World in Conflict

World in Conflict
Sztab VVeteranów
Tytuł: World in Conflict
Producent: Massive Entertainment
Dystrybutor: CD Projekt
Gatunek: Strategia RTS
Premiera Pl:2007-09-21
Premiera Świat:
Autor: Kremuwa
Ocena
czytelników 87 GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI 95% procent
Głosuj na tę grę!

World in Conflict

Zagadka, o czym będzie gadka: Bum…! Badabummm…! Ratatatata! Wzzzzziuuuummmm! Boommmm!!! Cssssiiiiii.....BUM! Błysk, świst, trzask gwizd, wokoło rozpaczliwe krzyki i jęki niedobitków – nie wiesz?! Wkrótce będziesz wiedział – trzeba będzie bowiem znać World in Conflict.
world-in-conflict-2455-1.jpg 1Tak, tak - to prawda - w dniu, w którym pojawiło się na sklepowych półkach, nowe dzieło Massive Entertainment (z angielskiego: Masywna Rozrywka :P) stało się pozycją obowiązkową każdego szanującego się stratega. Dlaczego? Ano, jest po temu kilka powodów.

A pierwszy (i tak naprawdę chyba najważniejszy) z nich brzmi: multiplayer. Wagę tego argumentu podkreśla ciekawa ikona pojawiająca się na naszym pulpicie po zainstalowaniu WiCa. MianoWiCie, obok ikonki skrótu służącej do uruchamiania gry, pojawia się inna, opatrzona stosownym podpisem, która prowadzi nas bezpośrednio do trybu sieciowego, gdzie tworzymy serwer (warto wtrącić, że serwis Massgate, podstawa multiplayera w WiCu, chociaż nie wprowadza wiele nowego, posiada wszystko, co powinno się tam znaleźć, od statystyk oraz klanów po wyszukiwarkę znajomych, i działa bez zarzutu) lub dołączamy do już gotowego. Ciekawe, prawda?

Ta „specjalna” ikona i wiele innych aspektów, o których naskrobię za chwilę, zmusza mnie do powiedzenia wam prawdy: World in Conflict jest nastawiony głównie na multi i, mimo tego, że single również jest świetny, to właśnie ten tryb dostarczy nam najwięcej radości... z wojny. Najlepszą rekomendacją dla trybu sieciowego niech będzie fakt, że swój piękniutki komputer, który jednak u mnie w domu nie ma możności dostępu do sieci, zatargałem do kolegi i tam podpiąłem, aby poczuć smak prawdziwego WiCowego multi...

A czym będziemy tak uchachani? Ano pewną bardzo znaczącą innowacją wprowadzoną przez ekipę Massive. Chodzi o współpracę, której gra bezlitośnie od nas wymaga. To koniec dueli. W World in Conflict
gracze ścierają się w stosunku czterech na czterech i to nie ot tak - po prostu. W innych strategiach, jeśli gra więcej niż dwie osoby, to różnią się najwyżej rasami, które są samowystarczalne. Tutaj po jednej stronie staje czterech graczy, z których każdy po wejściu na serwer musi zdecydować, w czym będzie się specjalizował. Od decyzji tej zależy, jakie jednostki poprowadzimy do walki i nad jakimi obejmiemy dowództwo.

Jako że graczy po jednej stronie jest czterech i specjalizacji jest cztery – wojska pancerne (w których znajdziemy lekkie, średnie i ciężkie czołgi radzieckie, amerykańskie czy wojsk NATO), lotnictwo (helikoptery maści wszelkiej – lekkie zwiadowcze czy ciężkie szturmowe), piechota (czyli tradycyjne oddziały – „zwykłe” i przeciwpancerne, a także snajperzy czy obserwatorzy artyleryjscy) oraz wsparcie (działka przeciwlotnicze i artylerie – od niezbyt przerażającej lekkiej po niszczycielską ciężką). Wszystkie jednostki mają swoje zastosowanie na polu walki. Gracze, aby przynieść swojej armii zwycięstwo, muszą bezwzględnie współpracować (pomocny jest w tym przypadku chat i komunikacja systemem VoIP – przez mikrofon).

Schemat rozgrywki wygląda tak: na początku otrzymujemy pewną pulę „punktów wsparcia”, za które nabywamy dla siebie jednostki. Wcześniej musimy wybrać miejsce lądowania dla oddziałów – można je zmieniać w trakcie misji, korzystając ze stref, które są pod naszym panowaniem. Dobrze jest od razu odpowiednio zainwestować „punkty wsparcia”, bo nie dostaniemy ich więcej, dopóki któreś z naszych jednostek nie pójdą do piachu. A i wtedy nie pojawią się one od razu – będą sobie powoliworld-in-conflict-2455-2.jpg 2 wpływać na nasze konto. W ten sposób autorzy chcą nas powstrzymać od nierozważnego rzucania jednostek na niepewne tereny. I słusznie.

Do wyboru mamy trzy tryby rozgrywki sieciowej. W Domination, w którym na mapie rozmieszczonych jest kilka punktów strategicznych, musimy utrzymać jak najwięcej z nich przez tyle czasu, ile się tylko da. W Assault kością niezgody jest jeden punkt strategiczny. Przez pierwszą połowę rozgrywki, jedna ekipa broni go, a druga próbuje ją wyprzeć. W drugiej połowie jest na odwrót. W ostatnim trybie – Tug of War – mamy dwa strategiczne punkty i obszar między nimi – chodzi o to, aby przesunąć front jak najdalej od swojego punktu.

Mimo iż multiplayer został dopracowany w każdym szczególiku, zaskakującym faktem jest, że tryb dla samotnych poruczników też nie ustępuje od norm wyznaczanych przez inne strategie! Powiem więcej – nie tylko im dorównuje, ale je przewyższa...

Do trybu single player przemycono model rozgrywki z multiplayera, nieco jednak zmieniony. Tutaj nie ma wyraźnego podziału na specjalizacje. Dowodzimy wojskami wszystkich rodzajów, są one jednak mocno ograniczone w danej misji (autorzy nie dadzą nam przecież wszystkich rodzajów jednostek naraz). Nie współpracujesz z żywymi graczami, jednak wymuszania współpracy nie zaniechano. Często musisz pomóc innym kapitanom czy porucznikom, wysłać im pojazd naprawczy czy wesprzeć ogniem artyleryjskim.

W każdej misji przez radio komunikujesz się z innymi dowódcami, którzy wydają ci rozkazy i podają cenne informacje – głosy radujących się lub zakrapiających słownictwo ostrymi słówkami dowódców naprawdę pomagają wczuć się w atmosferę wojny... no właśnie - jakiej wojny?

skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
05.11.2007 | Mikiss » BTW To jest gra FPP a nie strategia!! To nie możli
14.10.2007 | Mikiss » Widziałem też recenzje w Gram.Tv i gra podobno jes
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - 1 ŚREDNIA OCENA - 100%
War is here! Mamy rok 1989, który
maciej1234 - 100%
więcej recenzji dodaj recenzję