Sheltered
Sztab VVeteranów
Tytuł: Sheltered
Producent: Unicube
Dystrybutor: brak
Gatunek: Strategiczna
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera świat:
Autor: Ignis
Tytuł: Sheltered
Producent: Unicube
Dystrybutor: brak
Gatunek: Strategiczna
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera świat:
Autor: Ignis
Sheltered
Sheltered jest kolejnym „indykiem”, którego twórcy (debiutujące 3-osobowe studio Unicube) postawili na stylizowaną na starą, pikselową grafikę. Oprawa gry jest do granic możliwości typowa dla scenerii postapokaliptycznej – świat dotknęła klęska wojny atomowej, a gdy wystrzelono pierwszą bombę, reszta poszła jej śladem. Nie wiadomo dlaczego, kto i kiedy – wiadomo tylko, że świat zmienił się diametralnie, wszystkie produkty są towarem luksusowym, a na powierzchni nie jest już bezpiecznie (ani zdrowo). Tytuł gry oddaje wprost z czym mamy do czynienia – 4 osobowa rodzina (dwójka rodziców oraz dwójka dzieci) wraz z domowym zwierzątkiem (w tej roli pies, kot, koń, rybki lub wąż – istne zoo) szuka schronienia w specjalnie skonstruowanym na tę okazję schronie przeciwatomowym. Naszym zadaniem jest zapewnienie jej dobrobytu (a w zasadzie jakiegokolwiek bytu) i bezpieczeństwa, na możliwie wieczny czas.
Gra oferuje obecnie dwa tryby rozgrywki – Survival i Scenario. Ten drugi został dodany względnie niedawno i jest niejako „wyzwaniem” - musimy wykonać określony cel, posiadając tylko to, co oferuje dany scenariusz. Tryb ten nie pozwala na wysyłanie ekspedycji, ale w zamian dostajemy sporo zapasów i bardzo rozbudowany schron. Generalnie można powiedzieć, że scenariusz ten jest trudniejszy i raczej niewskazany przed spróbowaniem swoich sił w Survivalu. Zasadniczo rozgrywka opiera się właśnie na tym trybie. Po wykreowaniu własnej rodziny otrzymujemy niewielki, pozbawiony wszelkich wygód i większości potrzebnych elementów schron – i nie mając limitu czasowego, próbujemy przetrwać. W tym celu możemy wysyłać maksymalnie dwuosobowe ekspedycje w losowo wygenerowany świat, spotykając dzikie zwierzęta, przyjaznych bądź nie innych ludzi oraz plądrując liczne różnorakie lokacje. Oprócz musimy dbać o potrzeby ludzi pozostających w naszym schronie, takie jak higiena, głód czy pragnienie. Naszych podopiecznych należy też chronić od stresu i traumy, które symulują wpływ tak cięż
kich warunków na psychikę ludzi. Każdy mieszkaniec ma 2 cechy (pozytywne bądź negatywne) oraz 5 współczynników (takich jak siła – pomocna w walce, czy percepcja – pozwalająca na dokładniejszą eksplorację), które wskazują do jakich czynności najlepiej się on nadaje.
Całą rozgrywkę obserwujemy w rzucie dwuwymiarowym, a większość czasu spędzamy właśnie oglądając obdrapane ściany naszego schronu, tylko czasami przenosząc nas do aktualnego miejsca pobytu ekspedycji, w celu rozwiązania problemu z napotkaną postacią. Aby się nie nudzić, w Sheltered mamy trochę do roboty – schron należy rozbudowywać, ulepszać jego elementy, utrzymywać go w czystości. Musimy zadbać o filtr wody, bez którego zabraknie wody oraz o paliwo do generatora, bez którego schron traci dostęp do elektryczności. Mamy też możliwość wytwarzania licznych przedmiotów, umożliwiających i ułatwiających przetrwanie – rzeczy zaś niepotrzebne, możemy z czasem rozłożyć na części pierwsze i wykorzystać je do konstrukcji innych elementów. Niestety, wszystko to z czasem staje się wtórne i nieciekawe, a zarządzanie schronem staje się przykrym obowiązkiem. Gdy już rozbudowałem schron do przyzwoitego poziomu i rozwinąłem trochę moich podopiecznych, moje schronienie zaczęło tonąć w dobrach i zrobiło się zwyczajnie nudno.
Za słabą stronę Sheltered uważam system spotkań z postaciami niezależnymi. Możemy je spotkać zarówno podczas ekspedycji, jak i mogą one zapukać do pancernych drzwi schronu. Gdy wejdziemy z nimi w interakcję, mamy do wyboru najczęściej walkę, handel bądź możemy spróbować ich zrekrutować i powiększyć liczebność naszej ekipy. Podczas spotkań w terenie, mniej więcej w połowie przypadków mamy wybór, jak chcemy postąpić. Problem pojawia się, gdy tego wyboru nie mamy, a wynika to z ograniczeń narzuconych przez twórców – gdy dany NPC wyjdzie z inicjatywą i np. zaoferuje nam handel, możemy z nim pohandlować bądź nie – ale nie możemy już podjąć z nim walki ani próbować go rekrutować. Jeszcze gorzej jest w przypadku, gdy postać niezależna przychodzi z wizytą do schronu – tutaj nie mamy już żadnego wyboru poza zwyczajnym „tak/nie”. Nie ma nutki zaskoczenia, gdy odmówimy komuś schronienia, a on schowa się gdzieś za kamieniem i zaatakuje naszych ludzi wychodzących na powierzchnię. Ataki na nasz schron są zawsze magicznie przewidywane i gra nas ostrzega o tym wielkimi literami. W efekcie możemy odmawiać komu chcemy i nie będzie za to dużych negatywnych konsekwencji (czasem ktoś „kopnie” w filtr wody czy tlenu, ale szkodliwość tego czynu jest niewielka) W mojej ocenie spłyca to i upraszcza rozgrywkę, pozbawiając jej immersji.
Oprawa audiowizualna Sheltered stoi na bardzo dobrym poziomie. Pikselowa grafika jest przyjemna dla oka, ale ponura, niezbyt kolorowa i nierozświetlona (co jest plusem w grze z takim klimatem), a postaci i elementy otoczenia są wyraźne. Muzyka jest stonowana, bardzo przypominająca soundtrack z serii Fallout i podobnych, idealnie wpasowuje się w beznadzieję sytuacji, w której znajdują się nasi bohaterowie. Dźwięki są przyzwoite, choć niektóre drażniące, jak jęki głodnego kota czy wycie złapanego w pułapkę jelenia (łosia?).
Sheltered jest grą, która wpada w ten sam schemat, co wiele gier ze zbiórek crowdfundingowych. Zaczyna się ze świetnym pomysłem, wykonanie jest naprawdę niezłe, ale brakuje dobrego wykończenia. W efekcie już po kilku godzinach gry czułem niedosyt, wszystkie czynności stawały się nużące i wtórne, a gra nie oferowała nowych wyzwań. Oczywiście można podnosić poziom trudności rozgrywki, ale to tylko wydłuża czas do osiągnięcia idealnie działającego schronu. Nawiązanie we wstępie do serii Fallout nie wynika tylko i wyłącznie ze zbieżności tematyki – Sheltered wykazuje bardzo duże podobieństwo do Fallout Shelter, którego notabene nie uważam za wybitną produkcję. Mimo to, Sheltered na tle darmowej gry od Bethesdy wypada po prostu słabiej.
Gra oferuje obecnie dwa tryby rozgrywki – Survival i Scenario. Ten drugi został dodany względnie niedawno i jest niejako „wyzwaniem” - musimy wykonać określony cel, posiadając tylko to, co oferuje dany scenariusz. Tryb ten nie pozwala na wysyłanie ekspedycji, ale w zamian dostajemy sporo zapasów i bardzo rozbudowany schron. Generalnie można powiedzieć, że scenariusz ten jest trudniejszy i raczej niewskazany przed spróbowaniem swoich sił w Survivalu. Zasadniczo rozgrywka opiera się właśnie na tym trybie. Po wykreowaniu własnej rodziny otrzymujemy niewielki, pozbawiony wszelkich wygód i większości potrzebnych elementów schron – i nie mając limitu czasowego, próbujemy przetrwać. W tym celu możemy wysyłać maksymalnie dwuosobowe ekspedycje w losowo wygenerowany świat, spotykając dzikie zwierzęta, przyjaznych bądź nie innych ludzi oraz plądrując liczne różnorakie lokacje. Oprócz musimy dbać o potrzeby ludzi pozostających w naszym schronie, takie jak higiena, głód czy pragnienie. Naszych podopiecznych należy też chronić od stresu i traumy, które symulują wpływ tak cięż
Całą rozgrywkę obserwujemy w rzucie dwuwymiarowym, a większość czasu spędzamy właśnie oglądając obdrapane ściany naszego schronu, tylko czasami przenosząc nas do aktualnego miejsca pobytu ekspedycji, w celu rozwiązania problemu z napotkaną postacią. Aby się nie nudzić, w Sheltered mamy trochę do roboty – schron należy rozbudowywać, ulepszać jego elementy, utrzymywać go w czystości. Musimy zadbać o filtr wody, bez którego zabraknie wody oraz o paliwo do generatora, bez którego schron traci dostęp do elektryczności. Mamy też możliwość wytwarzania licznych przedmiotów, umożliwiających i ułatwiających przetrwanie – rzeczy zaś niepotrzebne, możemy z czasem rozłożyć na części pierwsze i wykorzystać je do konstrukcji innych elementów. Niestety, wszystko to z czasem staje się wtórne i nieciekawe, a zarządzanie schronem staje się przykrym obowiązkiem. Gdy już rozbudowałem schron do przyzwoitego poziomu i rozwinąłem trochę moich podopiecznych, moje schronienie zaczęło tonąć w dobrach i zrobiło się zwyczajnie nudno.
Za słabą stronę Sheltered uważam system spotkań z postaciami niezależnymi. Możemy je spotkać zarówno podczas ekspedycji, jak i mogą one zapukać do pancernych drzwi schronu. Gdy wejdziemy z nimi w interakcję, mamy do wyboru najczęściej walkę, handel bądź możemy spróbować ich zrekrutować i powiększyć liczebność naszej ekipy. Podczas spotkań w terenie, mniej więcej w połowie przypadków mamy wybór, jak chcemy postąpić. Problem pojawia się, gdy tego wyboru nie mamy, a wynika to z ograniczeń narzuconych przez twórców – gdy dany NPC wyjdzie z inicjatywą i np. zaoferuje nam handel, możemy z nim pohandlować bądź nie – ale nie możemy już podjąć z nim walki ani próbować go rekrutować. Jeszcze gorzej jest w przypadku, gdy postać niezależna przychodzi z wizytą do schronu – tutaj nie mamy już żadnego wyboru poza zwyczajnym „tak/nie”. Nie ma nutki zaskoczenia, gdy odmówimy komuś schronienia, a on schowa się gdzieś za kamieniem i zaatakuje naszych ludzi wychodzących na powierzchnię. Ataki na nasz schron są zawsze magicznie przewidywane i gra nas ostrzega o tym wielkimi literami. W efekcie możemy odmawiać komu chcemy i nie będzie za to dużych negatywnych konsekwencji (czasem ktoś „kopnie” w filtr wody czy tlenu, ale szkodliwość tego czynu jest niewielka) W mojej ocenie spłyca to i upraszcza rozgrywkę, pozbawiając jej immersji.
Oprawa audiowizualna Sheltered stoi na bardzo dobrym poziomie. Pikselowa grafika jest przyjemna dla oka, ale ponura, niezbyt kolorowa i nierozświetlona (co jest plusem w grze z takim klimatem), a postaci i elementy otoczenia są wyraźne. Muzyka jest stonowana, bardzo przypominająca soundtrack z serii Fallout i podobnych, idealnie wpasowuje się w beznadzieję sytuacji, w której znajdują się nasi bohaterowie. Dźwięki są przyzwoite, choć niektóre drażniące, jak jęki głodnego kota czy wycie złapanego w pułapkę jelenia (łosia?).
Sheltered jest grą, która wpada w ten sam schemat, co wiele gier ze zbiórek crowdfundingowych. Zaczyna się ze świetnym pomysłem, wykonanie jest naprawdę niezłe, ale brakuje dobrego wykończenia. W efekcie już po kilku godzinach gry czułem niedosyt, wszystkie czynności stawały się nużące i wtórne, a gra nie oferowała nowych wyzwań. Oczywiście można podnosić poziom trudności rozgrywki, ale to tylko wydłuża czas do osiągnięcia idealnie działającego schronu. Nawiązanie we wstępie do serii Fallout nie wynika tylko i wyłącznie ze zbieżności tematyki – Sheltered wykazuje bardzo duże podobieństwo do Fallout Shelter, którego notabene nie uważam za wybitną produkcję. Mimo to, Sheltered na tle darmowej gry od Bethesdy wypada po prostu słabiej.
Autor: Ignis