Sims 3
Sztab VVeteranów
Tytuł: Sims 3
Producent: Maxis
Dystrybutor: Electronic Arts Polska
Gatunek: sim
Premiera Pl:2009-06-05
Premiera świat:
Autor: Klemens
Tytuł: Sims 3
Producent: Maxis
Dystrybutor: Electronic Arts Polska
Gatunek: sim
Premiera Pl:2009-06-05
Premiera świat:
Autor: Klemens
Sims 3
Wiemy dobrze, co się stało później – rynek został zasypany kolejnymi i kolejnymi dodatkami, wnoszącymi nieco urozmaicenia do rozgrywki w chwili, gdy gracze powoli zaczynali się już nią nużyć, zaś producenci z Maxisu mogli sobie kupować następne auta pasujące kolorem do ich krawatów tudzież torebek. A gdy gra zaczęła się stawać zanadto przerośnięta i przestarzała technicznie, przyszła pora na premierę sequela. I kolejne dodatki. I dodatki do dodatków. A choć było to oczywiste, nieco zaskoczony byłem informacją, iż już niedługo światu ma być przedstawiona trzecia „pełnoprawna” część serii. Nie można było wypuścić kolejnego dodatku?
Cóż za rarytasy mają skłonić te miliony i miliony do kolejnego sięgnięcia do kieszeni? Lista zmian, a właściwie ulepszeń jest dość rozbudowana, warto jednak jej się przyjrzeć bliżej. Zacznę więc od tego, z czym gracz miał do czynienia najpierw – tworzenia swego wirtualnego alter ego (wraz z całą rodzinką). Cech, które mają określać każdego sima, ma być około stu! Trzeba przyznać, iż liczba ta robi wrażenie, pytanie jednak: czy nie nazbyt wielkie? Zakładając w dobrej wierze, że suma ta nie została „pomysłowo” wykreowana z dużo mniejszej a stanowiącej logiczny zbiór, wyrazić należy obawę, iż gracz w trakcie całego tego procesu może po prostu się znudzić, marząc o chwili, gdy w końcu będzie mógł zobaczyć swego sima w akcji. Nie od dziś bowiem wiadomo, iż lepsze często jest wrogiem dobrego. Pozwolę sobi
e jednak wyrazić przekonanie, że twórcy sobie z tym problemem poradzą, wszak to za cwane „bestyje”, coby nie wpaść na pomysł generatora losowego.
Zapewne drugą nowością, która rzuci się graczom w oczy będzie brak sztucznych granic pomiędzy poszczególnymi parcelami, możliwe będzie przemieszczanie się pomiędzy nimi bez konieczności ujrzenia kolejnego ekranu ładowania, w końcu możliwy stanie się więc spacer czy wybranie się w gości bez zaproszenia. Gdy to zaś uczynimy, czas nie przestanie upływać w naszych pieleszach i po powrocie nie musimy koniecznie zastać tego, co pozostawiliśmy. Zastanawia mnie jednak to, jakiż to sprzęt będzie potrzebny, by był w stanie to wszystko udźwignąć? Nie od dziś wiadomo, iż Simsy po dłuższej rozgrywce dość łatwo tracą płynność i stabilność. A to się zdarzało przy co większych i bardziej ludnych parcelach, teraz zaś domowe „blaszaki” zmierzyć się będą musiały z całym osiedlem. Sami twórcy milczą na razie co do specyfikacji sprzętowej gry.
Zdaje się, iż większy nacisk niż dotychczas położony zostanie na sferę zawodową simów. Co prawda kwestii tej poświęcony był już jeden z dodatków, ale niejako wywracał on do góry nogami proporcje, zmieniając suche komunikaty na konieczność bezustannej opieki nad kolejnymi działaniami podopiecznego. Maxis postanowił więc wrócić do pierwotnego konceptu, znacząco go jednak rozbudowując, pozwalając podjąć graczowi choćby decyzje odnośnie czasu pozostawania w pracy, czy poczynienia kroków mających na celu podlizanie się przełożonemu.
Sama rozgrywka ma zaś ulec pewnemu uproszczeniu – choć wydawać by się mogło, iż trudno to już sobie wyobrazić. Cech opisujących potrzeby sima będzie już tylko trzy, co oznacza, że łatwiej będzie utrzymać go w dobrym humorze i kondycji. Co prawda mają się pojawić czynniki losowe, trudno bowiem, by śmierć kogoś bliskiego mogła tylko oznaczać „-20 punktów od radości” a w konsekwencji tylko szalonego, a nie obłąkanego szczęścia, co było pewnym absurdem poprzednich części. Niemniej będzie to raczej urozmaicenie a nie problem. Także znane z „dwójki” pragnienia pozostaną, znikną zaś obawy. Żeby zaś było jeszcze łatwiej, brak realizacji pragnień nijak nie wpłynie na kondycję psychiczną sima, zamiast się sfrustrować po prostu ów o nich zapomni. Żeby tak w życiu...
Odnośnie oprawy audiowizualnej można powiedzieć tylko to, co o poprzednich częściach – będzie ona bardzo ciepła, sympatyczna i kolorowa, acz pod żadnym względem nie będzie ona wybitna, lecz raczej będzie prezentować rzemieślnicze mistrzostwo.
Trudno się spodziewać po trzeciej części cyklu (i niezliczonej ilości dodatków) rewolucji, która wstrząśnie posadami świata elektronicznej rozrywki i niewątpliwie oczekiwania takie żywione wobec gry The Sims 3 okazałyby się płonne. Zapewne czeka nas kolejna udana gra na wiele zimowych (i nie tylko) wieczorów (i nie tylko), która sprzeda się równie znakomicie, co poprzedniczki. Później zaś nadpłynie powódź dodatków...
Autor: Klemens
Cóż za rarytasy mają skłonić te miliony i miliony do kolejnego sięgnięcia do kieszeni? Lista zmian, a właściwie ulepszeń jest dość rozbudowana, warto jednak jej się przyjrzeć bliżej. Zacznę więc od tego, z czym gracz miał do czynienia najpierw – tworzenia swego wirtualnego alter ego (wraz z całą rodzinką). Cech, które mają określać każdego sima, ma być około stu! Trzeba przyznać, iż liczba ta robi wrażenie, pytanie jednak: czy nie nazbyt wielkie? Zakładając w dobrej wierze, że suma ta nie została „pomysłowo” wykreowana z dużo mniejszej a stanowiącej logiczny zbiór, wyrazić należy obawę, iż gracz w trakcie całego tego procesu może po prostu się znudzić, marząc o chwili, gdy w końcu będzie mógł zobaczyć swego sima w akcji. Nie od dziś bowiem wiadomo, iż lepsze często jest wrogiem dobrego. Pozwolę sobi
Zapewne drugą nowością, która rzuci się graczom w oczy będzie brak sztucznych granic pomiędzy poszczególnymi parcelami, możliwe będzie przemieszczanie się pomiędzy nimi bez konieczności ujrzenia kolejnego ekranu ładowania, w końcu możliwy stanie się więc spacer czy wybranie się w gości bez zaproszenia. Gdy to zaś uczynimy, czas nie przestanie upływać w naszych pieleszach i po powrocie nie musimy koniecznie zastać tego, co pozostawiliśmy. Zastanawia mnie jednak to, jakiż to sprzęt będzie potrzebny, by był w stanie to wszystko udźwignąć? Nie od dziś wiadomo, iż Simsy po dłuższej rozgrywce dość łatwo tracą płynność i stabilność. A to się zdarzało przy co większych i bardziej ludnych parcelach, teraz zaś domowe „blaszaki” zmierzyć się będą musiały z całym osiedlem. Sami twórcy milczą na razie co do specyfikacji sprzętowej gry.
Zdaje się, iż większy nacisk niż dotychczas położony zostanie na sferę zawodową simów. Co prawda kwestii tej poświęcony był już jeden z dodatków, ale niejako wywracał on do góry nogami proporcje, zmieniając suche komunikaty na konieczność bezustannej opieki nad kolejnymi działaniami podopiecznego. Maxis postanowił więc wrócić do pierwotnego konceptu, znacząco go jednak rozbudowując, pozwalając podjąć graczowi choćby decyzje odnośnie czasu pozostawania w pracy, czy poczynienia kroków mających na celu podlizanie się przełożonemu.
Sama rozgrywka ma zaś ulec pewnemu uproszczeniu – choć wydawać by się mogło, iż trudno to już sobie wyobrazić. Cech opisujących potrzeby sima będzie już tylko trzy, co oznacza, że łatwiej będzie utrzymać go w dobrym humorze i kondycji. Co prawda mają się pojawić czynniki losowe, trudno bowiem, by śmierć kogoś bliskiego mogła tylko oznaczać „-20 punktów od radości” a w konsekwencji tylko szalonego, a nie obłąkanego szczęścia, co było pewnym absurdem poprzednich części. Niemniej będzie to raczej urozmaicenie a nie problem. Także znane z „dwójki” pragnienia pozostaną, znikną zaś obawy. Żeby zaś było jeszcze łatwiej, brak realizacji pragnień nijak nie wpłynie na kondycję psychiczną sima, zamiast się sfrustrować po prostu ów o nich zapomni. Żeby tak w życiu...
Odnośnie oprawy audiowizualnej można powiedzieć tylko to, co o poprzednich częściach – będzie ona bardzo ciepła, sympatyczna i kolorowa, acz pod żadnym względem nie będzie ona wybitna, lecz raczej będzie prezentować rzemieślnicze mistrzostwo.
Trudno się spodziewać po trzeciej części cyklu (i niezliczonej ilości dodatków) rewolucji, która wstrząśnie posadami świata elektronicznej rozrywki i niewątpliwie oczekiwania takie żywione wobec gry The Sims 3 okazałyby się płonne. Zapewne czeka nas kolejna udana gra na wiele zimowych (i nie tylko) wieczorów (i nie tylko), która sprzeda się równie znakomicie, co poprzedniczki. Później zaś nadpłynie powódź dodatków...
Autor: Klemens