Dorfromantik
Sztab VVeteranów
Tytuł: Dorfromantik
Producent: Toukana Interactive
Dystrybutor:
Gatunek: Logiczna
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Tytuł: Dorfromantik
Producent: Toukana Interactive
Dystrybutor:
Gatunek: Logiczna
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Dorfromantik
Oferując przedmiotowy tytuł do zrecenzowania redakcyjnemu gronu nie miałem do czynienia z dużym zainteresowaniem, wszak „to tylko clicker”, na temat którego trudno będzie sklecić więcej niż dwa sensowne akapity. Pogląd ten mógłbym uznać za trafny po pierwszych minutach obcowania z daną pozycją, albowiem opanowanie jej zasad wymaga raptem kilku minut praktyki (o dziwo brak sensownego samouczka), na zasadzie zwykłej obserwacji efektów własnych posunięć.
O co w tym wszystkim więc chodzi? Otóż plansza (teoretycznie nieskończona) dzieli się na heksagonalne pola, na których możemy umieszczać stosowne klocki, z reguły „zagospodarowane” jakimiś drzewami, budynkami, wodami (tak w postaci cieków wodnych, jak i zbiorników), polami (choć wyglądem bardziej przywodzącymi na myśl pustynie) lub torami kolejowymi, które teoretycznie możemy następnie ułożyć gdzie tylko zechcemy. Z jednym istotnym ograniczeniem – żaden ciek wodny bądź tory kolejowe nie mogą nagle zakończyć się na krawędzi klocka.
Raz na jakiś czas otrzymamy również klocek „z misją”
8211; polegającą na stworzeniu stosownego zgrupowania, np. lasu liczącego sobie co najmniej 300 drzew lub akwenu wodnego składającego się dokładnie z 15 klocków. Owe zadania nie tyle warto, co wręcz należy realizować, albowiem tylko w sytuacji ich zaliczenia otrzymamy 5 dodatkowych elementów, gdy zaś nam takowych zabraknie w puli będzie to równoznaczne z końcem danej rozgrywki i koniecznością rozpoczęcia nowej.
Brzmi trywialnie? Początkowo tak jest, szybko jednak odkrywamy, że misje są coraz bardziej wymagające, z reguły zaś dostępne klocki cechują się pewnym pomieszaniem, oferując np. domki położone pod zagajnikiem, co zmusza nas nieraz do ciężkich wyborów, dokonywanie bowiem z ich wykorzystaniem rozbudowy jest zarazem równoznaczne z samoograniczeniem się z drugiej strony. Choć czasami optymalnie uda się nam przypasować go jednocześnie do więcej niż jednego zbioru.
Osoby stroniące od intelektualnego wysiłku, poszukujące relaksu w najczystszej postaci mogą zaś pobawić się w trybie kreatywnym, tworząc plansze wolne od „plomb” (każdy klocek można odrzucić), bez jakiegokolwiek stresu związane z chudnącą pulą (ta bowiem ma charakter nieskończony). Tak, zabawa jest tu właściwym określeniem.
Dorfromantik koi nerwy również dlatego, że doskonale wygląda, ciesząc oczy w stopniu porównywalnym dla tego towarzyszącego obcowaniu ze starymi perłami sztuki kartografii. To, jak poszczególne klocki potrafią się ze sobą połączyć jest właśnie jednym z przejawów niemieckiej maestrii.
Gdybym był Philem Spencerem bądź Satyą Nadellą, to już bym składał nieprzyzwoicie zawyżone oferty ukierunkowane na wykupienie IP związanych z Dorfromantikiem, a to w celu uczynienia z tej gry elementu infrastruktury kolejnych i kolejnych „Okienek”. Prostota zasad właściwa dla Sapera czy Pasjansa połączona z wykładniczo większą niepowtarzalnością kolejnych rozrywek i właściwie nieskończonym replayability oraz ujmującą estetyką – czego chcieć więcej?
Bardzo dziękujemy serwisowi GOG.com za udostępnienie kodu recenzenckiego w celu umożliwienia powstania niniejszego tekstu - https://www.gog.com/pl/game/dorfromantik
Autor: Klemens
O co w tym wszystkim więc chodzi? Otóż plansza (teoretycznie nieskończona) dzieli się na heksagonalne pola, na których możemy umieszczać stosowne klocki, z reguły „zagospodarowane” jakimiś drzewami, budynkami, wodami (tak w postaci cieków wodnych, jak i zbiorników), polami (choć wyglądem bardziej przywodzącymi na myśl pustynie) lub torami kolejowymi, które teoretycznie możemy następnie ułożyć gdzie tylko zechcemy. Z jednym istotnym ograniczeniem – żaden ciek wodny bądź tory kolejowe nie mogą nagle zakończyć się na krawędzi klocka.
Raz na jakiś czas otrzymamy również klocek „z misją”
Brzmi trywialnie? Początkowo tak jest, szybko jednak odkrywamy, że misje są coraz bardziej wymagające, z reguły zaś dostępne klocki cechują się pewnym pomieszaniem, oferując np. domki położone pod zagajnikiem, co zmusza nas nieraz do ciężkich wyborów, dokonywanie bowiem z ich wykorzystaniem rozbudowy jest zarazem równoznaczne z samoograniczeniem się z drugiej strony. Choć czasami optymalnie uda się nam przypasować go jednocześnie do więcej niż jednego zbioru.
Osoby stroniące od intelektualnego wysiłku, poszukujące relaksu w najczystszej postaci mogą zaś pobawić się w trybie kreatywnym, tworząc plansze wolne od „plomb” (każdy klocek można odrzucić), bez jakiegokolwiek stresu związane z chudnącą pulą (ta bowiem ma charakter nieskończony). Tak, zabawa jest tu właściwym określeniem.
Dorfromantik koi nerwy również dlatego, że doskonale wygląda, ciesząc oczy w stopniu porównywalnym dla tego towarzyszącego obcowaniu ze starymi perłami sztuki kartografii. To, jak poszczególne klocki potrafią się ze sobą połączyć jest właśnie jednym z przejawów niemieckiej maestrii.
Gdybym był Philem Spencerem bądź Satyą Nadellą, to już bym składał nieprzyzwoicie zawyżone oferty ukierunkowane na wykupienie IP związanych z Dorfromantikiem, a to w celu uczynienia z tej gry elementu infrastruktury kolejnych i kolejnych „Okienek”. Prostota zasad właściwa dla Sapera czy Pasjansa połączona z wykładniczo większą niepowtarzalnością kolejnych rozrywek i właściwie nieskończonym replayability oraz ujmującą estetyką – czego chcieć więcej?
Bardzo dziękujemy serwisowi GOG.com za udostępnienie kodu recenzenckiego w celu umożliwienia powstania niniejszego tekstu - https://www.gog.com/pl/game/dorfromantik
Autor: Klemens