Sparkle 2: Evo
Sztab VVeteranów
Tytuł: Sparkle 2: Evo
Producent: Madman Theory Games
Dystrybutor:
Gatunek: symulator
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Tytuł: Sparkle 2: Evo
Producent: Madman Theory Games
Dystrybutor:
Gatunek: symulator
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Sparkle 2: Evo
Cały problem z ewolucją polega na tym, że opiera się ona na zwykłym przypadku, dostateczną ilość razy zmultiplikowaną. Co gorsza, ową „dostateczność” należy postrzegać w konteście prawa wielkich liczb, co przez długie lata było nieprzekraczalną barierą dla twórców gier, a to ze względu na bardzo ograniczoną moc obliczeniową komputerów. Z upływem czasu granica możliwości ulegała przesunięciom i ulegała…
Niestety, nie przesunęła się ona dostatecznie daleko – Sparkle 2: Evo to bardzo prosta gra, stwarzająca więcej pozorów, niźli rzeczywiście oferująca. Ot, wcielamy się w praorganizm poruszający się w „zupie stworzenia”, pochłaniający kolejne mikroelementy. Cała nasza rola sprowadza się do lokalizowania tychże, ewentualnie także podjęcia decyzji co do specjalizacji
– możemy zostać szybkim i nastawionym na konfrontację drapieżnikiem(mięsożercą), powolnym roślinożercą bądź też łączącym wady i zalety wspomnianych wcześniej wszystkożercą. Tak naprawdę jednak wybór ten jest w znacznej mierze iluzoryczny, podobnie jak umiejętności specjalne, które się nabywa wraz z profilowaniem.
Co więcej, niby czekają na nas cztery kolejne stadia rozwoju naszej istoty, znowu jednak nie są one od siebie aż tak bardzo odmienne, trudno też o jakąkolwiek „drogę na skróty” czy niestandardowe rozwiązanie – te ostatnie są nam bowiem narzucone wraz z odpowiednią ilością skonsumowanych mikroelementów.
Rozgrywkę można toczyć w dwóch trybach – konfrontacyjnym i niekonfrontacyjnym. W tym pierwszym ścigamy się z konkurentem, kto pierwszy naje się do syta, w drugim zaś naszym wyłącznym rywalem jest tak naprawdę posiadany czas oraz stopień znudzenia. Od razu warto zaznaczyć – pierwszy tryb może być substytutem dla jakiegoś pinballa czy innego Asteroids, drugi z kolei dla Pasjansa.
Największym atutem rzeczonej produkcji jest oprawa audiowizualna, która jest prawdziwą ucztą tak dla oka, jak i ucha (pod warunkiem, że ambient jest gatunkiem co najmniej tolerowalnym). Szkoda tylko, że za wykwintnością nie idzie obfitość – po pewnym czasie przydałoby się jakieś urozmaicenie oraz zróżnicowanie.
W przypadku Sparkle 2: Evo „cała para” poszła niestety w technikalia, zabrakło zaś pomysłu na samą rozgrywkę. W konsekwencji gra ta dobrze się sprawia jako zabijacz czasu, ale już nie dla miłośników Sapera, którzy pragną łączyć niewielkie skomplikowanie zasad ze złożonością stawianych przed nimi wyzwań.
Autor: Klemens
Niestety, nie przesunęła się ona dostatecznie daleko – Sparkle 2: Evo to bardzo prosta gra, stwarzająca więcej pozorów, niźli rzeczywiście oferująca. Ot, wcielamy się w praorganizm poruszający się w „zupie stworzenia”, pochłaniający kolejne mikroelementy. Cała nasza rola sprowadza się do lokalizowania tychże, ewentualnie także podjęcia decyzji co do specjalizacji
Co więcej, niby czekają na nas cztery kolejne stadia rozwoju naszej istoty, znowu jednak nie są one od siebie aż tak bardzo odmienne, trudno też o jakąkolwiek „drogę na skróty” czy niestandardowe rozwiązanie – te ostatnie są nam bowiem narzucone wraz z odpowiednią ilością skonsumowanych mikroelementów.
Rozgrywkę można toczyć w dwóch trybach – konfrontacyjnym i niekonfrontacyjnym. W tym pierwszym ścigamy się z konkurentem, kto pierwszy naje się do syta, w drugim zaś naszym wyłącznym rywalem jest tak naprawdę posiadany czas oraz stopień znudzenia. Od razu warto zaznaczyć – pierwszy tryb może być substytutem dla jakiegoś pinballa czy innego Asteroids, drugi z kolei dla Pasjansa.
Największym atutem rzeczonej produkcji jest oprawa audiowizualna, która jest prawdziwą ucztą tak dla oka, jak i ucha (pod warunkiem, że ambient jest gatunkiem co najmniej tolerowalnym). Szkoda tylko, że za wykwintnością nie idzie obfitość – po pewnym czasie przydałoby się jakieś urozmaicenie oraz zróżnicowanie.
W przypadku Sparkle 2: Evo „cała para” poszła niestety w technikalia, zabrakło zaś pomysłu na samą rozgrywkę. W konsekwencji gra ta dobrze się sprawia jako zabijacz czasu, ale już nie dla miłośników Sapera, którzy pragną łączyć niewielkie skomplikowanie zasad ze złożonością stawianych przed nimi wyzwań.
Autor: Klemens