie autora do szczegółu, brak skłonności do pomijania tych ukazujących go w bardziej pozytywnym świetle bądź unaoczniających jego dalece bardziej mroczną stronę. Nietrudno dopatrzeć się sympatii brytyjskiego pisarza dla obiektu jego badań – wszak nie tak oczywistej zważywszy na jego pochodzenie oraz kulturę, w któ
rej został on wychowany – acz nieraz ocenę Cesarza Francuzów nieraz pozostawia on samemu czytelnikowi, podsuwając mu jednak fakty, które mogłyby go skłonić tak ku jednej, jak i drugiej tezie.
Atutem omawianej pozycji jest również fakt, iż nie koncentruje się ona wyłącznie na batalistyce, a wszak nieraz Bonaparte zwykł być prezentowany nade wszystko jako demon wojny, niekoniecznie w pozytywnym świetle. Rzuca się w oczy rozkład akcentów, pozostający w niemałym kontraście chociażby w perspektywie właściwej dla niedawnego filmu Ridley’a Scotta.
„Napoleon” to wznowiona edycja książki, która wcześniej pojawiła się na polskim rynku wraz z podtytułem wskazującym na wielkość danej osoby (zgodnie zresztą z zamysłem oryginału). „Zaginięcie” owego przydatku nie czyni jednak całości mniej monumentalną lub fascynującą. Czy jest to zaś zaintrygowanie złem, czy nie, każdy winien ocenić we własnym zakresie – materiału źródłowego służącego wyrobieniu sobie oceny nie zabraknie.
Autor: Klemens
Zdecydowanym atutem omawianej publikacji jest przywiązanie autora do szczegółu, brak skłonności do pomijania tych ukazujących go w bardziej pozytywnym świetle bądź unaoczniających jego dalece bardziej mroczną stronę. Nietrudno dopatrzeć się sympatii brytyjskiego pisarza dla obiektu jego badań – wszak nie tak oczywistej zważywszy na jego pochodzenie oraz kulturę, w któ
Atutem omawianej pozycji jest również fakt, iż nie koncentruje się ona wyłącznie na batalistyce, a wszak nieraz Bonaparte zwykł być prezentowany nade wszystko jako demon wojny, niekoniecznie w pozytywnym świetle. Rzuca się w oczy rozkład akcentów, pozostający w niemałym kontraście chociażby w perspektywie właściwej dla niedawnego filmu Ridley’a Scotta.
„Napoleon” to wznowiona edycja książki, która wcześniej pojawiła się na polskim rynku wraz z podtytułem wskazującym na wielkość danej osoby (zgodnie zresztą z zamysłem oryginału). „Zaginięcie” owego przydatku nie czyni jednak całości mniej monumentalną lub fascynującą. Czy jest to zaś zaintrygowanie złem, czy nie, każdy winien ocenić we własnym zakresie – materiału źródłowego służącego wyrobieniu sobie oceny nie zabraknie.
Autor: Klemens