Honey I Joined a Cult
Sztab VVeteranów
Tytuł: Honey I Joined a Cult
Producent: Sole Survivor Games
Dystrybutor:
Gatunek: Ekonomiczna
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Tytuł: Honey I Joined a Cult
Producent: Sole Survivor Games
Dystrybutor:
Gatunek: Ekonomiczna
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Honey, I Joined a Cult
Autorzy ze studia Sole Survivor Games nie bawią się w żadne dwuznaczności – już na samym początku informują, że nasze wirtualne alter ego – lider kultu – to zwyczajny hochsztapler, dla którego zarządzana przezeń sekta to zwykły Avo… tzn. przedsięwzięcie ukierunkowane tylko i wyłącznie na naciąganie ludzi na wyzbycie się ich majątku na naszą rzecz. Na tle tej produkcji nawet pythonowski „Żywot Briana” jawi się jako dość głęboka rozprawka metafizyczna…
Zaczynamy od kreacji naszej sekty, tak naprawdę jednak poszczególne elementy mają charakter wybitnie kosmetyczny, z komicznym posmakiem. Już teraz zaznaczę, że przypadło mi do gustu spolszczenie, a mianowicie urok przekładu, w ramach którego preferowane przez nas frazy układają się w urokliwe zdania, zdolnej wywołać jeśli nie kaskady śmiechu, to przynajmniej strumyczki uśmiechu w kącikach ust.
Pochwalić również należy samouczek, który w iście
idiotoodporny sposób wprowadza nas w mechanikę rozgrywki. Nie żebym uważał takie Prison Architect za jakoś specjalnie skomplikowane, nie sposób jednak nie odnieść wrażenia, że deweloperzy omawianej pozycji przyjrzeli się słynnemu poprzednikowi i stwierdzili, że da się to zrobić o wiele prościej – i tak w istocie uczynili.
O ile pierwszych kilkaset minut z rzeczoną pozycją jest całkiem przyjemnych, o tyle później zaczyna jednak doskwierać brak bardziej zaawansowanej warstwy fabularnej, popychającej ku dalszemu grindowi. Cieszy co prawda fakt dość rozwiniętego drzewka technologicznego, dzięki któremu przez długi czas mamy ku czemu dążyć – odblokowywaniu kolejnych pomieszczeń, pozwalających nam zwiększyć efektywność całości – lecz pozostaje tu jeszcze znaczna przestrzeń do dalszego zagospodarowania. Ale to Wczesny Dostęp, więc można żywić ku temu nadzieje.
Religijność to współcześnie dość wrażliwy (czyt. drażliwy) temat i wkraczając na ów grząski grunt autorom zabrakło odwagi, by sekciarstwem zając się już „na całego”. W produkcji tej nie uświadczymy więc tematów bardzo kontrowersyjnych (a życiowych) – wykorzystania seksualnego, inklinacji ku poważnym przestępstwom, a nawet zbrodniom. Prison Architect rozpoczynało się ze swoistym „przytupem”, tymczasem w Honey, I Joined a Cult ograniczono się do żartu.
Nie jestem specjalnym fanem estetyki low poly i tym podobnych, ale omawiana pozycja ujęła mnie swą czytelnością, przywodząc raczej na myśl kreskówki z serii Cyanide & Happiness. Poprawki wymaga jednak wyskalowanie, gdyż nawet przy największej rozdzielczości dwa, trzy otwarte okna potrafią przesłonić niemal w całości pole akcji.
Honey, I Joined a Cult to gra z potencjałem, już w swej wersji produkcyjnej oferująca dość dużo, wciąż jednak wymagająca licznych szlifów. Zanim więc zabierzesz się do nich, drogi Czytelniku, skieruj się najpierw na matę relaksacyjną, nie zapomnij jednak, że seans kosztuje pięćdziesiąt baksów!
Autor: Klemens
Zaczynamy od kreacji naszej sekty, tak naprawdę jednak poszczególne elementy mają charakter wybitnie kosmetyczny, z komicznym posmakiem. Już teraz zaznaczę, że przypadło mi do gustu spolszczenie, a mianowicie urok przekładu, w ramach którego preferowane przez nas frazy układają się w urokliwe zdania, zdolnej wywołać jeśli nie kaskady śmiechu, to przynajmniej strumyczki uśmiechu w kącikach ust.
Pochwalić również należy samouczek, który w iście
O ile pierwszych kilkaset minut z rzeczoną pozycją jest całkiem przyjemnych, o tyle później zaczyna jednak doskwierać brak bardziej zaawansowanej warstwy fabularnej, popychającej ku dalszemu grindowi. Cieszy co prawda fakt dość rozwiniętego drzewka technologicznego, dzięki któremu przez długi czas mamy ku czemu dążyć – odblokowywaniu kolejnych pomieszczeń, pozwalających nam zwiększyć efektywność całości – lecz pozostaje tu jeszcze znaczna przestrzeń do dalszego zagospodarowania. Ale to Wczesny Dostęp, więc można żywić ku temu nadzieje.
Religijność to współcześnie dość wrażliwy (czyt. drażliwy) temat i wkraczając na ów grząski grunt autorom zabrakło odwagi, by sekciarstwem zając się już „na całego”. W produkcji tej nie uświadczymy więc tematów bardzo kontrowersyjnych (a życiowych) – wykorzystania seksualnego, inklinacji ku poważnym przestępstwom, a nawet zbrodniom. Prison Architect rozpoczynało się ze swoistym „przytupem”, tymczasem w Honey, I Joined a Cult ograniczono się do żartu.
Nie jestem specjalnym fanem estetyki low poly i tym podobnych, ale omawiana pozycja ujęła mnie swą czytelnością, przywodząc raczej na myśl kreskówki z serii Cyanide & Happiness. Poprawki wymaga jednak wyskalowanie, gdyż nawet przy największej rozdzielczości dwa, trzy otwarte okna potrafią przesłonić niemal w całości pole akcji.
Honey, I Joined a Cult to gra z potencjałem, już w swej wersji produkcyjnej oferująca dość dużo, wciąż jednak wymagająca licznych szlifów. Zanim więc zabierzesz się do nich, drogi Czytelniku, skieruj się najpierw na matę relaksacyjną, nie zapomnij jednak, że seans kosztuje pięćdziesiąt baksów!
Autor: Klemens