Supreme Ruler 2010

Supreme Ruler 2010
Sztab VVeteranów
Tytuł: Supreme Ruler 2010
Producent: Battlegoat Studios
Dystrybutor: Nicolas Games
Gatunek: turowa/RTS
Premiera Pl:2006-03-20
Premiera Świat:
Autor: 92
Ocena
czytelników 86 GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI 80% procent
Głosuj na tę grę!
Supreme Ruler 2010

Supreme Ruler 2010



"Państwo to ja" - tę wypowiedź zwykło się przypisywać Ludwikowi XIV, królowi Francji, którego rządy były niejako ucieleśnieniem owej zasady, bowiem niemalże każda istotna decyzja dla swej ważności wymagała zgody króla. Akt ów bynajmniej nie był li tylko formalnością - król Słońce (bo tak był zwany i był kontent z owego określenia) przejawiał bowiem żywe zainteresowanie swą domeną, był znany choćby i z tego, iż już po pobudce zwykł przyjmować interesantów nie opuszczając łoża. Taka postawa rządzących, jak i idąca za nią ipso facto rozbudowa administracji aż do monstrualnych biurokratycznych rozmiarów, były początkiem konstruowania nowożytnego państwa, które przestawało być wyłącznie zlepkiem zupełnie różnorodnych ziem, nieraz zamieszkałych przez całkowicie odmienne społeczności.

W polskiej naturze leży niemal codzienne narzekanie na swoje państwo, mechanizmy działania instytucji, jak i sposób prowadzenia polityki przez elity rządzące, co zwykło przejawiać się swoistym przekładańcem wyborczym co 4 lata. Utarł się w powszechnej świadomości wizerunek polityka-intryganta, myślącego wyłącznie o zapełnieniu sobie kabzy, niekompetentnego i, co kluczowe, cechującego się ewidentnie złą wolą, skoro arcyproste rozwiązania są na wyciągnięcie ręki. Stąd wynika mym zdaniem całkiem spore zainteresowanie wśród bardziej scybernetyzowanej części krajowej populacji wszelkiej maści simami, pozwalającymi choćby w domu przeistoczyć się w opatrznościowego męża stanu. Jednakże ubóstwo wszystkich dotychczasowych produkcji miało być bezwzględnie odsłonięte w konfrontacji z najnowszym dziełem Bojowych Kóz (czyli studia developerskiego Battlegoat Studios), którym jest Supreme Ruler 2010. Sztampowy marketing czy też narodziny nowego króla?

Supreme Ruler 2010 101202,1
Prawda że przejrzyste?


Gra przedstawia świat, jak nietrudno domyślić się po tytule, 2010 roku, czyli bardzo nieodległej przyszłości. Od tego znanego nam odróżnia go przede wszystkim istnienie w miejsce ONZ-etu Światowego Rynku (World Market), czyli czegoś na kształt nowoczesnej organizacji miedzynarodowej, choć określenie zorganizowanej społeczności międzynarodowej, zdawałoby się bardzo podobne, byłoby trafniejsze. Ów twór prowadzi aktywną politykę lokalnych bodźców, stojąc zasadniczo na straży pokoju i w miarę zrównoważonego poziomu. Sam świat wszakże dalej boryka się z tymi samymi problemami i bolączkami, co współczesny - przeludnieniem, nierówną dystrybucją dóbr, kryzysami paliwowymi etc. Nie wymaga wielkiego samozaparcia i wyobraźni uwierzenie w takową przyszłość. Może nieco większym wyzwaniem będzie uświadomienie sobie faktu, iż największe światowe mocarstwa rozpadły się na szereg mniejszych, na dodatek zwalczających się państewek:).

Instalacja Supreme Rulera nie trwa specjalnie długo, choć i niczym szczególnym się nie charakteryzuje, nie stwarzała problemów na żadnej z trzech konfiguracji sprzętowych, na jakich ją testowałem. Nie jest to także szczególnie pamięciożerna aplikacja, w istocie bowiem wystarcza dysponowanie wolną powierzchnią 500 MB na dysku - większe gry instalowałem już 7 lat temu.

Supreme Ruler 2010 101203,2
Nauka to podstawa - z dedykacją dla polskich parlamentarzystów.


Jako że produkcja ta adresowana jest do p r a w d z i w y c h strategów, nie zostaniemy uraczeni żadnym specjalnie efektownym, a totalnie zbędnym intro, gra ta bowiem ma się bronić swą merytorycznością, a nie tanim (intelektualnie, bo z pewnością nie materialnie - wystarczy spojrzeć na budżety filmów i gier, których głównym atutem są właśnie dziełka z gestii fx) efekciarstwem, takoż więc od razu wręcz przywita nas sympatyczna i statyczna plansza, w tle zaś pobrzmiewa muzyka (tak to umownie nazwijmy) stylizowana na dziennikarskie relacje. Trwa to niedługo, chwilę później bowiem oczom naszym, przepalonym monitorową poświatą, ukaże się niby standardowe menu, o którym po kilku dalszych chwilach można powiedzieć, że określenie "niby" było absolutnie na wyrost - jest ono aż do bólu standardowe:). Ale nic to, gdy bowiem w końcu dojdziemy do trybów gry, przytłoczeni wręcz zostaniemy liczbą potencjalnych scenariuszy, każdy z nich zaś, przedstawiając inny wycinek świata, daje możliwość gry każdą występującą stroną. I tu mała rada: choćbyście mieli refleks szachisty z niskim rankingiem, w żadnym razie nie korzystajcie z opcji gry turowej! Tryb gry w czasie rzeczywistym i tak bowiem zawiera aktywną pauzę, zaś oszczędzi Wam setek kliknięć, niezbędnych przy turach do kontynuowania kolejnych dni, co szybko staje się prawdziwą męką.

Me pierwsze wrażenie po zainicjowaniu kampanii było... bardzo niekorzystne. Wychowałem się na Spectrumie i cudnych machinach firmy Commodore i mam właściwe (jak mniemam:)), podejście do kwestii oprawy audiowizualnej, szczególnie gier strategicznych, niemniej przy okazji Supreme Rulera poczułem się jakbym się cofnął w czasie (niestety jednak bez zmiany wieku). Na litość, znam już bardzo leciwe gry, które prezentowały się wcale nie gorzej! Na screenach wygląda to może jeszcze nie najgorzej, jednak umyślcie sobie, że takowe widoki mają "cieszyć" oczy przez kilka godzin, zwłaszcza na dalszych etapach rozgrywki - horror!
| 1 | 2 | następna >>
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję