Warhammer 40000: Dawn of War III

Warhammer 40000: Dawn of War III
Sztab VVeteranów
Tytuł: Warhammer 40000: Dawn of War III
Producent: Relic Entertainment
Dystrybutor: Cenega S.A.
Gatunek: Strategia RTS
Premiera Pl:2017-04-27
Premiera Świat:
Autor: Matis
Ocena
czytelników bd GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI 35% procent
Głosuj na tę grę!

Warhammer 40,000: Dawn of War III

Warhammer 40.000 stanowi jedno z wdzięczniejszych do komputerowych ekranizacji uniwersów fantastycznonaukowych. Perspektywa wiecznej wojny toczonej pomiędzy charakterystycznymi rasami i stronnictwami, od dobrych dziesięcioleci budzi wyobraźnię zarówno graczy „stołowych”, pocinających w figurkowy pierwowzór, jak i komputerowych, którzy od bardzo dawna raczeni są bardzo przyzwoitymi strategiami. Pierwotnie prym wiodły tu turówki (w tym klasyczny Chaos Gate w skali taktycznej, czy fenomenalny Final Liberation w skali operacyjnej), aby w końcu przenieść 40-stkę pod strzechy serią Dawn of War.
warhammer-40,000-dawn-of-war-iii-19289-1.jpg 1Jestem gotów pokusić się o śmiałą tezę, że Dawn of War, a zwłaszcza jego pierwsza odsłona doprowadziła do renesansu zainteresowania Warhammerem 40k w pierwszych latach XXI wieku. Gra szturmem zdobyła bardzo wysokie lokaty w prasie branżowej. Trudno się dziwić – dobrze rozwiązana ekonomia oparta o system zdobywania punktów kontrolnych, dynamiczna i grywalna sfera taktyczna, bardzo przyzwoita grafika, widoczne zróżnicowanie frakcji… to wszystko doprowadziło do komercyjnego sukcesu DoW-a. Twórcy nie spoczęli na laurach. Trzy dodatki, z czego dwa samodzielne (w tym rewelacyjny i rewolucyjny Dark Crusade) ugruntowały pozycję gry na rynku – oferując zarówno bardzo dobrą kampanię, jak i świetnie przygotowane „multi”. Sukces pierwowzoru spowodował olbrzymie zainteresowanie sequelem. A sequel okazał się... inny. O ile oryginalny DoW miał swoją własną, sui generis, ekonomię i model walki, to część druga stanowiła w znacznej mierze przeniesienie w świat 40 milenium innego produktu studia Relic - drugowojennej strategii Company of Heroes. To rozwiązanie miało swoich zwolenników i przeciwników. Efekt finalny był dość przyjemny w odbiorze, a sama pozycja, również rozbudowana o dwa dodatki, wyróżniała się całkiem przyzwoitą fabułą i wciągającą kampanią, choć odejście od oryginalnej mechaniki trochę mnie rozczarowało. Tym niemniej wszystkie z wyżej opisanych produkcji przeszedłem co najmniej raz.

Z niepokojem czekałem na to co zaprezentuje sobą część trzecia. Niepokój trwał do czasu obejrzenia pierwszego trailera z przebiegiem rozgrywki. Poziom mojej konsternacji przekroczył wówczas normy emisyjne. Strategia, przy której poszczególnych odsłonach spędziłem jakieś setki godzin, wyglądała jak ... budżetowa gra z gatun
ku MOBA.

Pierwsze wrażenie okazało się niestety trafne. Choć gra dalej jest de facto strategią czasu rzeczywistego, to metodologia prowadzenia działań wojennych skupia się na bohaterach, dla których jednostki gracza stanowią w znacznej mierze tło. Choć herosi zawsze stanowili ważny element w DoW-ach (a zwłaszcza w części drugiej, której miejscami bliżej było do gry RPG niż RTS), to tym razem środek ciężkości zmagań poszedł w zupełnie złą stroną… ale o tym dalej.

Fabuła jest nieco rozczarowująca. Historię poznajemy od strony trzech nacji – elitarnych rycerzy – zakonników Imperium, tj. Kosmicznych Marines z zakonu Blood Ravens, orków, oraz eldarów – tj. tak jakby kosmicznych elfów. Misje poszczególnych nacji ogrywamy na zmianę, przez co dość ciężko wczuć się w klimat rozgrywki. Poszczególne zadania są bardzo do siebie zbliżone i generalnie sprowadzają się do podobnego schematu – rozbudować bazę, zebrać ekipę i dokonać eliminacji siły żywej przeciwnika. Poziom rozgrywki od strony taktycznej zbliżony jest do klasyków gatunku takich jak Warcraft 3, co w roku pańskim 2019 nie zrobi raczej wrażenia na wirtualnych strategach. Śmiem twierdzić, że już część pierwsza cyklu, przez wzgląd na możliwość dość dużego ingerowania w uzbrojenie podwładnych, stała na wyższym poziomie. Poziom kunsztu sztuki wojennej wymaganej do osiągnięcia sukcesu nie przekracza więc poziomu jaki zadowoliłby uczestników średniej wielkości „ustawki” pseudokibiców. Powyższe wynika niejako z dość klaustrofobicznej konstrukcji map, które ciasnotą korytarzy przypominają pierwszego Dooma – przy czym nie ma to żadnego uzasadnienia przy projektowaniu współczesnej strategii czasu rzeczywistego. Choć gra jest formalnie strategią, to dużą uwagę należy przykładać do zdolności specjalnych bohaterów, które to talenta potrafią w ciągu sekund zmieniać losy bitwy. Ich aktywacja i prawidłowe użycie w toku walki wymagają sprawności manualnej typowej bardziej dla gier zręcznościowych niż intelektuawarhammer-40,000-dawn-of-war-iii-19289-2.jpg 2lnych. Wracając do kompozycji armii - w zasadzie jednostki stanowią jedynie tło dla bohaterów i robią za mięso armatnie. Otaczające nas siły to w większości pionki, które, ujmując językiem Austina Powersa, nie mają nawet plakietek z nazwiskiem. Całokształt rozgrywki przypomina dość mocno produkcje pokroju League of Legends, które leżą daleko od moich stref zainteresowania (zapewne dlatego, że „lamiłem” w nie jeszcze gorzej niż w inne gry sieciowe). Zastrzeżenia mam także do strefy klimatycznej. Niby Kosmiczni Marines mają prawidłowy poziom patosu, Eldarzy są odpowiednio zarozumiali i przekonani o własnej wyższości, a orki dalej są rozbrajająco zabawne … ale czegoś tu jakby brakuje.

Oprawa audiowizualna stoi na średnim poziomie. Biorąc pod uwagę rok wydania gry (tj. 2017), produkcje konkurencji wypadały pod tym względem o niebo lepiej. Aby daleko nie szukać wystarczy wskazać choćby wydany jakiś miesiąc później Steel Division: Normandy 44. Jednocześnie zastrzegam, że w grach strategicznych grafika ma dla mnie czwartorzędne znaczenie, na co regularnie zwraca uwagę moja narzeczona, która z politowaniem spogląda na żetony z oznaczeniami NATO przedstawiane na topornych mapach sztabowych różnych mocno hermetycznych (by nie rzec – autystycznych) produkcji jakie cyklicznie goszczą na monitorze mojego komputera. Wracając do trzeciego DoW-a - od strony technicznej gra działa płynnie, więc za plus należy uznać jej aktualną optymalizację.

Gdybym miał opisać DoW 3 jednym słowem, to byłoby to słowo „klapa”. Informacje prasowe, jakie wskazują na to, że nie jest planowane kontynuowanie serii napawają mnie, jako osobę uważającą się za fana cyklu, poczuciem ulgi. Jeśli metodologia działania twórców by się nie zmieniła, to czwarta część przypominałaby pod względem złożoności zapewne Space Invaders. Dobrze więc, że marka skończyła się, póki jeszcze gracze mają w pamięci poprzednie, wyśmienite, odsłony. A że gier w uniwersum „czterdziestki” wciąż przybywa, to godny następca w końcu się znajdzie.

Autor: Matis
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję