Supreme Commander
Sztab VVeteranów
Tytuł: Supreme Commander
Producent: Gas Powered Games
Dystrybutor: CD Projekt
Gatunek: Strategia RTS
Premiera Pl:2007-03-22
Premiera świat:
Autor: 2711
Tytuł: Supreme Commander
Producent: Gas Powered Games
Dystrybutor: CD Projekt
Gatunek: Strategia RTS
Premiera Pl:2007-03-22
Premiera świat:
Autor: 2711
Supreme Commander | ||||||
Supreme Commander - zapowiedźJest rok 3844. Ludzie skolonizowali już tysiące planet we wszechświecie. Bynajmniej nie jest to jednak czas pokoju, gdyż od prawie tysiąclecia trwa niekończąca się wojna o całkowitą dominację pomiędzy trzema frakcjami. W końcu każda z nich zdecydowała się raz na zawsze zakończyć krwawy konflikt poprzez ostateczny i niszczycielski cios skierowany w jej przeciwników. Tak się właśnie składa, że to ty masz go zadać! Gracz musi więc opowiedzieć się po jednej ze stron konfliktu (do wyboru Zjednoczona Ziemska Federacja, rasa androidów Cybran oraz Aeon – grupa ludzi obdarzonych specjalnymi mocami przez obcych) i jako naczelny dowódca poprowadzić ją wreszcie do upragnionego zwycięstwa. Z powyższego zarysu fabularnego wynika, że mamy do czynienia z kolejnym RTSem z akcją osadzoną w dalekiej przyszłości. Tym co jednak wyróżnia Supreme Commander od innych futurystycznych strategii to w głównej mierze osoba stojąca za jej produkcją, a mianowicie Chris Taylor. Do tej pory był on znany ze stworzenia takich gier jak obie części Dungeon Siege oraz Total Annihilation. W tym właśnie momencie na twarzy starych strategów-wyjadaczy powinien pojawić się radosny uśmiech, ponieważ ta druga gra to nic innego jak jeden z głównych symboli futurystycznych RTSów. Mnóstwo jednostek i budynków, duże plansze, świetna grafika i ogromna dynamika spowodowały, że Total Annihilation uwielbiało wielu graczy. Tymczasem Chris Taylor nie ukrywa, że Supreme Commander to nieformalny następca tego kultowego już tytułu, zarówno pod względem schematu rozgrywki, jak i klimatu.
Co to może oznaczać dla graczy? Przede wszystkim fakt, iż nie należy spodziewać się jakiś rewolucyjnych zmian czy całkowicie nowatorskich rozwiązań. Supreme Commander ma być aż do bólu klasycznym RTSem, w którym to zdobywamy surowce, pozwalające nam stawiać budynki, służące znowu do produkcji rzeszy nowych jednostek. Te z kolei będą masowo wysyłane w celu zniszczenia bazy przeciwnika i albo im się uda, albo trzeba będzie wybudować nową, jeszcze liczniejszą armię. Założenia są więc proste, lecz Taylor postanowił jak najbardziej uprzyjemnić i urozmaicić samą rozgrywkę, a także dostosować ją na miarę dzisiejszych oczekiwań graczy. Moim zdaniem jest to całkiem zdrowe podejście, gdyż zamiast silić się nad jakimiś przełomowymi dla gatunku zmianami, postanowiono jak najlepiej przedstawić coś, co ludzie dobrze znają i kochają jednocześnie. Cała ekonomiczna strona rozgrywki będzie się opierać na dwóch surowcach: metalu, potrzebnego do budowy oraz energii, zapewniającej poprawne funkcjonowanie budynków. Dobrodziejstwa te będziesz mógł uzyskiwać na szereg różnych sposobów, lecz aby znacznie zwiększyć ich przyrost będziesz musiał zadbać o odpowiednie rozplanowanie przestrzenne bazy. Budynki, które zostaną połączone razem w jeden łańcuch zapewnią szybszą kumulację zasobów. Niestety w razie wrogiego ataku (np. nalotu) taka wielka konstrukcja spowoduje, że straty w zabudowie z pewnością będą większe niż przy swobodnym rozlokowywaniu obiektów na dużej przestrzeni. Każdy będzie musiał znaleźć złoty środek na rozwiązanie tego problemu. Jeśli chodzi o same budynki to dostępne będzie mnóstwo ich rodzajów, zarówno tych odpowiedzialnych za produkcję, wydobycie, czy obronę. Aby nad tym wszystkim zapanować gracz może stworzyć specjalną jednostkę Base Commander, która to może przejąć nadzór nad stawianiem nowych struktur, naprawą już istniejących oraz produkcją wojsk. Skoro o wojsku mowa czas coś wspomnieć o dostępnych środkach zagłady. Ponieważ akcja w Supreme Commander dzieje się w tak odległej przyszłości nie mogło oczywiście zabraknąć także futurystycznych jednostek. Generalnie to właśnie one mają być główną wizytówką gry, w związku z czym nad ich tworzeniem ludzie z Gas Powered Games poświęcają masę swojego czasu. Autorzy postawili przede wszystkim na różnorodność. Oznacza to, w nasze ręce zostanie oddane całe mnóstwo ciekawych i zróżnicowanych jednostek wojskowych. Dostępne będą m. in. piechota, czołgi, transportery, artyleria, roboty bojowe, myśliwce, bombowce, niszczyciele, krążowniki, lotniskowce, okręty podwodne, a nawet rakiety z głowicami jądrowymi! Większość pojazdów będzie występowała w kilku odmiennych typach, w zależności od strony, którą gramy. Dodatkowo będą one posiadać alternatywne uzbrojenie, które można użyć w razie potrzeby. To, co od razu rzuci się w oczy na polu bitwy, to futurystyczny design jednostek oraz zróżnicowanie w ich rozmiarach. O ile taki podstawowy czołg jest niewiele większy od piechura, tak nieraz przyjdzie ci podziwiać wręcz gigantyczne maszyny i nie mówię tu tylko o morskich pancernikach, lecz także o wojskach lądowych. Za przykład może tu posłużyć mech Spider, który wygląda jak ogromny mechaniczny pająk strzelający potężnym laserem i miażdżącym swoimi sześcioma odnóżami drzewa, a nawet inne pojazdy. Aby pokonać takie monstrum będziesz potrzebował skoordynować ogień wszystkich wojsk lub wysłać na niego swojego mechanicznego potwora.
W przeciwieństwie do większości współczesnych strategii w Supreme Commander nie ma potrzeby przywiązywać się zbytnio do własnych żołnierzy. Nie będziesz tu bowiem dowodził ledwie garstką bezcennych ludzi, lecz całymi setkami jednostek. Dzięki temu gracz będzie mógł oglądać bitwy na niespotykaną dotąd w RTSach skalę. Jednocześnie walki mają cechować się niesamowitym dynamizmem. Ciągłe ataki z lądu, morza i powietrza nie dadzą nawet chwili wytchnienia. Aby móc zapanować nad takim chaosem możliwe stanie się wykonywanie ogromnych zbliżeń i oddaleń kamery (dając tym samym lepszy podgląd na sytuację) oraz wykorzystanie wysokiego AI jednostek. Przykładowo po nakazaniu bombowcom patrolowania danego obszaru, te będą krążyć nad nim i niszczyć wrogie jednostki, a w razie uszkodzeń same wrócą do bazy i naprawią się, po czym wrócą nad patrolowany sektor. Także koordynowanie działań różnych grup bojowych ma być łatwe dzięki przejrzystemu menu. Mimo istnienia w grze tak futurystycznych jednostek jak choćby kroczące roboty bojowe czy podwodne lotniskowce autorzy zapowiadają, że walki mają być tak realistyczne na tyle, na ile się da. Czołgi mają znacznie tracić na celności podczas jazdy, małokalibrowa broń nie uszkodzi ciężko opancerzonych pojazdów, bombowcowi podczas nagłego manewru może nie udać się zrzucić bomby, a zwinne myśliwce są w stanie w walce kołowej zestrzelić mniej manewrowe samoloty. Również bomba atomowa ma mieć w końcu odpowiednio dużą siłę rażenia (błysk oślepiający na kilka sekund całe pole bitwy oraz fala uderzeniowa zmiatająca wszystko w promieniu setek metrów, a nawet tworząca fale tsunami na pobliskiej wodzie), a nie jak w wielu grach, gdzie niszczyła najwyżej kilka jednostek umieszczonych blisko siebie. Ważną rolę odegra również wywiad, w skład którego wejdą zarówno jednostki rozpoznawcze, jak i radary/sonary (osobno aktywne oraz pasywne).
Odnośnie strony graficznej Supreme Commandera można powiedzieć, że jest dobra. Jednostki są dość detalistyczne, posiadają płynne ruchy i (co najważniejsze) efektownie się niszczą nawzajem. Walki między armiami są doprawdy śliczne: wszędzie widać masę wybuchów, promienie laserów tną pancerze pojazdów i glebę jak nóż masło, wszędzie widać wystrzeliwane rakiety, okoliczne lasy zamieniają się w morze ognia, a na niebie lata pełno samolotów zaciekle wykonujących powietrzne akrobacje. Oglądane bitwy przywodzą nawet na myśl starcia znane ze Star Wars, tylko że na jeszcze większą skalę. Także ogromne lokacje dostępne w grze wyglądają ładnie, choć jak na razie wydają się zbyt puste. Supreme Commander zapowiada się na naprawdę porządną strategię. Jeśli podejdzie się do niej jak do klasycznego RTSa, a la Total Annihilation w nowym wydaniu, to z całą pewnością nikt nie powinien się zawieść. Mnóstwo jednostek, ogromne bitwy, ładna grafika i doświadczenie Chrisa Taylora powinny zapewnić grze sukces. Niestety jednak jak na razie premiera gry przewidziana jest dopiero na 2007, a więc do tego czasu może się jeszcze wiele zmienić – oby na jeszcze lepsze. | ||||||
Autor: 2711 | ||||||