Mutant Year Zero: Road to Eden

Mutant Year Zero: Road to Eden
Sztab VVeteranów
Tytuł: Mutant Year Zero: Road to Eden
Producent: The Bearded Ladies
Dystrybutor: FunCom
Gatunek: Strategia turowa
Premiera Pl:2018-12-04
Premiera Świat:
Autor: Wojman
Ocena
czytelników bd GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI 85% procent
Głosuj na tę grę!

Mutant Year Zero: Road to Eden

Turowych gier taktycznych niestety w ostanim okresie nie pojawia się za dużo. Miłośnicy turowych gier taktycznych w klimatach postapokaliptycznych też nie mają łatwo. Na szczęście na rynku ukazała się całkiem niezła produkcja o wdzięcznej nazwie Mutant Year Zero: Road to Eden.
mutant-year-zero-road-to-eden-20009-1.jpg 1Lubię najnowsze odsłony serii XCOM, choć irytuje mnie strasznie element losowy trafienia z broni. Oznacza to, że na przykład jeśli gra sugeruje, że mam 99% szansy na trafienie przeciwnika, to jakoś dziwnym trafem zawsze w krytycznej sytuacji spudłuję. Czasami się zastanawiam czy te procenty pokazują szansę na trafienie czy spudłowanie. W Mutant Year Zero: Road to Eden jest to rozwiązane trochę inaczej. Znaczy się nadal mamy procentową szansę na trafienie przeciwnika, ale nie odniosłem wrażenia, że gra - w przeciwieństwie do XCOM - oszukuje. Co wcale nie oznacza, że jest łatwo, omawiana dzisiaj produkcja potrafi czasem dać mocno w kość.

Stwierdzenie, że Mutant Year Zero: Road to Eden to turowa gra taktyczna nie jest do końca prawdziwe. Mamy tutaj miks gier turowych, taktycznych, skradankowych czy przygodowych. Do tego wszystkiego mamy tutaj całkiem porządną otoczkę fabularną, która w przeciwieństwie do gry, o której wspominałem już tutaj kilkakrotne, nie jest tylko pretekstem do kolejnych działań. O samej fabule nie będę się za bardzo rozpisywał, moim zdaniem warto poznać ją samemu. A obecność niekiedy czarnego humoru bardzo mi przypadła do gustu. Całość ukończyłem w około 15 godzin i choć pod koniec gra zaczęła mnie nieco nużyć, to jednak czekam na dodatek z niecierpliwością.

W grze mamy do dyspozycji dość oryginalnych bohaterów - kaczor Dux i dzik Bormin. W trakcie rozgrywki pojawiają się także inni towarzysze, także ludzcy. Historia opowiedziana w g
rze jest liniowa i nie ma raczej możliwości gdzieś zboczyć, za wyjątkiem lokalizacji dodatkowych, ale najczęstsze co tam spotka gracza to srogie baty.

Ciekawa jest oprawa graficzna. Z jednej strony jest ona kolorowa, ale w żadnym razie cukierkowa. Po prostu jest ładna i czytelna. Po drugie podoba mi się ten taki brud, po prostu widać, że jesteśmy przeniesieni do świata po apokalipsie, w którym czysto po prostu być nie może. Niestety nieco gorzej jest kiedy mamy do czynienia z przerywnikami na silniku gry, w którym widać zbliżenia dziobów i paszcz naszej drużyny, wtedy nie zawsze wszystko jest takie, jakie być powinno czyli brzydkie w negatywnym znaczeniu. Na szczęście jednak nie za często takie sytuacje się zdarzają.

Dźwięk także stoi na wysokim poziomie. Do gustu przypadła mi także muzyka, szkoda, że soundtrack jest dostępny tylko w najdroższej edycji gry. Aktorzy, którzy podkładali głosy w wersji angielskiej, są po prostu rewelacyjni. Polskiego dubbingu na szczęście w tej grze nie uświadczymy, mamy za to do czynienia z całkiem niezłą polską kinową wersją językową.

Tym co mi w Mutant Year Zero: Road to Eden bardzo przypadło do gustu, jest to, że nie zawsze gdy natkniemy się na przeciwnika musi się ono skończyć strzelaniną. Jak już wcześniej wspomniałem mamy tutaj różnorodny mix gatunkowy dlatego niekiedy da się przeciwnika obejść albo wyeliminować po cichu. I wtedy satysfakcja jest naprawdę spora. Nic dziwnego, niektórzy z twórców gry tworzyli wcześniej Hitmana. Jeśli jednak oponent nie da mutant-year-zero-road-to-eden-20009-2.jpg 2się zaskoczyć, wezwie posiłki albo próba jego eliminacji będzie głośna, bądź ktoś nas nakryje, to zostają zaalarmowani wrogowie i czasem robi się naprawdę ciężko, a starcie staje się nieuniknione.

I choć gra jest trudna, acz sprawiedliwa to jednak czasem dają o sobie znać irytujące błędy. Zdarzy się, że przeciwnik potrafi oddać celny strzał będąc schowany w domu, w którym w naszym kierunku nie ma drzwi, okien i innych otworów, przez co kilka razy puściły mi nerwy i poszła spora wiązanka słowna.

Ponieważ Mutant Year Zero: Road to Eden pojawiło się zarówno na PC jak i na konsolach w grze można używać pada. Ja jednak na komputerze wolę używać myszki i klawiatury. Nie mam zastrzeżeń do sterowania, jest ono wygodne i intuicyjne. Na plus przemawia także to, żeby przetestować grę w działaniu wcale nie trzeba wydawać pieniędzy. Można sobie ściągnąć bezpłatne demo, które znajdziecie choćby pod tym linkiem. Sterowanie grupą mutantów w Mutant Year Zero: Road to Eden przyniosło mi sporo satysfakcji. Jest to naprawdę świetna gra taktyczna (z domieszką innych gatunków) i naprawdę warto było poświęcić jej czas. Ja za chwilę zacznę ogrywać dodatek, a czytelnikom omawianą produkcję polecam kupić.

Bardzo dziękujemy serwisowi GOG.com za udostępnienie kodu recenzenckiego w celu umożliwienia powstania niniejszego tekstu - https://www.gog.com/game/mutant_year_zero_road_to_eden

Autor: Wojman
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję