Trek to Yomi

Trek to Yomi
Sztab VVeteranów
Tytuł: Trek to Yomi
Producent: Flying Wild Hog
Dystrybutor:
Gatunek: Zręcznościowa
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Ocena
czytelników bd GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI 80% procent
Głosuj na tę grę!

Trek to Yomi

„Siedmiu samurajów” zwykło być zaliczane do absolutnych arcydzieł światowej kinematografii, zaś spiritus movens owego obrazu – Akira Kurosawa – uznawany jest za jednego z gigantów „dziesiątej muzy”. Można jednak odnieść wrażenie, iż często wiedza powszechna ogranicza się do znajomości samych tych faktów, lecz już nie samego obrazu. Cieszę się jednak, że nie dotyczy to przedstawicieli „muzy dwunastej”, i to z kraju nad Wisłą – od pierwszych chwil obcowania z Trek to Yomi nie sposób bowiem mieć wątpliwości co do inspiracji deweloperów.
trek-to-yomi-24984-1.png 1Naturalnie od razu rzuca się w oczy oprawa, utrzymana w czarnobiałej stylistyce „zwężonego” kadru, choć to tylko jedna z form hołdu wobec wielkiej przeszłości. Ot, w trakcie ekranów ładowania raczeni jesteśmy monumentalnymi wręcz ideogramami, po dotarciu zaś do krawędzi obrazu (wcześniej, niż autorzy byliby nam na to przyzwolić) zasymulowana zostanie scena zacięcia taśmy filmowej w projektorze. Drobnostki, lecz doskonale budują one klimat.

Również historia, z którą przyjdzie zmierzyć się graczowi jest typowo kurosawowska, wcielamy się bowiem w samotnego obrońcę-mściciela, stającego w obronie niewinnych przeciwko przeważającym siłom zwykłych bandytów, rozkoszujących się możliwością siania pożogi i śmierci. Niczym niezwykłym nie będą więc sceny płonących domostw, zwłok zaściełających klepiska stodół czy iście azjatyckich tortur. W pewnym momencie klimat opowieści jednak ulegnie zmianie, stając się nieco bardziej onirycznym i jeszcze bardziej hołdującym tradycjom Kraju
Kwitnącej Wiśni.

Pod względem rozgrywki mamy do czynienia z dość klasycznym beat’em upem, tylko momentami urozmaicanym wyzwaniami czasowymi czy (banalnie prostymi i niezmiennymi w zakresie charakteru) łamigłówkami, właściwie wolnym od wyzwań właściwych dla platformówek. Gra nie jest jednak zupełnie liniowa, niejednokrotnie bowiem do celu możemy dotrzeć taką czy inną drogą, a zwieszanie nieobligatoryjnych lokacji jest uzależnione wyłącznie od naszego pragnienia kolekcjonowania artefaktów bądź bardziej typowych „znajdziek”. Z reguły jednak właściwa ścieżka nie jest nijak sygnalizowana, choć też nie sposób się zgubić.

Same walki cechują się dość nierównym poziomem. Starcia z „typowymi” przeciwnikami w zdecydowanej większości nie są specjalnie wymagające, zwłaszcza jeśli opanujemy kilka dodatkowych kombosów. Inaczej jednak przedstawiają się pojedynki z bossami, którzy są jednak o wiele, wiele bardziej wymagający. Żeby zostać właściwie zrozumianym – uważam za ocztrek-to-yomi-24984-2.png 2ywiste, iż owi rywale wymagają „czegoś ekstra” i w przypadku choćby takiego Elden Ringa uważałem ich za oczywisty atut produkcji, nieco szwankuje jednak ich wyskalowanie wobec pozostałych niemilców.

Zdecydowanie bardziej dyskretnym elementem omawianej produkcji jest jej ścieżka dźwiękowa, którą poza ekranami ładowania łatwo przeoczyć, tymczasem w istocie niczym u japońskiego reżysera współtworzy ona dzieło na niemal równych prawach. Z uznaniem oceniam również fakt, że wszystkie postacie przemawiają po japońsku, zaś voice acting nie budzi zastrzeżeń również pod względem poziomu aktorstwa.

Trek to Yomi to bezapelacyjny hołd, który łatwo mógł się narazić na zarzut szargania świętości bądź niezrozumienia ducha pierwowzoru. Na szczęście autorzy będąc świadomi swych „indyczych” ograniczeń przyznali prymat jakości, w konsekwencji czego ich utwór oferuje co prawda dość krótkie, lecz intensywnie kurosawowskie doznanie. Gdyby tylko jeszcze Hiroki miał w sobie więcej z Toshirō Mifune…

Autor: Klemens
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję