Moo Lander
Sztab VVeteranów
Tytuł: Moo Lander
Producent: The Sixth Hammer
Dystrybutor:
Gatunek: Zręcznościowa
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera świat:
Autor: Klemens
Tytuł: Moo Lander
Producent: The Sixth Hammer
Dystrybutor:
Gatunek: Zręcznościowa
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera świat:
Autor: Klemens
Moo Lander
W Moo Lander wcielamy się w pilota stereotypowo klasyczno-kanonicznego „latającego spodka”, będącego nie tyle awangardą swej cywilizacji, co jej ostatnim przedstawicielem zdolnym do lotu, poszukującym źródeł kluczowego surowca niezbędnego dla przetrwania jego całej rasy – tak, zgadliście prawidłowo, jak najbardziej chodzi tutaj o mleko.
Nie ma jednak lekko, od samego początku uświadcza on bowiem różnorakich katastrof, wymagających odeń przedzierania się przez kolejne i kolejne lokacje, nie tyle obfitujących, co wręcz przepełnione różnorakimi czyhającymi na nas niebezpieczeństwami. Moo Lander to gra, która nie wyposaża gracza w określoną liczbę „żyć”, albowiem wówczas tylko prawdziwi Wybr
ańcy byliby w stanie ją ukończyć. Twórcy wyszli z założenia, iż nie przypadkiem miliony graczy pokochały „oldskulowo trudne” gry z serii Souls, w konsekwencji również ich dzieło nawet na najprostszym poziomie trudności daje popalić, gracz zaś niczym kania dżdżu wypatruje komunikatu potwierdzającego załadowanie się kolejnego „czekpointu”.
Nie jest to jednak wcale takie łatwe, albowiem tytuł ten cechuje się również daleko posuniętej precyzji, przysłowiowa różnica piksela potrafi zrobić dużą różnicę, ponadto zaś trzeba cechować się niemałą podzielnością uwagi, jak też zdolnością sprawnego korzystania z szeregu zdolności – w miarę postępów w rozgrywce odblokowujemy bowiem szereg zdolności, szereg z nich zaś ma całkiem sensowne zastosowanie.
Niemałe wrażenie robi również oprawa – jak na taką mimo wszystko niszową i niespecjalnie wielkobudżetową pozycję jest ona więcej niż ładna, nieraz bowiem dość łatwo się zagapić podczas kontemplowania teł. Specyficzna jest również muzyka – nieco wbrew gatunkowym standardom daleka jest ona od „energetyczności”, przeciwnie, jest zaskakująco spokojna, nieco wręcz bez związku z akcją prezentowaną na ekranie monitora, choć przyznaję, że w moim przypadku była niczym oliwa wylewana na wzburzone morze.
Moo Lander zapowiada się jako tytuł dedykowany graczom poszukującym większego wyzwania, nieskory do wybaczania najdrobniejszych potknięć, lecz wyrozumiale obdarzający kolejną szansą. I kolejną. I jeszcze jedną…
Autor: Klemens
Nie ma jednak lekko, od samego początku uświadcza on bowiem różnorakich katastrof, wymagających odeń przedzierania się przez kolejne i kolejne lokacje, nie tyle obfitujących, co wręcz przepełnione różnorakimi czyhającymi na nas niebezpieczeństwami. Moo Lander to gra, która nie wyposaża gracza w określoną liczbę „żyć”, albowiem wówczas tylko prawdziwi Wybr
Nie jest to jednak wcale takie łatwe, albowiem tytuł ten cechuje się również daleko posuniętej precyzji, przysłowiowa różnica piksela potrafi zrobić dużą różnicę, ponadto zaś trzeba cechować się niemałą podzielnością uwagi, jak też zdolnością sprawnego korzystania z szeregu zdolności – w miarę postępów w rozgrywce odblokowujemy bowiem szereg zdolności, szereg z nich zaś ma całkiem sensowne zastosowanie.
Niemałe wrażenie robi również oprawa – jak na taką mimo wszystko niszową i niespecjalnie wielkobudżetową pozycję jest ona więcej niż ładna, nieraz bowiem dość łatwo się zagapić podczas kontemplowania teł. Specyficzna jest również muzyka – nieco wbrew gatunkowym standardom daleka jest ona od „energetyczności”, przeciwnie, jest zaskakująco spokojna, nieco wręcz bez związku z akcją prezentowaną na ekranie monitora, choć przyznaję, że w moim przypadku była niczym oliwa wylewana na wzburzone morze.
Moo Lander zapowiada się jako tytuł dedykowany graczom poszukującym większego wyzwania, nieskory do wybaczania najdrobniejszych potknięć, lecz wyrozumiale obdarzający kolejną szansą. I kolejną. I jeszcze jedną…
Autor: Klemens