Songs of Conquest

Songs of Conquest
Sztab VVeteranów
Tytuł: Songs of Conquest
Producent: Lavapotion
Dystrybutor:
Gatunek: Strategia turowa
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: BlueArga
Ocena
czytelników bd GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI bd% procent
Głosuj na tę grę!

Songs of Conquest

songs-of-conquest-24986-1.jpg 1 Jeśli chodzi o walki, to te są z grubsza standardowe. Heksowe pola, stackujące się jednostki wyglądają typowo heroesowo, ale pojawiło się tu wiele rozwiązań, których akurat bardzo brakuje w pierwowzorze. Przede wszystkim jednostki atakujące na dystans mogą przemieszczać się, a dopiero potem strzelać. Pojawiło się też coś takiego jak obszar kontroli wokół każdej jednostki - przemieszczanie się w jego obrębie albo opuszczanie go powoduje atak ze strony jednostek, które mają nas w swym zasięgu. Jest to stosunkowo logiczne - wszak kiedy przechodzisz obok wroga ten raczej nie stoi jak kołek i nie czeka na swoją turę. Ta mechanika także wymusza lepsze ustawianie swoich jednostek, inaczej w głupi sposób możemy oberwać wielokrotnie, a przemieszczający się oddział wszak nie kontratakuje. Jeśli natomiast chodzi o zdolności specjalne jednostek to tutaj niestety spore rozczarowanie - nie ma ich zbyt wiele, a większość z nich są pasywnymi efektami typu „dodaje przyległym sojusznikom x” albo „odejmuje przyległym wrogom x”. Opcje „czekaj” i „broń się” są tutaj traktowane jako zdolności specjalne, co oznacza, że nie każda jednostka to potrafi, co jest trochę dziwne.

Pojawia się tutaj również kolejne rozwiązanie dotychczas niewidziane w żadnej heroesopodobnej grze - limit stacków na oddział. Im silniejsza jednostka, tym mniej może ich być w jednym oddziale. To rozwiązanie ma sporo zalet, chociaż trudno je na pierwszy rzut oka przyuważyć. Przede wszystkim - nie można tworzyć jednego bohatera z gigantyczną armią, który niszczy wszystko na swojej drodze. Wymusza to posiadanie więc wielu bohaterów, a tych też możemy rekrutować w ograniczony sposób. To rozwiązanie także balansuje fakt, że w mieście możemy budować kilka budynków tego samego typu, więc nie możemy naprodukować mnóstwa jednostek jednego rodzaju, bo mamy ograniczone miejsce ich przechowywania, czy to w koszarach miast, czy przy bohaterach. Z czasem limity te możemy jednak powiększać poprzez specjalne badania dokonywane
w dużych i kosztownych budynkach.

System magii i rzucania zaklęć w Songs of Conquest jest czymś absolutnie innowacyjnym i skradło to moje serce. Nie ma tutaj many ani także szkół magicznych. Są za to esencje, których źródłem są przede wszystkim oddziały jakie ma przy sobie bohater albo on sam, jeśli akurat ma takie umiejętności. Rodzajów esencji jest pięć, kolekcjonuje się je w trakcie bitwy. Kiedy oddział ma swoją turę, określone rodzaje esencji przekazuje swojemu bohaterowi. Co za tym idzie - im dłużej trwa walka, tym esencji zbiera się więcej, a jednocześnie - im mniej oddziałów żyje, tym mniej będziemy jej dostawać. Zaklęć nie ma zbyt dużo i każdy bohater ma do nich dostęp. Posiadają różne koszty w poszczególnych rodzajach esencji, potężniejsze zaklęcia zwykle potrzebują kilka rodzajów naraz do rzucenia. Można w ciągu tury rzucać ich ile się chce, tak długo jak posiadamy dostateczną ilość esencji. Jest to naprawdę nietypowe i ciekawe rozwiązanie, które nieco rozwiązuje odwieczny problem potęgi zaklęć w innych grach tego typu. Z drugiej strony magia traci tutaj swoją tożsamość, a prowadzenie kilku ciężkich bitew pod rząd nie niesie za sobą tak dużych konsekwencji jak przy wyczerpanej manie. Ponadto mechanikę tę można w pewien sposób nadużywać, co nawet jest wspomniane w samym samouczku - oddział składający się z jednej jednostki generuje tyle samo esencji co taki składający się z wielu. Niby można taką pojedynczą jednostkę łatwo zabić, ale nie zawsze, tworzy więc to pewną furtkę do tzw. metagamingu.

A jak to wygląda z bohaterami i ich rozwojem? W samej grze nazywani są powiernikami, ale właściwie nic to nie zmienia. Każda frakcja ma ich aktualnie dziewięć. Mają swoje specjalizacje, startowe statystyki i zawsze te same oddziały początkowe. Każdy z nich ma swój unikalny model na mapie świata, co jest bardzo miłym dodatkiem. Ponadto nie mogą trwale umrzeć - zabity powiernik może zostać ożywiony w jednym z miast, zachowując swój poziom doświadczenia i część artefaktów (zwycięski powiernik zabiera maksymalnie 3 artefaktysongs-of-conquest-24986-2.jpg 2 po pokonaniu przeciwnika). Same umiejętności bohaterów są standardowe jak na grę tego typu - zwiększony zasięg widzenia, większe obrażenia albo obrona przed danym typem obrażeń, bonusy na start walki itp. Jest jednak jedna zdolność, nad którą warto bardziej się pochylić - dowodzenie. Na start każdy powiernik może posiadać do trzech oddziałów. Resztę slotów (maksymalnie dziewięć) należy odblokowywać właśnie poprzez dowodzenie. Przyznam szczerze, że system ten jest nieco irytujący, ale można go też logicznie wytłumaczyć - świeżo upieczony bohater po prostu nie jest w stanie dowodzić większą ilością oddziałów i musi nabrać doświadczenia w tej kwestii. Mimo wszystko przy awansowaniu na kolejny poziom trzeba zawsze dokonywać trudnego wyboru czy dajemy nową umiejętność powiernikowi, czy jednak zwiększamy ilość slotów na armię.

Songs of Conquest dopiero jest w Early Accessie, a już widać, że będzie to produkcja wybitna jak na indie grę. Zwłaszcza cieszy wbudowany edytor map, wsparcie dla modów, a także dobrze zaprojektowany system gry PvP, który pozwoli w przyszłości stworzyć competetive. Dużo jednak jeszcze jest do poprawienia - przede wszystkim optymalizacja, czasem zamiast mapy widzimy czarną otchłań z lewitującymi obiektami, bo tekstury podłoża się nie wczytały. Brakuje również różnorodności, zdecydowanie przydałyby się jednostki neutralne (aktualnie są tylko wilki i rozbójnicy, których nie można rekrutować) oraz więcej frakcji. Zdarzają się także błędy w skryptach, które zwłaszcza widać w kampaniach. Gra też często jest po prostu nieczytelna, opisy są zbyt skąpe i nie mówią nic konkretnego. Duży plus za polską lokalizację - która jest bardzo dobra, z zachowaniem nawet rymów w tytułowej Pieśni Podboju, jaka jest grana pomiędzy kolejnymi etapami kampanii.

Songs of Conquest nie jest nowym, lepszym Heroes of Might & Magic - jest czymś innym, idącym swoim torem, ale biorącym z kultowej serii to co najlepsze. Wiem, że „nowe jest wrogiem dobrego”, ale warto dać jej szansę, nawet jeśli jesteście zakonserwowanymi fanami Hirołsów.

Autor: BlueArga
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję