Suzerain
Sztab VVeteranów
Tytuł: Suzerain
Producent: Torpor Games
Dystrybutor:
Gatunek: turowa/RPG
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera świat:
Autor: Klemens
Tytuł: Suzerain
Producent: Torpor Games
Dystrybutor:
Gatunek: turowa/RPG
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera świat:
Autor: Klemens
Suzerain
„Zaraz, zaraz!” – zakrzyknie jednak część grona czytelników niniejszego tekstu – „wszak całe mnóstwo gier pozwala pokierować rządem, wdrażać takie czy inne programy wewnętrzne i ubiegać się o reelekcję” – by wskazać chociażby na serię Democracy, której czwartą odsłonę w fazie produkcji miałem okazję niedawno opisywać – „czy też prowadzić politykę międzynarodową, zawierać alianse, odwracać je i zrywać (przykłady są zbędne, ale pamiętajmy chociażby o legendarnej serii Crusader Kings)”. No właśnie nie do końca, albowiem (z pewnymi drobnymi zastrzeżeniami) produkcje te przyznawały graczowi rolę absolutystycznego lidera, którego frakcja zwykła stanowić monolit, a przejawem największego sprzeciwu było opróżnienie miejsca w takiej czy innej radzie. W Suzerainie kwestia ta przedstawia się kompletnie inaczej.
Zostajemy prezydentem fikcyjnego państewka – jakkolwiek stylizowanego na konglomerat doświadczeń Europy Środkowej i Ameryki Łacińskiej – w fikcyjnym uniwersum – acz nasuwającym oczywiste skojarzenia z początkiem dwudziestowiecznej Zimnej Wojny – ale swoją postać kształtujemy już jej wcześniejszymi doświadczeniami – zaangażowaniem (bądź nie) w studenckie ruchy oporu, sposobem podejścia do rozkazów w czasie służby wojskowej, czy chociażby klimatem relacji rodzinnych. W końcu nadchodzi dzień inauguracji naszej p
rezydentury… w trakcie której padają strzały, acz (jeszcze) nie w naszym kierunku.
Suzerain to gra decyzyjna, co chwilę stawiane są przed nami najróżniejszego rodzaju dylematy – opowiemy się za rozwojem terenów prowincjonalnych czy raczej skupimy się na (podatkowo bardziej wydajnych) metropoliach, wobec sąsiada o długiej historii wrogości będziemy prężyli muskuły czy też raczej zdecydujemy się na bardziej koncyliacyjne podejście. Co więcej, znaczenie ma również samo nasze podejście wobec ludzi, ci bowiem nie są ślepymi wykonawcami naszych rozkazów – możemy do nich przemawiać „z góry” bądź też fraternizować się z nimi, warto jednak podkreślić, że nie ma czegoś takiego jak jedynie-słuszna-taktyka, twórcy gry wyszli bowiem z założenia, iż różni ludzie są… różni.
Nie tyle mnie ujęła, co wręcz zachwyciła narracja prowadzona przez twórców – wielokrotnie autentycznie poczułem się przytłoczony przez ciężar stanowiska, sytuacji zaś nie polepszał fakt, iż nawet we własnym domu miast zaznać relaksu musiałem się zmagać z mniejszymi i większymi kryzysami, by wskazać chociażby na dorastającego i coraz bardziej niezależnego syna. Łatwo w tej grze poczuć się nie mężem stanu z brązu, lecz zwykłym człowiekiem, już na samym początku wystawionym chociażby na pokusy łapownictwa.
Przedmiotowa gra uczy nade wszystko pokory, czasami zresztą zniechęca wobec polityki jako takiej, uświadamiając, że same dobre chęci nie są wystarczające, a nawet w sytuacji odnoszenia sukcesów na polu gospodarki czy reform można spotkać się z odrzuceniem ze strony elektoratu bądź dotychczasowych współpracowników, człowieczych w samej swej istocie, a więc również dalekich od ideału. Koniec końców zaś i tak nasze misterne plany mogą zostać pokrzyżowane przez agresywnych sąsiadów. W konsekwencji tytuł ten cechuje się wysokim replayability, choć konieczność przebijania się przez bloki już znanego tekstu – z uwagi na brak możliwości samodzielnego zapisywania stanu gry i mechanikę jego nadpisywania – wywołuje pewną irytację i prowadzi do sztucznego „spulchnienia” czasu potrzebnego na dogłębne poznanie danego tytułu.
Do gustu przypadła mi oprawa audiowizualna danej produkcji – jako „indyk” nie epatuje ona „wodotryskami” właściwymi dla pozycji wielkobudżetowych, autorzy zdecydowali się więc raczej na powściągliwą estetykę, dopieszczając nade wszystko elementy, z którymi gracz będzie miał najwięcej do czynienia – a więc czcionkę tekstu oraz ujmującą, spokojną muzykę.
W trakcie lektury książek historycznych, zwłaszcza podręczników, łatwo odczuć irytację wobec epatowania przez autorów wielością nazwisk, z których większość pojawia się w całych monumentalnych tomach dosłownie parokrotnie. Suzerain uświadamia jednak, że każda z tych osób miała własną historię, zaś stawiane przed nią dylematy były absolutnie nie do pozazdroszczenia. Nie ukrywam, że tytuł ten jest dla mnie jedną z największych pozytywnych niespodzianek mijającego roku.
Autor: Klemens
Zostajemy prezydentem fikcyjnego państewka – jakkolwiek stylizowanego na konglomerat doświadczeń Europy Środkowej i Ameryki Łacińskiej – w fikcyjnym uniwersum – acz nasuwającym oczywiste skojarzenia z początkiem dwudziestowiecznej Zimnej Wojny – ale swoją postać kształtujemy już jej wcześniejszymi doświadczeniami – zaangażowaniem (bądź nie) w studenckie ruchy oporu, sposobem podejścia do rozkazów w czasie służby wojskowej, czy chociażby klimatem relacji rodzinnych. W końcu nadchodzi dzień inauguracji naszej p
Suzerain to gra decyzyjna, co chwilę stawiane są przed nami najróżniejszego rodzaju dylematy – opowiemy się za rozwojem terenów prowincjonalnych czy raczej skupimy się na (podatkowo bardziej wydajnych) metropoliach, wobec sąsiada o długiej historii wrogości będziemy prężyli muskuły czy też raczej zdecydujemy się na bardziej koncyliacyjne podejście. Co więcej, znaczenie ma również samo nasze podejście wobec ludzi, ci bowiem nie są ślepymi wykonawcami naszych rozkazów – możemy do nich przemawiać „z góry” bądź też fraternizować się z nimi, warto jednak podkreślić, że nie ma czegoś takiego jak jedynie-słuszna-taktyka, twórcy gry wyszli bowiem z założenia, iż różni ludzie są… różni.
Nie tyle mnie ujęła, co wręcz zachwyciła narracja prowadzona przez twórców – wielokrotnie autentycznie poczułem się przytłoczony przez ciężar stanowiska, sytuacji zaś nie polepszał fakt, iż nawet we własnym domu miast zaznać relaksu musiałem się zmagać z mniejszymi i większymi kryzysami, by wskazać chociażby na dorastającego i coraz bardziej niezależnego syna. Łatwo w tej grze poczuć się nie mężem stanu z brązu, lecz zwykłym człowiekiem, już na samym początku wystawionym chociażby na pokusy łapownictwa.
Przedmiotowa gra uczy nade wszystko pokory, czasami zresztą zniechęca wobec polityki jako takiej, uświadamiając, że same dobre chęci nie są wystarczające, a nawet w sytuacji odnoszenia sukcesów na polu gospodarki czy reform można spotkać się z odrzuceniem ze strony elektoratu bądź dotychczasowych współpracowników, człowieczych w samej swej istocie, a więc również dalekich od ideału. Koniec końców zaś i tak nasze misterne plany mogą zostać pokrzyżowane przez agresywnych sąsiadów. W konsekwencji tytuł ten cechuje się wysokim replayability, choć konieczność przebijania się przez bloki już znanego tekstu – z uwagi na brak możliwości samodzielnego zapisywania stanu gry i mechanikę jego nadpisywania – wywołuje pewną irytację i prowadzi do sztucznego „spulchnienia” czasu potrzebnego na dogłębne poznanie danego tytułu.
Do gustu przypadła mi oprawa audiowizualna danej produkcji – jako „indyk” nie epatuje ona „wodotryskami” właściwymi dla pozycji wielkobudżetowych, autorzy zdecydowali się więc raczej na powściągliwą estetykę, dopieszczając nade wszystko elementy, z którymi gracz będzie miał najwięcej do czynienia – a więc czcionkę tekstu oraz ujmującą, spokojną muzykę.
W trakcie lektury książek historycznych, zwłaszcza podręczników, łatwo odczuć irytację wobec epatowania przez autorów wielością nazwisk, z których większość pojawia się w całych monumentalnych tomach dosłownie parokrotnie. Suzerain uświadamia jednak, że każda z tych osób miała własną historię, zaś stawiane przed nią dylematy były absolutnie nie do pozazdroszczenia. Nie ukrywam, że tytuł ten jest dla mnie jedną z największych pozytywnych niespodzianek mijającego roku.
Autor: Klemens