Star Trek: Birth of the Federation

Star Trek: Birth of the Federation
Sztab VVeteranów
Tytuł: Star Trek: Birth of the Federation
Producent: Microprose
Dystrybutor: -
Gatunek: Strategia turowa
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Ocena
czytelników 82 GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI 70% procent
Głosuj na tę grę!

Star Trek - The Next Generation: Birth Of The Federation

Star Trek - The Next Generation: Birth Of The Federation

"Gwiezdna Wędrówka" to jedna z najpopularniejszych serii telewizyjnych w historii. Losy kapitana Kirka czy Jean-Luc Picarda elektryzowały( i elektryzują) masy telewidzów. Seria doczekała się wiernych fanów, zwanych trekkerami, z wypiekami na twarzy czekających na następne filmy i produkty z logiem Gwiezdnej Floty w tle. Twórcy zaś stale im je dostarczają.

Skomputeryzowani trekkerzy nie byli rozpieszczani. Gry rozgrywające się w ich ukochanym uniwersum pojawiały się z rzadka, powszechne stało się porzekadło o "klątwie Star Treka". Dlaczego? Otóż gry te cechował naprawdę niski poziom. Jednak wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że passa ta została przełamana dzięki takim tytułom jak: The Fallen, Elite Force czy właśnie rzeczone Birth of the Federation.

Grę rozpoczyna klimatyczne intro - bez żadnych fajerwerków graficznych, ale z pewnością nie odrzucające, co więcej, u trekkerów wywołujące miłe skojarzenia. Rozpoczęcie gry nie stanowi większego problemu - po szybkim skonfigurowaniu: ustaleniu warunków zwycięstwa, określeniu wielkości galaktyki, wyborze rasy( o czym dalej) itp. gracz jest rzucony na szerokie morze gry.

Star Trek - The Next Generation: Birth of the Federation to typowy przedstawiciel wymarłego, zdawałoby się, gatunku space-simów. Gra wywołała u mnie przyjemne skojarzenia ze słynnym Master of Orion. Gra rozgrywa się na standardowej dwywymiarowej planszy, podzielonej na równe pod względem wielkości sektory. Niektóre posiadają układy planetarne, nadające się do terraformowania i zamieszkania. Inne już są zamieszkałe i tylko od nas zależy, jak ułożą sie nasze stosunki z napotkaną rasą. A mogą one być różne. Możemy bez bawienia się w dyplomatyczne ceregiele zaatakować ów system, podbijając go, lub wybijając tambylców co do nogi. Równie dobrze możemy jednak zyskać wsród innych ras znakomitą opinię pozwalającą na pokojowe zasymilowanie. Wybór należy do samego gracza.

Ogromny wpływ na dalszą grę ma wybór rasy. Autorzy dali możliwosć kierowania dowolną spośród pięciu znakomicie znanych każdemu trekkerowi cywilizacji: Federację, Klingonów, Romulan, Kardasjan i Ferengi. Wybór wręcz narzuca styl gry: Federacja prowadzi politykę pokojową, nieraz uległą, wojny toczy wyłącznie w ostateczności. Kompletnym jej przeciwieństwem są Klingoni. To rasa wojowników, nieuznających dyplomacji. Ich styl doskonale streszcza filmik wprowadzający do ich kampanii: "jeśli nie mamy wrogów, to walczymy z przyjaciółmi". Pozostałe rasy niejako znajdują się "po środku", dążąc do dominacji naukowej, ekonomicznej czy choćby szp

iegowskiej.

Statyczne pole gry zmienia się jedynie w sytuacji, gdy dwie floty spotkają się w jednym sektorze. Gracz zostaje przeniesiony na nowy ekran. Walka odbywa się w środowisku pseudotrójwymiarowym. Ogranicza się ona do wyboru jednej z kilku gotowych taktyk oraz następnie do obserwowania efektów swej decyzji. Jeżeli nawet ten uproszczony system wyda się komuś zbyt skomplikowany, zawsze jest możliwość nakazania komputerowi automatycznego rozegrania bitwy. Jednak wtedy lepiej nie spodziewać sie wielkich i błyskotliwych zwycięstw...

Czas powiedzieć nieco o oprawie audiowizualnej gry. Jeżeli dysponujesz procesorem, który do schłodzenia wymaga lodówki, GeForcem lepszym niż na stacjach roboczych IL&M, zaś ilość Ramu określasz w kilogramach i chcesz przetestować swego potwora na jakiejś grze to... wybierz sobie inną. Tu nie uświadczycie wspaniałych efektów graficznych, gdyż temu gatunkowi wręcz nie przystoją ;)). Jednak nie mówię, że grafika jest zła! Wręcz przeciwnie. Jest ona starannie dopieszczona, udanie przypomina różne "światełka" z filmu i pozwala na skupienie swej uwagi na tym, co najważniejsze - graniu. Podobnie rzecz sie ma z muzyką i efektami dĽwiękowymi. Jeżeli oglądałeś choć kilka odcinków dowolnego z seriali, to znakomicie wiesz, czego się można spodziewać. Muzyka spokojnie pobrzmiewa w tle, tylko w wyjątkowych momentach zmieniając sie na bardziej "gwałtowną". Jednym zdaniem - żadnych fajerwerków, ale też nie ma sie do czego przyczepić.

Podsumowując - Birth of the Federation nie jest zbyt nowatorską i odkrywczą grą. Powiela wiele sprawdzonych wzorów. Aczkolwiek czyni to bardzo dobrze. Muszę przyznać, że nad ową grą zarwałem kilka nocy i nawet nie zauważałem upływu czasu. Gra się bowiem przyjemnie, knując jak by tu podbić kolejny system, czy wykraść "niesamowitą" technologię. Sam osobiście nie jestem zdeklarowanym trekkerem potrafiącym wymienić na jednym oddechu wszystkie rasy i klasy statków spotykane w Kwadrancie Alfa, aczkolwiek lubię ten serial i posiadam jako taką wiedzę. Posiłkując się nią właśnie nie dostrzegłem żadnych błędów merytorycznych.

Gra jest niewątpliwie adresowana do ściśle określonej grupy graczy. Aczkolwiek mój kolega, wyłącznie "staro wirusowy", też wypowiadał sie o tej grze ciepło. Oceniam więc tą grę w dziesięciopunktowej skali ocen na 7. Ale jeżeli jesteś trekkerem, śmiało możesz dodać jeszcze jeden punkt.

Klemens
klemens777@wp.pl

Star Trek - The Next Generation: Birth Of The Federation



Autor: Klemens
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję