Reigns: Her Majesty
Sztab VVeteranów
Tytuł: Reigns: Her Majesty
Producent: Nerial
Dystrybutor:
Gatunek: karcianka
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera świat:
Autor: Klemens
Tytuł: Reigns: Her Majesty
Producent: Nerial
Dystrybutor:
Gatunek: karcianka
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera świat:
Autor: Klemens
Reigns: Her Majesty
Reigns: Her Majesty to – jak wskazuje już sam tytuł – produkcja nawet wprost nieaspirująca do miana dwójki, teoretycznie można by było ją określić mianem samodzielnego dodatku. Jest to teza tym bardziej uprawniona z uwagi na fakt, że tak naprawdę mechanizm rozgrywki nie uległ niemal żadnym zmianom – wciąż istota zabawy polega na podejmowaniu różnorakich decyzji, które pociągają za sobą odmienne – nie zawsze oczywiste (przy pierwszym podejściu) skutki, naszym zadaniem zaś jest zachowanie równowagi pomiędzy potępieniem ze strony którejkolwiek z grup, ale i nie mniej groźnym uwielbieniem. Karą za błąd jest śmierć.
Naturalnie jednak nie wszystko jest takie same – tym razem nie dane nam będzie eksplorować żadnego lochu, lecz jego substytutem będzie roślinny labirynt, jakkolwiek nie będzie on niósł za sobą żadnego realnego niebezpieczeństwa. Nadto będziemy mogli nawet toczyć pojedynki, polegają one jednak na rozwiązaniu prostych (i powtarzalnych) łamigłówek słownych, tak że przy odrobinie samozaparcia gr
ę można ukończyć bez ani jednej porażki.
Inna rzecz, że koncept pojedynków na pistolety jest… mało kobiecy. Tym razem bowiem wcielamy się nie w monarchę, lecz jego połowicę, która pomimo swych feministycznych ambicji siłą rzeczy nie może oddziaływać zbyt mocno na politykę państwa, skupiając się raczej na intrygowaniu i kwestiach okołogospodarczych i kulturalnych. Na szczęście nasz małżonek to miernota, tak iż swoją władzę możemy poszerzać – niestety, po wyeliminowaniu małżonka (co nie jest możliwe od razu) gra nie zmienia swego oblicza.
Głównym felerem gry jest jej zabugowanie – niektóre zachowania w obecnej wersji pecetowej nie są możliwe, podczas gdy w edycjach mobilnych i owszem. Trudno to określić mianem wady tylko irytującej – to po prostu frustruje. Co gorsza, gra szybko okazuje się dość powtarzalna, suma zestawów kart nie jest bowiem szczególnie duża i szybko dostrzega się pewne prawidłowości. Niekoniecznie przypadł mi do gustu również pomysł ze znakami zodiaku – czasami dla osiągnięcia pożądanego efektu wręcz musiałem dać się zabić (w odpowiednim momencie).
Oprawa audiowizualna gry nie uległa jakimkolwiek zmianom, rzecz jasna pomijając kilka nowych teł, portretów na kartach czy dwa czy trzy nowe minimotywy muzyczne. Brak jakiejkolwiek ewolucji pod tym względem w sposób szczególny uprawnia do określenia rzeczonej produkcji mianem add-onu a nie sequelu.
Reigns: Her Majesty to odsłona serii adresowana do pań – bynajmniej nie dlatego, że jest ona bardziej kobieca, śmiem twierdzić też, iż w żadnym razie nie różni się psychologicznie od pierwowzoru (no i teraz pytanie – genderyści pochwalą twórców za to czy potępią mnie za sugestię odmienności?), lecz z uwagi na płeć wirtualnego alter ego w odrobinę większym stopniu umożliwi utożsamienie się z główną postacią. Gra otrzymałaby tą samą ocenę co Reigns, gdyż tak naprawdę jest tym samym, a obniżam ją z uwagi na błędy – jeśli jednak ktoś spodziewał się rozwoju marki, to może się poczuć rozczarowany i obniżyć ją o kolejnych 10 punktów.
Autor: Klemens
Naturalnie jednak nie wszystko jest takie same – tym razem nie dane nam będzie eksplorować żadnego lochu, lecz jego substytutem będzie roślinny labirynt, jakkolwiek nie będzie on niósł za sobą żadnego realnego niebezpieczeństwa. Nadto będziemy mogli nawet toczyć pojedynki, polegają one jednak na rozwiązaniu prostych (i powtarzalnych) łamigłówek słownych, tak że przy odrobinie samozaparcia gr
Inna rzecz, że koncept pojedynków na pistolety jest… mało kobiecy. Tym razem bowiem wcielamy się nie w monarchę, lecz jego połowicę, która pomimo swych feministycznych ambicji siłą rzeczy nie może oddziaływać zbyt mocno na politykę państwa, skupiając się raczej na intrygowaniu i kwestiach okołogospodarczych i kulturalnych. Na szczęście nasz małżonek to miernota, tak iż swoją władzę możemy poszerzać – niestety, po wyeliminowaniu małżonka (co nie jest możliwe od razu) gra nie zmienia swego oblicza.
Głównym felerem gry jest jej zabugowanie – niektóre zachowania w obecnej wersji pecetowej nie są możliwe, podczas gdy w edycjach mobilnych i owszem. Trudno to określić mianem wady tylko irytującej – to po prostu frustruje. Co gorsza, gra szybko okazuje się dość powtarzalna, suma zestawów kart nie jest bowiem szczególnie duża i szybko dostrzega się pewne prawidłowości. Niekoniecznie przypadł mi do gustu również pomysł ze znakami zodiaku – czasami dla osiągnięcia pożądanego efektu wręcz musiałem dać się zabić (w odpowiednim momencie).
Oprawa audiowizualna gry nie uległa jakimkolwiek zmianom, rzecz jasna pomijając kilka nowych teł, portretów na kartach czy dwa czy trzy nowe minimotywy muzyczne. Brak jakiejkolwiek ewolucji pod tym względem w sposób szczególny uprawnia do określenia rzeczonej produkcji mianem add-onu a nie sequelu.
Reigns: Her Majesty to odsłona serii adresowana do pań – bynajmniej nie dlatego, że jest ona bardziej kobieca, śmiem twierdzić też, iż w żadnym razie nie różni się psychologicznie od pierwowzoru (no i teraz pytanie – genderyści pochwalą twórców za to czy potępią mnie za sugestię odmienności?), lecz z uwagi na płeć wirtualnego alter ego w odrobinę większym stopniu umożliwi utożsamienie się z główną postacią. Gra otrzymałaby tą samą ocenę co Reigns, gdyż tak naprawdę jest tym samym, a obniżam ją z uwagi na błędy – jeśli jednak ktoś spodziewał się rozwoju marki, to może się poczuć rozczarowany i obniżyć ją o kolejnych 10 punktów.
Autor: Klemens