War Leaders: Clash of Nations

War Leaders: Clash of Nations
Sztab VVeteranów
Tytuł: War Leaders: Clash of Nations
Producent: Enigma Software
Dystrybutor:
Gatunek: Strategia RTS
Premiera Pl:2008-10-23
Premiera świat:
Autor: Kizik
Ocena
czytelników 81 GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI 50% procent
Głosuj na tę grę!

War Leaders: Clash of Nations

Huk dział czołgów, terkotanie karabinów maszynowych, jęk rannych i grobowa cisza przed jak i po nawałnicy żelastwa wozów bojowych i osmalonych i wycieńczonych ciał żołnierzy podążających niby bezwładnie za czołgiem przebijającym się przez poryte pociskami pobojowisko. Prawie każdy stracił kolegę, każdy też chyba zabił też kolegę, tylko w innym mundurze, mówiącego innym językiem. Ale czy on nie pierwszy rzucił granatem? To ścierw... ten sukin....!!!??? Kto rozpętał to piekło!!? Gdzie moja matuchna i siostra cierpią daleko z głodu i niepokoju o mnie, o siebie. Nie! Dokończymy to, panowie, nawet jeśli mielibyśmy tego Hitlera z gołymi okrwawionymi rękami ukatrupić!
war-leaders-3248-1.JPG 1Jeśli chodzi o silne emocje związane z ostatnim tak wielkim konfliktem jakim była Druga Wojna Światowa, to trzeba stwierdzić, że nie zanikły nawet w naszym liberalnym mało przykładającym wagę do historii kosmopolitycznym świecie. Siedemdziesiąt lat po wybuchu tej najstraszliwszej uczynionej tylko ręką człowieka drugiemu człowiekowi tragedii nie ustają spory i kłótnie o ten okres nie tylko w gremiach naukowych czy nawet ludzi z wyższym wykształceniem. Często można spotkać zwykłych, jeśli można tak określić, ludzi, którzy zażarcie bronią swojego pojęcia na temat tego problemu. Mnóstwo młodych szczerze i z wielkim zaciekawianiem uczestniczy w rekonstrukcjach dotyczących tego okresu. Niestety, co jest prawdą, niektórzy przejmują do swoich serc dawno sprawdzone i złe utopijne myślenie na temat Trzeciej Rzeszy czy imperium radzieckiego. Tak się nie dzieje tylko u nas w Polsce, gdzie każda nawet nie przywiązana do historii rodzina zna lub ma w swoich annałach dziadka, ciocię, krewnego, który doświadczył tej pożogi.
 
To zaciekawienie na wpół historyczne i wpół mityczne wykorzystuje się w grach komputerowych. Nie ma nic w tym złego, że chce się przedstawiać w sposób atrakcyjny i interaktywny ten straszliwy czas. Problem dla samych twórców jest zgoła inny. Na przestrzeni tych kilkunastu lat wyprodukowano sam nie wiem czy setki, ale na pewno dziesiątki gier na tej kanwie. Większość to gry strategiczne. Zmieniał się engine, dodawano te same lub troszkę inne jednostki, tylko lepiej teksturowane. Wreszcie przeszły gry z obrazu dwu– na trójwymiarowy i kółko zaczyna się odnowa: nowe jednostki, nowe państwa, nowa grafika – fajnie się gra, ale nic odkrywczego.
 
Podczas mojej wieloletniej pracy recenzenta, a także podczas zabawy, zastanawiałem się czy można coś ciekawego i ponad przeciętną wykrzesać jeszcze z tego okresu. Uważałem, że nie. Ale jak to często się zdarza mam przed sobą grę, która lekko mnie zaniepokoiła swymi założeniami i zdjęciami, które od jakiegoś czasu pojawiają się sieci.
 
War Leaders, bo o niej piszę, miała być grą, która nas, graczy, zaskoczy. Z przecieków dowiadywałem się o koncepcji, którą można nazwać przeniesieniem systemu walk podobnych do serii Total War. Myślałem jako zagorzały fan tej serii, że wreszcie ktoś ruszy trochę głową i zaprezentuje coś nowego. Specjalnie na Wojennych Przywódców nie czekałem, gdyż moje serce zawojował Medieval: Total War, który króluje w nim po dziś dzień. Ale okazało się że dowództwo przydzieliło mi tą grę nadspodziewanie do recenzji, więc nie migając się zasalutowałem i rozpocząłem operację rozpakowywania paczuszki.
 
Przywitało mnie dość ładne, stonowane czarne pudełko. Na przedzie widzimy twarze siedmiu tytułowych przywódców nacji ustawionych w szereg. Pierwszym z nich jest Hitler, dalej Mussolini i inni przywódcy tacy jak Churchill czy Stalin. Instalacja przebiega dość sprawnie acz długo. Odpalenie gry też czas jakiś trwa. Na pudełku drobnym druczkiem znajduje się informacja o wymaganiach, które troszkę mnie zaskoczyły swoją wysokością, gdyż mam znacznie lepsza maszynę od wymaganej, a start nie zapowiadał się ciekawie. Można tu nadmienić jeszcze, że w pudełku znajduje się instrukcja i ulotka promująca podobno dość dobrą książkę. Jako raczej zadziwiającą oraz ahistoryczną ciekawostkę zauważyłem w intro, że paląca się tam mapa nie pochodzi w ogóle z okresu Drugiej Wojny Światowej... Przyjrzyjcie się.
 
Menu nie zaskakuje atrakcyjnością. Jest proste i funkcjonalne i nie ma się czego przyczepić, chyba tylko do tego, że jest normalne. Ustawienia dają nam szeroką gamę redukcji czy podwyższania jakości obrazu, dźwięku i zachowań programu. Do wyboru mamy trzy tryby rozgrywki: KAMPANIA, BITWA, MULTIPLAYER. Nie trzeba chyba ich wyjaśniać. Kampania zawiera wszystkie ele
menty gry z dwu pozostałych trybów, więc pozwólcie, że się na niej skupię. Bo multiplayer to, wiadomo, gra w te same tryby (w przypadku tej gry), a bitwy zaimplementowane są w działaniach na mapie. Później tylko o nich przy okazji wspomnę. Nim jednak przejdę do meritum muszę zauważyć istnienie SAMOUCZKA. Byłem przekonany, że to będą urywki gry gdzie jakiś instruktor pouczy i pochwali za dobrze wykonane rozkazy. Okazało się jednak, iż zaimplementowano tam filmy z lektorem opisujące podstawowe zagadnienia gry. Wygląda to trochę jak poszatkowana długa reklama. Ale pierwszy zgrzyt, co ciekawe, to że obraz przesuwający się nam przed oczami nie jest w rozdzielczości akceptowanej (przynajmniej moim zdaniem) wedle dzisiejszych standardów. Mimo tego objaśnienia nie zniechęciły mnie a raczej zmotywowały. Rozgrywka wyglądała w nim na tyle zachęcająco, że od razu odpaliłem główny tryb gry.
 
W następnym Menu ustalamy kim chcemy grać, jaki poziom trudności lub zautomatyzowania gospodarki nas interesuje i z jaką zgodnością historyczną chcemy się zmierzyć. Pierwsza sprawa: wybór kraju. Siedem państw głównych na cała wojnę to nie za wiele. Teraz nie mogę tego udowodnić, ale pamiętam, że w pierwszych zapowiedziach miało być ich znacznie więcej. Idźmy dalej. Co mi się podoba to trzy tryby realizmu. W najmniej realistycznym wojna światowa nie musi wybuchnąć przez kilka lat, a nawet możemy konfigurować sojusze światowe i całkowicie inny bieg historii. Polski jednak nie da się uratować. No chyba że jesteśmy ZSRR, ale to jak leczyć grypę cholerą. Z drugiej strony nawet w tym trybie realistycznym, oprócz problemu podjętego zdanie wcześniej, wiele jest sprzeczności i niekonsekwencji: Polska nie jest w żadnym sojuszu ani z Francją, ani z Anglią. Belgia jest całkowicie neutralna. Zaś nawet w takiej sytuacji państwa, którymi nie kierujemy (bez supermocarstw, które mamy do wyboru), nie mają żadnej swojej woli i nie wysuwają żadnych propozycji czy propozycji sojuszów i traktowane są jako podmioty naszych ofert, aby można było coś tam z nimi uzgodnić.
 
Załadowanie mapy już z poziomu gry trwało też dość długo. Mapa na pierwszy rzut oka zdaje się być ładna i dobrze skonstruowana. Klapki jednak opadną gdy zobaczycie jak po macoszemu potraktowano prowincje. Już można sobie dać spokój z dzieleniem Europy gdzie i tak jest ich mało, ale przepraszam zobaczcie USA albo ZSRR, to jest według mnie tragedia... A Chiny ze dwie prowincje.
 
Jeśli już rozpoczniemy naszą zabawę, to trzeba kontrolować kilka czynników wewnętrznych i zewnętrznych. Wewnętrzne to zadowolenie z rządu i jego poczynań. Jego brak doprowadza do zamieszek a nietłumione emocje przeradzają się w bunt prowincji. Czynniki, które ten problem stopują, to wojsko w prowincji lub lider i niższe podatki. Pieniądze i zasoby naturalne są równie ważne. Na zewnątrz państwa istnieją oczywiście inne i z nimi musisz się liczyć. Mamy tu stopień zadowolenia, sympatii jak i nieufności. Zniesiesz podziały między nacjami ofiarując dary i umowy między państwowe. System jest dość prosty, wpleciony w grę uzupełnia ją dostatecznie, acz nie rewelacyjnie. Mamy mniej umów międzypaństwowych niż w kilkuletnich już grach jak Hearts of Iron I czy II. Grafika jednak nie jest najgorsza jeśli chodzi o mapę. Żywe kolory i dość dobrze wykonane jednostki poruszają się sprawnie. Czas oczekiwania na kolejne ruchy też raczej się nie dłuży. Trzeba zaznaczyć specyfikę poruszania się jednostek w tym trybie. W swojej kolejce tylko planujesz ruchy, a dopiero po naciśnięciu klepsydry są one wykonywane. Interfejs troszkę mnie razi i wydaje się nazbyt toporny tak tu, jak i w trybie bitwy jeszcze bardziej. Nim do niej przejdziemy jeszcze wspomnę, iż mamy do dyspozycji dość dużo jednostek wojskowych wyprodukowanych w fabrykach, kosztujących nas sporo. Mamy czołgi, piechotę, samoloty i wszystko niby takie historyczne, ale jednawar-leaders-3248-2.jpg 2k koślawe i uproszczone. Fakt, że jest ich dość dużo, bo około dwustu pięćdziesięciu na wszystkie strony konfliktu. Inną sprawą są „unity” specjalistyczne, takie jak generałowie, których mamy kilku historycznych i mnóstwo niehistorycznych. To samo się tyczy szpiegów (zabójstwo, szantaż, sabotaż, zbieranie informacji ale, i ochrona ciebie, „wojennego lidera”) i bohaterami. Jesteś jeszcze ty, a raczej twój awatar w postaci Churchilla, Stalina czy innego przywódcy. Wzmacniasz tak jak generałowie oraz bohaterowie morale i umiejętności strategiczne twojej armii. Uważać trzeba, bo jeżeli zostaniesz zabity, gra się kończy.
 
Teraz bitwa. Jest to chyba najsłabszy element gry, a miał być jej atutem. Przykro mi. Z szumnych zapowiedzi wyszła kaszanka. Nawet nie o to chodzi, że starczy nie być debilem, aby pokonać wroga, gdyż li tylko w większości przypadków trzeba skoncentrować siły i uderzyć bezpośrednio na przeciwnika. No wiadomo, że używamy jeszcze dział i samolotów jako wsparcia, co uatrakcyjnia rozgrywkę, ale co z tego! Grałem w takie gry jak Blitzkrieg lub starsze części Sudden Strike i muszę przyznać, że rozwiązano tam problem taktyki i walki o niebo lepiej, mimo iż to są gry już starsze. Nawet to nie jest najgorsze. Strasznie działa sama mechanika walki i silnik, który ją obsługuje. Przy tysiącach jednostek mój sprzęt nie rzęzi w chyba jednej z najbardziej wymagających gier jakim jest Medieval 2: Total War. A tu nawet przy obniżonych standardach graficznych widzę same obrazki, nie grę, tylko zdjęcia. Co prawda można zmniejszyć liczbę jednostek tak aby jeden oddział by symbolizowany przez jednego żołnierza piechoty i...jeden czołg. Wywnioskujcie sami czy jest to dobra proporcja. Jeden, dwu, góra trzech piechurów przeciw jednemu, dwóm czołgom?
 
Utyskiwania moje niechybnie prowadzą do kwestii grafiki i wizualnej oprawy. Jak chyba już pisałem, do mapy w kampanii nie ma się raczej jak przyczepić. Schody zaczynają się w właśnie w bitwie. Zanim zostanie załadowana, trzeba czekać nawet do pięciu minut! Grafika nawet przy najwyższych włączonych opcjach jest kiepska i wygląda jak wyjęta prawie z serii Combat Mission. Czołgom nie kręcą się gąsienice, przykładowo, wybuchy wyglądają niezbyt widowiskowo a żołnierze pomimo pewnych ładnych odwzorowań ruchów wyglądają sztywnie.
 
Fajnym aspektem są filmiki, które podsumowują ważne zdarzenia naukowe i polityczne: wygrane, porażki, nowe wynalazki. Jednak następny zgrzyt tyczy się muzyki i lektora komentującego zdarzenia. Mówi on z amerykańskim akcentem, niezależnie od tego jaką stroną się gra. Nie ma tu ani krzty analizy słownej tego czasu. Z taką samą dozą amerykańskiego pompatyczności komentuje wygrane USA i Japonii. Powiecie, że się czepiam, ale jak zrozumieć to, iż kiedy zaznaczasz kompanie Rosjan czy Japończyków, oni krzyczą do ciebie jakby to był poligon wojsk USA? Chociaż jakiś inny akcent – tego jednak nie ma. Inna muzyka zainstalowana w grze nie przeszkadza. Nie jest jakaś wybitna. Na dodatek potrafi się rwać ni stąd, ni zowąd.
 
Rwę sobie włosy głowie i zastanawiam się nad wystawianiem oceny. Nie jest to produkt wysokich lotów. Zdaje się próbą zaprezentowania trochę innego podejścia do problematyki gier o II Wojnie. Jednak jeżeli ktoś się zna na grach i na dodatek tych przedstawiających ten okres przewinęło się przez jego palce mnóstwo programów, albo zna takowe, które jakoś korespondują z aspiracjami gry, nie może to być ocena niestety za wysoka. Pomysł dobry, złe rozwinięcie w postaci słabych bitew. Powoduje to niestety, iż nie wystawię laurki nawet na święta. Gra dobra jest dla początkujących strategów, którzy lubią zagwozdki ekonomiczne i nieskomplikowaną, uproszczoną wersję historii. Ja osobiście wysiadam. Szczególnie że gra nie jest za tania, a opłacałoby się ją kupować w przedziale znacznie niższym cenowo.

KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ¦REDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję