Meet me at NooN

Meet me at NooN
Sztab VVeteranów
Tytuł: Meet me at NooN
Producent: Pandaroo Interactive
Dystrybutor:
Gatunek: Logiczna
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Ocena
czytelników bd GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI 85% procent
Głosuj na tę grę!

Meet me at NooN

Zabawne figle potrafi płatać ludzki umysł – a w jego ślady również jego wytwory. Ot, wystarczy pomyśleć o liczbach zmiennoprzecinkowych i problemach w obliczeniach nad nimi. Większość osób będzie w stanie dość szybko obliczyć w pamięci np. wynik mnożenia liczby 12 przez 13, lecz już znacznie mniej imponujący będzie odsetek tych, którzy równie dziarsko przemnożą 1,2 przez 1,3. Inną reprezentacją tego zagadnienia może być chociażby linearne postrzeganie czasu, jakże komplikujące próby organizacji szeroko pojętej wielozadaniowości. Ale jakiż to potencjał na grę!
meet-me-at-noon-25283-1.jpg 1Większość gier logicznych można sprowadzić do schematu „stwórzmy prostą mechanikę rozgrywki, a następnie komplikujmy kolejne układy przez konieczność wykonania coraz większej liczby posunięć, z których większość będzie wadliwa” – jakby się zastanowić, ową pseudodefinicję spełniają nawet szachy. Czasami jednak owa „prosta” mechanika rozgrywki razi swą sztucznością (np. tor ruchu szachowego skoczka). W Meet me at NooN jest jednak inaczej – możliwe są tylko ruchy w czterech klasycznych kierunkach dwuwymiarowej, do bólu euklidesowej płaszczyzny, ich maksymalna liczba jest z góry znana, nie ma również żadnej możliwości zaburzenia kolejności. Czy to może być fajne?

A i owszem, bo główne wyzwanie polega na nieustającym mierzeniem się z własnym umysłem, co i rusz spychającym gracza w koleiny wykształconych milionami lat ewolucji przyzwyczajeń. O co jednak w tym wszystkim wchodzi? Otóż na planszy są obecne dwie postacie – jedna reprez
entująca dzień, druga zaś noc – które – mogłoby się zdawać – wykonują swoje ruchy tylko w trakcie przypadającej na nie porze doby. „Mogłoby się zdawać”, albowiem jak w rzeczywistości nieruchomość naszego horyzontu jest złudzeniem, tak i one przemieszczają się nieustannie, cały czas wykonując wcześniejsze instrukcje. A że mogą – i wręcz muszą – one ze sobą oddziaływać (np. przepychać się czy ograniczać spadek), to planując trasę jednej z nich musimy mieć na uwadze nie tylko jej szlak, lecz również jego wpływ na drogę jej odpowiednika.

Brzmi to dość zagmatwanie, lecz ogólną zasadę łapie się dość szybko (choć samouczek mógłby być bardziej przystępny, a próg wejścia nieco obniżony)… tyle że to w niczym nie pomaga! Cały czas, z uporem Syzyfa (i porównywalnymi rezultatami) musimy zmagać się z nawykami i już znanymi konwencjami.

Oczywiście dalsze poziomy wprowadzają dodatkowe mechaniki i utrudnienia, gra jednak stanowi niebanalne wyzwanie niemal od sammeet-me-at-noon-25283-2.jpg 2ego początku. Co więcej, każdy poziom oferuje również cel dodatkowy w postaci zebrania gwiazdki, co oznacza, iż finisz możemy osiągnąć na różne sposoby, lecz „zaliczenie” poziomu niekoniecznie będzie stanowiło pożegnanie z nim.

Przy obcowaniu z Meet me at NooN nietrudno o zgrzytanie zębów, nie stanowi ono jednak w najmniejszym stopniu efektu niestaranności wykonania bądź irytującej oprawy. Przeciwnie, ta ostatnia jest co prawda dość minimalistyczna, lecz cieszy oczy i uszu, ani przez moment jednak nie odwracając uwagi od istoty.

Meet me at Noon stanowiło dla mnie nie lada zaskoczenie. Jako vveteran gier logicznych nie spodziewałem się po „indyku”, którego zasady można z grubsza opanować w kilka minut, produkcji, która by mnie wciągnęła – i sfrustrowała – na ponad 10 godzin, niejako spychając w kąt bardziej „mainstreamowi” blockbustery – a tym ona dokładnie się okazała. Łatwo przeoczyć daną produkcję, lecz jest to prawdziwa gatunkowa „perełka”.

Autor: Klemens
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję