Siege Survival: Gloria Victis
Sztab VVeteranów
Tytuł: Siege Survival: Gloria Victis
Producent: Black Eye Games
Dystrybutor:
Gatunek: Ekonomiczna
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Tytuł: Siege Survival: Gloria Victis
Producent: Black Eye Games
Dystrybutor:
Gatunek: Ekonomiczna
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Siege Survival: Gloria Victis
Rzeczony tytuł łączy w sobie mechaniki znane z różnorakich popularnych obecnie „surwiwali” i wspomnianego hitu studia 11bit, choć nawiązania do tego ostatniego zdecydowanie przeważają. Nie oznacza to bynajmniej, iż mamy do czynienia z niewolniczym klonem – przede wszystkim akcja gry została ulokowana w realiach średniowiecza, co z natury rzeczy wpływa na zagrożenia, z którymi jesteśmy konfrontowani (broń biała najeźdźców), jak też sposoby radzenia sobie z takowymi (polowanie na szczury, hodowla kur czy świń itp.).
Różnic jest zresztą więcej – w przypadku This War of Mine sam konflikt nas zupełnie nie obchodził, interesowało nas tylko i wyłącznie przetrwanie następnego dnia, a własny pełny brzuch był swego rodzaju ukoronowaniem. Tymczasem Siege Survival zmusza nas również do wspierania obrońców – musimy dbać nie tylko o swoje żołądki, lecz również zbrojnych, konserwować im oręż, jak też zaopatrywać w nowy.
Nowym elementem – którego brak w przypadku TWoM na dłuższą metę nieco rzucał się w oczy
211; jest fakt, że nasze schronienie bynajmniej nie jest niezniszczalne. Co i rusz pada ono ofiarą ostrzału, co oznacza, że musimy rzucać się na ratunek płonących obiektów (narażając jednak swoje własne zdrowie) bądź też godzić się z ich utratą. Nawet więc na zaawansowanym etapie rozgrywki musimy się liczyć z pogorszeniem własnej sytuacji.
Kolejną odrębnością jest przyjęta perspektywa – mamy bowiem do czynienia nie z dwuwymiarowym rzutem poprzecznym, lecz quasi-trójwymiarowym ujęciem izometrycznym. Niestety jest to jeden z większych felerów tytułu, całość bowiem jest niespecjalnie czytelna. Nie sposób nie pozbyć się zresztą wrażenia, iż taki był w pełni świadomy zamysł autorów, nieco urealniający zabawę chociażby z uwagi na niemożność spostrzeżenia wroga z dużym wyprzedzeniem, w praktyce jednak rodzi to pewną irytację.
Nie sposób zresztą nie odnieść wrażenia, że owych sztucznych udziwnień jest dużo więcej, a to co było wybaczalne w przypadku dzieła 11bit z uwagi na jego nowatorstwo było wybaczalne, o tyle obecnie już razi. Należy tu wskazać chociażby na dość rzadki i niezależny od gracza moment zapisu stanu gry czy zupełną indolencję intelektualną kierowanych postaci w sytuacji braku skierowania do nich bezpośrednich poleceń.
Niespecjalnie mocnym elementem gry jest również jej oprawa. W przypadku grafiki można rzec, iż lepsze jest wrogiem dobrego i przyjęta estetyka nie tylko nie porusza, co nieco razi swoją budżetowością. Sama muzyka i udźwiękowienie są z kolei dawkowane w subtelnych dawkach – i dobrze – brakuje im jednak artyzmu utworów Piotra Musiała.
Siege Survival: Gloria Victis to pozycja głęboko zakorzeniona w słynnym pierwowzorze, acz z szeregiem suwerennych elementów nie pozwalających jej uznać za prostego „klona”. Docenić również należy fakt, iż jest ona w dalszym ciągu rozwijana i wzbogacana o nową treść przez deweloperów, czegoś jednak w niej brakuje, by poruszała równie mocno. Może po prostu serca?
Bardzo dziękujemy serwisowi GOG.com za udostępnienie kodu recenzenckiego w celu umożliwienia powstania niniejszego tekstu - https://www.gog.com/game/siege_survival_gloria_victis
Autor: Klemens
Różnic jest zresztą więcej – w przypadku This War of Mine sam konflikt nas zupełnie nie obchodził, interesowało nas tylko i wyłącznie przetrwanie następnego dnia, a własny pełny brzuch był swego rodzaju ukoronowaniem. Tymczasem Siege Survival zmusza nas również do wspierania obrońców – musimy dbać nie tylko o swoje żołądki, lecz również zbrojnych, konserwować im oręż, jak też zaopatrywać w nowy.
Nowym elementem – którego brak w przypadku TWoM na dłuższą metę nieco rzucał się w oczy
Kolejną odrębnością jest przyjęta perspektywa – mamy bowiem do czynienia nie z dwuwymiarowym rzutem poprzecznym, lecz quasi-trójwymiarowym ujęciem izometrycznym. Niestety jest to jeden z większych felerów tytułu, całość bowiem jest niespecjalnie czytelna. Nie sposób nie pozbyć się zresztą wrażenia, iż taki był w pełni świadomy zamysł autorów, nieco urealniający zabawę chociażby z uwagi na niemożność spostrzeżenia wroga z dużym wyprzedzeniem, w praktyce jednak rodzi to pewną irytację.
Nie sposób zresztą nie odnieść wrażenia, że owych sztucznych udziwnień jest dużo więcej, a to co było wybaczalne w przypadku dzieła 11bit z uwagi na jego nowatorstwo było wybaczalne, o tyle obecnie już razi. Należy tu wskazać chociażby na dość rzadki i niezależny od gracza moment zapisu stanu gry czy zupełną indolencję intelektualną kierowanych postaci w sytuacji braku skierowania do nich bezpośrednich poleceń.
Niespecjalnie mocnym elementem gry jest również jej oprawa. W przypadku grafiki można rzec, iż lepsze jest wrogiem dobrego i przyjęta estetyka nie tylko nie porusza, co nieco razi swoją budżetowością. Sama muzyka i udźwiękowienie są z kolei dawkowane w subtelnych dawkach – i dobrze – brakuje im jednak artyzmu utworów Piotra Musiała.
Siege Survival: Gloria Victis to pozycja głęboko zakorzeniona w słynnym pierwowzorze, acz z szeregiem suwerennych elementów nie pozwalających jej uznać za prostego „klona”. Docenić również należy fakt, iż jest ona w dalszym ciągu rozwijana i wzbogacana o nową treść przez deweloperów, czegoś jednak w niej brakuje, by poruszała równie mocno. Może po prostu serca?
Bardzo dziękujemy serwisowi GOG.com za udostępnienie kodu recenzenckiego w celu umożliwienia powstania niniejszego tekstu - https://www.gog.com/game/siege_survival_gloria_victis
Autor: Klemens