Ilość wydanych strategii czasu rzeczywistego, których akcja rozgrywa się podczas drugiej wojny światowej, jest wręcz przeogromna. W grach tego typu możemy bez końca wybierać do woli, w zależności od naszych szczególnych upodobań. Aby móc zaistnieć na tak przesilonym rynku potrzeba stworzyć coś naprawdę fenomenalnego. Zachodni twórcy gier zgodnie z obowiązującą obecnie modą stawiają na bardzo efektowne, acz niezbyt skomplikowane strategie, z pośród których dobrym przykładem jest – skądinąd wyśmienity – RTS Company of Heroes. „Bracia” ze Wschodu tymczasem często tworzą gry w oderwaniu od obecnych trendów. Wygląda to tak, jakby grupka zapaleńców robiła swój projekt dla innych maniaków, nie bacząc na fakt, że tym sposobem ograniczają swój potencjalny rynek zbytu. Tym sposobem otrzymujemy gry bardzo rozbudowane, przepełnione pasją ich twórców, z drugiej strony – nie będące za bardzo popularne wśród graczy.

Czołg w ogniu walki

Jedną z takich rosyjskich firm, w której nade wszystko ceni się realizm i dbałość o szczegóły jest Maddox Games. Do tej pory była ona znana z kilku ultrarealistycznych symulatorów lotniczych, takich jak seria IL-2 czy Pacific Fighters. Teraz jednak ekipa z Maddox Games postanowiła stworzyć coś zupełnie innego, a mianowicie strategię z ambicjami. Kto miał wcześniej niewątpliwą przyjemność zapoznania się z IL-2 i poznał już kunszt jego autorów, ten od razu powinien wiedzieć z czym mniej więcej będziemy mieli do czynienia.

Z tego co napisałem do tej pory można wywnioskować więc, że Theatre of War jest RTS-em przedstawiającym bitwy z okresu II wojny światowej. Nie jest to jednak klasyczny RTS, w którym produkujemy jednostki, stawiamy budowle, itp. Tutaj kwintesencją zabawy są same starcia pomiędzy własnymi oddziałami a siłami nieprzyjaciela. Całą rozgrywkę można najłatwiej przyrównać do takich kultowych tytułów jak Close Combat lub jeszcze bardziej – Combat Mission. Z góry mogę powiedzieć, że weteranom tych dwóch gier Theatre of War na pewno też przypadnie do gustu, gdyż wiele te produkcje łączy. Jeśli jednak nie miałeś żadnej styczności z powyższymi tytułami (choć jako prawdziwy strateg absolutnie powinieneś!) lub chcesz dokładnie zapoznać się z możliwościami najnowszego dzieła Maddox Games zapraszam do dalszej recenzji.



Theatre of War skupia się na najważniejszych wydarzeniach, jakie miały miejsce w latach 1939-1945 na europejskim teatrze działań. Wojnę z bliska poznamy podczas trwania 5 podstawowych kampanii, 5 pojedynczych bitew oraz dodatkową kampanię, występującą jedynie w polskim wydaniu gry (o którym to szerzej opowiem w dalszej części recenzji). Nie zabraknie także kilku misji szkoleniowych , dzięki którym zapoznamy się z zasadami rządzącymi grą, a także opcji multiplayer dla góra ośmiu graczy. Najważniejsze są rzecz jasna kampanie. Każda z nich przewidziana jest dla osobnej nacji, które odegrały największą rolę podczas europejskich bitew. W związku z tym mamy do wyboru kampanię niemiecką, radziecką, aliancką (USA/Brytyjczycy), francuską oraz... polską (aż się wierzyć nie chce, że ktoś w końcu w grach docenił rolę Wojska Polskiego podczas największego konfliktu w dziejach)! Kampanie mają bardzo zróżnicowane konstrukcje i są różnej długości. Jedne skupiają się tylko na konkretnych operacjach, bądź lokalnych wojnach (polska przedstawia kampanię wrześniową i składa się zaledwie z trzech znanych bitew; aliancka pozwala pokierować działaniami anglosasów w Normandii; francuska ukazuje zmagania „żabojadów” z niemieckim blitzkriegiem ze wschodu) – inne natomiast pokrótce umożliwiają rozegranie całej wojny na naszym kontynencie (kampania niemiecka i radziecka). Podczas przeszło 50 misji będziemy mieli okazję zobaczyć niemal wszystkie znaczące starcia lądowe, do których doszło w owych pamiętnych latach. Przeżyjemy (lub nie – w końcu to zależy już od naszych umiejętności;)) bitwę pod Caen, Bastogne, Falaise, Berlinem, Dunkierką, Prochorowką, Sandomierzem, nad Bzurą i doprawdy wiele innych.

Theatre of War: Pola Zagłady - recenzja gry