Lost Castle 2
Sztab VVeteranów
Tytuł: Lost Castle 2
Producent: Hunter Studio
Dystrybutor:
Gatunek: Zręcznościowa
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Tytuł: Lost Castle 2
Producent: Hunter Studio
Dystrybutor:
Gatunek: Zręcznościowa
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Lost Castle 2
Gra już na początku sugeruje sobą gatunkowy miks, przy czym jednak element zręcznościowego hack’n’slasha jest tym dominującym. Wcielamy się bowiem w śmiałka, któremu przyjdzie eksplorować mroczny i nieprzyjazny świat, wypełniony niemal bez wyjątku niemilcami dybiącymi na nasze życie – my zaś również nie żywimy pod ich adresem żadnych przyjaznych uczuć, właściwie to też chcemy jedynie ich ubić.
Akcja rozgrywa się na planszach 2,5-wymiarowych, prezentowanych z rzutu „poprzecznego” (czasami zostaniemy uraczeni innym ujęciem kamery, jednakże o wybitnie „bajeranckim” charakterze, bez jakiegokolwiek wpływu na rozgrywkę). Sprawia to, iż całość jest bardziej złożona od klasycznych platformówek i podobnie j
ak w przypadku produkcji beat’em up trzeba nieco większej orientacji w przestrzeni.
Przez moment nawet zastanawiałem się, czy danej pozycji nie zaanonsować jako „bijatyki”, lecz byłoby to jednak zbyt daleko posunięte uproszczenie jej mechanik. Bliżej jej bowiem do „rogalików”, przyjdzie nam bowiem przebierać w tonach najróżniejszego sprzętu i akcesoriów. Podobnie jak w przypadku tworów diablo podobnych przyjdzie nam jednak również żonglować miksturami czy innymi „czarami”. Trzeba przyznać, że „jest co robić”, zarazem nie wymaga to władania siedmioma rękami, gra bowiem w pełni wspiera zabawę z wykorzystaniem kontrolera, bez żadnych cudacznych wygibasów.
„Wczesnodostępowa” wersja gry oferuje całkiem wiele zawartości, i nie mam tu na myśli „tylko” licznych plansz, lecz również choćby i obecność trybu wieloosobowego (który zresztą bawi zdecydowanie bardziej). Czasami jednak mści się ona na użytkowniku okrutnie, a to przez szereg baboli technicznych. Aktualizacje zaś nieraz miast poprawiać sytuację przyprawiają o kolejne ataki wściekłości/śmiechu – jak choćby ostatnia każdorazowo wymuszająca język chiński jako podstawowy (choć „na czuja” można go zmienić na prawioną anglosaską mowę).
Lost Castle 2 to pozycja całkiem zaawansowana, cyferka w jej tytule jest całkiem wymowna i znajduje przełożenie na wielość zawartości i jej złożoność. Niemniej jednak co i rusz tytuł przypomina o swym niedopracowaniu – chociażby w postaci „zwykłego” crashu.
Autor: Klemens
Akcja rozgrywa się na planszach 2,5-wymiarowych, prezentowanych z rzutu „poprzecznego” (czasami zostaniemy uraczeni innym ujęciem kamery, jednakże o wybitnie „bajeranckim” charakterze, bez jakiegokolwiek wpływu na rozgrywkę). Sprawia to, iż całość jest bardziej złożona od klasycznych platformówek i podobnie j
Przez moment nawet zastanawiałem się, czy danej pozycji nie zaanonsować jako „bijatyki”, lecz byłoby to jednak zbyt daleko posunięte uproszczenie jej mechanik. Bliżej jej bowiem do „rogalików”, przyjdzie nam bowiem przebierać w tonach najróżniejszego sprzętu i akcesoriów. Podobnie jak w przypadku tworów diablo podobnych przyjdzie nam jednak również żonglować miksturami czy innymi „czarami”. Trzeba przyznać, że „jest co robić”, zarazem nie wymaga to władania siedmioma rękami, gra bowiem w pełni wspiera zabawę z wykorzystaniem kontrolera, bez żadnych cudacznych wygibasów.
„Wczesnodostępowa” wersja gry oferuje całkiem wiele zawartości, i nie mam tu na myśli „tylko” licznych plansz, lecz również choćby i obecność trybu wieloosobowego (który zresztą bawi zdecydowanie bardziej). Czasami jednak mści się ona na użytkowniku okrutnie, a to przez szereg baboli technicznych. Aktualizacje zaś nieraz miast poprawiać sytuację przyprawiają o kolejne ataki wściekłości/śmiechu – jak choćby ostatnia każdorazowo wymuszająca język chiński jako podstawowy (choć „na czuja” można go zmienić na prawioną anglosaską mowę).
Lost Castle 2 to pozycja całkiem zaawansowana, cyferka w jej tytule jest całkiem wymowna i znajduje przełożenie na wielość zawartości i jej złożoność. Niemniej jednak co i rusz tytuł przypomina o swym niedopracowaniu – chociażby w postaci „zwykłego” crashu.
Autor: Klemens