Football Manager 2006

W porównaniu z poprzednią częścią, sygnowaną datą 2005, wprowadzono kilka zmian, nie są to jednak zmiany rewolucyjne. Nie oznacza to z kolei, że aktualna część managera nie wzbudzi zainteresowania. Gra ma przecież wiele smaczków, a największą chyba frajdę sprawia to, co niewyczerpane - wyszukiwanie talentów i kolejne mecze. Skoro wspomniałem już jednak o jakichś zmianach i ulepszeniach, to przywołać należy na przykład możliwość „rozmowy” z piłkarzem, nawet podczas meczu (tzn. przekazanie mu swoich uwag, wybranych spośród kilku gotowych tekstów), uproszczenie treningu (oj, pojawiły się już protesty, że możliwości lubujących się w tym aspekcie gry zostały ograniczone), zmianę relacji między klubem a trenerem - od teraz jako trenerzy także podpisujemy kontrakt, nową opcję „pozycje” dla każdego piłkarza, dzięki której dowiemy się gdzie lubi on grać najbardziej, a gdzie mniej (lub gdzie w ogóle) oraz możliwość przeglądania statystyk sędziów. Ta ostatnia opcja, wydająca się w pierwszym momencie niezbyt potrzebnym „bajerem”, może się nam rzeczywiście przydać, gdy planujemy taktykę na najbliższe spotkanie (może to nas np. ustrzec przed zbyt ostrą grą i w rezultacie czerwonymi kartkami).

Uproszczony system treningu

Jak we wszystkich częściach serii, tak i w tej na pochwałę zasługuje układ menu. Dzięki niemu możemy jednym lub dwoma kliknięciami dotrzeć w żądane miejsce. Sprawia to jego ogromna intuicyjność, którą wspomagają linki zamieszczone w niemal każdym przychodzącym komunikacie oraz podręczna „pamięć” (zakładka „niedawne” [ang. „recent”]), w której automatycznie umieszczane są ostatnio przeglądane nazwiska i nazwy klubów. Układ menu praktycznie się nie zmienił, co stanowi dla „starych wyjadaczy” jeszcze bardziej ułatwioną nawigację.

Trudno, by zmienił się także podgląd meczu. Nadal możemy obserwować naszych „graczy-kulki” w trybie 2D. Godne pochwały jest to, że podgląd jest bardzo przejrzysty, widać na nim nawet sędziów bocznych, piłka nie „teleportuje się” z jednego miejsca ekranu na drugie – widać, gdy jest przesuwana, ustawiana lub podawana poza boiskiem (nie uraczysz tego w większości managerów), „kulki” nie stoją w miejscu nawet wtedy, gdy piłka nie jest w grze, wciąż szukają pozycji, a futbolówka zaznacza wyraźnie, czy się turla, czy leci „Panu Bogu w okno”. Ten bardzo przyjemny widok możemy jeszcze urozmaicić wieloma opcjami, przeglądanymi równolegle (np. taktyka, statystyki, raport meczowy, oceny piłkarzy) oraz niezwykle przydatnymi suwakami, regulującymi prędkość odtwarzania meczu i najciekawszych sytuacji. Bardzo w tej sytuacji przyda się widok łączony, dzięki któremu - nie spuszczając oka z naszych zawodników - przejrzymy ich meczowe noty.

Zielone uspokaja, szczególnie przy stanie 3:0 ;)

Daje się zauważyć niemal od razu, że okrzyki kibiców i komentarze pojawiające się u dołu ekranu, pozostały te same. O ile do pierwszej decyzji nie mam żadnych pretensji, bo „jęki zawodu”, gwizdy i szalona radość są doskonałe, to do drugiej będę się czepiał. Można dostać deja vu, gdy od CM-a 4 powtarza się wciąż to samo zdanie, a przecież różnych możliwości komentarza jest mnóstwo!

Grafika ma stonowane kolory, nie męczą one oka, co jest szczególnie ważne. Prawie nie ma tu ostrych, „odblaskowych” kolorów. Tabele, statystyki i wykresy wyglądają bardzo przejrzyście. I o to chodzi – przecież to Tygryski (a raczej „Tygrysy światowych boisk”) lubią najbardziej!

Wszystko wyłożone jak na tacy...

Football Manager 2006