Ultimate General: Gettysburg
Sztab VVeteranów
Tytuł: Ultimate General: Gettysburg
Producent: Game-Labs
Dystrybutor:
Gatunek: Strategia RTS
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Tytuł: Ultimate General: Gettysburg
Producent: Game-Labs
Dystrybutor:
Gatunek: Strategia RTS
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Ultimate General: Gettysburg
Wbrew konwencji dotychczasowych „poważnych” produkcji poświęconych temu zdarzeniu (za takowe z natury rzeczy nie uważam różnych cyberpunkowych etc. wariacji), nie mamy do czynienia z turówką, lecz strategią czasu rzeczywistego. Oczywiście o żadnym klonie StarCrafta nie ma mowy, nie będziemy gromadzili żadnych surowców itp., a posiłki będą się pojawiały w z góry założonym terminie i zawsze będą się jawiły jako niezadowalające. Rozgrywka najbliższa jest pozycjom w rodzaju już nieco zapomnianego Mytha (i reprezentowanego przez niego podgatunku RTW) czy starciom taktycznym z gier z serii Total War, choć pierwsze skojarzenie jest bliższe rzeczywistości.
Pod komendę gracza oddanych bowiem zostanie tysiące jednostek i nie jest to bynajmniej chwyt propagandowy – toczymy walki z udziałem rzec
zywistych oddziałów o autentycznej liczebności, które też i zachowują się po ludzku – ich ostrzał bynajmniej nie jest morderczo skuteczny i banalnie przeliczalny, morale odgrywają jeśli nie ogromną, to co najmniej dużą rolę, a starcie dwóch podobnie uzbrojonych pułków nie musi się skończyć obustronną i wyrównaną rzezią, sporo bowiem zależy także od ukształtowania terenu, wzajemnego usytuowania, manewrowości etc.
Wielkim atutem gry jest jej realizm – w trakcie rozgrywki użytkownik zetknie się z tymi samymi trudnościami, z którymi mierzyć się musiał Lee czy jego antagoniści spod flagi Unii. Nie ma jednak żadnych przeszkód, by okazać się od nich mądrzejszym i spróbować rozstrzygnąć bitwę inaczej, niż się to zdarzyło w historii.
Tu jednak objawia się kolejna zaleta gry – komputerowi przeciwnicy bynajmniej nie działają wedle prostych schematów, ich algorytmy sztucznej inteligencji są dużo bardziej skomplikowane. Już przy najprostszych ustawieniach komputerowy adwersarz potrafi być wyzwaniem, cóż dopiero mówić o wyższych poziomach trudności.
Nic szczególnie pozytywnego ani negatywnego nie da się z kolei powiedzieć o oprawie audiowizualnej. O ile rzut izometryczny bez wielkich możliwości zoomu jest zrozumiały i przy tej skali starć wręcz jedyny logiczny, o tyle w zakresie udźwiękowienia zabrakło mi patetyczno-estetycznych aranżacji „Dixielandu” czy „Yankee Doodle”.
Ultimate General: Gettysburg to pozycja niszowa, adresowana do graczy zamiłowanych w realistycznej batalistyce, dla których konwencja turowa nie jest przejawem zbliżenia do rzeczywistości, lecz wręcz odejściem od niej. W konsekwencji naprawdę trudno o triumf, lecz satysfakcja z jego osiągnięcia jest tym większa.
Autor: Klemens
Pod komendę gracza oddanych bowiem zostanie tysiące jednostek i nie jest to bynajmniej chwyt propagandowy – toczymy walki z udziałem rzec
Wielkim atutem gry jest jej realizm – w trakcie rozgrywki użytkownik zetknie się z tymi samymi trudnościami, z którymi mierzyć się musiał Lee czy jego antagoniści spod flagi Unii. Nie ma jednak żadnych przeszkód, by okazać się od nich mądrzejszym i spróbować rozstrzygnąć bitwę inaczej, niż się to zdarzyło w historii.
Tu jednak objawia się kolejna zaleta gry – komputerowi przeciwnicy bynajmniej nie działają wedle prostych schematów, ich algorytmy sztucznej inteligencji są dużo bardziej skomplikowane. Już przy najprostszych ustawieniach komputerowy adwersarz potrafi być wyzwaniem, cóż dopiero mówić o wyższych poziomach trudności.
Nic szczególnie pozytywnego ani negatywnego nie da się z kolei powiedzieć o oprawie audiowizualnej. O ile rzut izometryczny bez wielkich możliwości zoomu jest zrozumiały i przy tej skali starć wręcz jedyny logiczny, o tyle w zakresie udźwiękowienia zabrakło mi patetyczno-estetycznych aranżacji „Dixielandu” czy „Yankee Doodle”.
Ultimate General: Gettysburg to pozycja niszowa, adresowana do graczy zamiłowanych w realistycznej batalistyce, dla których konwencja turowa nie jest przejawem zbliżenia do rzeczywistości, lecz wręcz odejściem od niej. W konsekwencji naprawdę trudno o triumf, lecz satysfakcja z jego osiągnięcia jest tym większa.
Autor: Klemens