Later Alligator
Sztab VVeteranów
Tytuł: Later Alligator
Producent: SmallBü, Pillow Fight
Dystrybutor: SmallBü, Pillow Fight
Gatunek: Logiczna
Premiera Pl:2019-09-18
Premiera świat:
Autor: Ksiadz_Malkavian
Tytuł: Later Alligator
Producent: SmallBü, Pillow Fight
Dystrybutor: SmallBü, Pillow Fight
Gatunek: Logiczna
Premiera Pl:2019-09-18
Premiera świat:
Autor: Ksiadz_Malkavian
Later Alligator
Ewolucja niczym podstępna gadzina wybrała inną ścieżkę i gatunkiem dominującym są aligatory. Nie kapibary czy kurna bobry, ale właśnie aligatory. Przynajmniej taką mam intuicję w temacie kreacji świata w grze. Geograficznie akcja wypływa gdzieś w jaszczurowym odpowiedniku USA - wnioskuję po architekturze i występowaniu tej rodziny stworzeń. Bo inaczej to musiałyby być okolice Chin. A to mi się nie zgadza. Wróćmy więc do rodziny, bo o tej powiada się, że jest najważniejsza. Przynajmniej tak wynikałoby z pewnej serii filmów o wyścigach samochodowych. Których nie ma w recenzowanej grze. Zostaje nad tym uronić kilka krokodylich łez i prześliznąć się do sedna.
Poznajemy losy Pata i jego osobliwej gadziej familii. Krok po kroku będziemy stopniowo oswajać się z ich dziwnością i rozwiązywać śledztwo potencjalnego zamachu na Pata. Czy odkryjemy spisek w porę? Powiadają, że tego typu rzeczy wypływają na powierzchnię (po czym gryzą i wciągają nas pod wodę) z czasem. No chyba że ich tam nie ma. Czasami kłoda na powierzchni wody jest istotnie tylko kłodą. Chyba że równocześnie ma też zęby.
Dobra, takimi sformułowaniami wyświadczam krokodylom niedźwiedzią przysługę. Choć nie ma oczywiście dowodów na jakieś sojusze pomiędzy misiami, a aligatorami. W grze również. Co jest? Jest pewien limit czasowy na rozwiązanie sprawy - niecała doba w świecie przedstawionym. Każdy z rodziny i znajomych coś wie, ale powie dopiero jak zostanie pokonany w odpowiedniej grze. Porażka powoduje że czas przepływa nam niczym przez palce, takie bez błon pomiędzy nimi. Jest opcja stracenia go nawet więcej, gdy postanowimy określoną mini-grę powtórzyć. Uprzedzając: nie da się za pierwszym podejściem wygrać czy wręcz zagrać w każdą z gier.
A w co możemy zagrać? No, w wiele różnych gier. Szafa bogata jest w wymagające odrobiny zręczności, pamięci, pomyślunku czy zwyczajnie szczęścia. Bywa że mieszanki wymienionych niczym w drinku Krokodyl, choć czasami odnieść można wrażenie, że bardziej pasuje Zemsta Krokodyla. W większości z nich poziom trudności jest nam w stanie puści
płazem jedną pomyłkę, dwie czy trzy, ale inne bywają w swym przebiegu raczej losowe. Ha, losowe bywa nawet samo występowanie jednej z gadzich inicjatorek partyjki w grę karcianą. Rozglądajcie się w trakcie jazdy tramwajem! Wracając do tych aktywności: większość naszego krokodylowego kamractwa ma swoją ulubioną grę czy inną przysługę do wypełnienia wpierw. Mamy tu gry karciane, na automatach, pomoc przy zaspokajaniu potrzeb żywieniowych, pilnowanie niemowlęcia... W sumie jest tego trochę i każda gra oferuje nagrodę w postaci odznaki danego aligatora, czasami otrzymujemy kawałek puzzla. A, te są poukrywane w różnych lokacjach i bywa, że możemy je odnaleźć dopiero w nowej dla danego miejsca i nas sytuacji. Stąd konieczność pływania kursorem po lokacji i sprawdzania czy gdzieś nie wynurzy się lupa.
Dostęp do części miejsc jest początkowo ograniczony, więc za pierwszym razem i tak nie ma nawet cienia szansy na spotkanie każdego gada i zabawy w określoną grę. Ma to odzwierciedlenie w ilości zakończeń, bo te poza pierwszym zdobywamy wraz z kolejnymi ukończeniami gry. Jesteśmy do tego znacząco ośmielani, bo nie musimy ponownie szukać fragmentów układanek czy gromadzić odznak - zachowujemy w walizce te z poprzednich podejść. Wspominałem, że nie da się ograć każdego za pierwszym razem, prawda?
Gra wypływa klimatem w kierunku noir, a raczej jego współczesnej wersji. Wszak są tu obecne smartfony czy inne współczesne wynalazki. Choć niewykluczone, że aligatory ewoluowały lepiej od nas i miały takie dobrodziejstw cywilizacji na ponad wiek przed nami. Noir-owatość przekłada się na monochromatyczną kolorystykę (w większości, bo nie po całości) i kreację drapieżnej rodzinki oraz znajomych. Mam na myśli, że drapieżne w sensie, że to, no... aligatory. Bo a choćby i czasami padały jakieś niejednoznaczne stwierdzenia o wewnątrz-klanowych spiskach ze skutkiem śmiertelnym (czy wypadkach) czy działy się rzeczy z pogranicza głębi realiów nadnaturalnych, to w gruncie rzeczy postacie budzą sympatię - albo chociaż są pocieszne. Tak, nadal mówimy o aligatorach. Ujęcie tego w formie animacji dodaje komiksowego uroku.
/>
Czymże byłby nastój bez muzyki? Pewnie nadal nastrojem, tyle... że bez muzyki. Za to tu jest ona wszechobecna i właściwie bez niej gra straciłaby równowartość Klejnotu Nilu. Jeżeli ktoś jeszcze nie wie jaki gatunek jest kwintesencją noir, to komunikuję, że jest nim jazz. Robi on połowę roboty i ciężko sobie wyobrazić inny gatunek muzyczny tu obecny. A już myśl o grze bez muzyki zupełnie, to już wyższy poziom masochizmu - strata byłaby niepowetowana. Utwory z gry jeszcze na jakiś czas ze mną pozostaną, zwyczajnie się we mnie wgryzły.
Osiągnięcia są z tych, co komfortowo robi się je z poradnikiem pod ręką. Czyli w oknie przeglądarki czy w telefonie, bo obłędem byłoby to jednak drukować jako podkładkę pod łokieć czy nadgarstek. Większość jest do zrobienia sumptem zręcznych palców i bystrego oka, ale część bywa kapryśna i zależna od losu. I te sfery lubią się ze sobą kotłować. Niemniej nie jest tragicznie, poziom frustracji w robieniu kompletu oceniam na zbliżający się do średniego, ale tak z kierunku łatwego.
No to może jakieś podsumowanko? Więc jest to niedługa paro-wieczorowa produkcja, pełna absurdalnego humoru (choć raczej na zasadzie pastiszu niż kompletnych niedorzeczności) z nieoczywistymi rozwiązaniami fabularnymi oraz trzema zakończeniami. Ładunek komiczny wyskakuje na nas niczym aligator na ofiarę w najmniej spodziewanych momentach: czy to poprzez dialogi, odniesienia czy sam przebieg gier. Można by rzec, że w kilku miejscach łuski opadną nam z oczu i ręce ze śmiechu. Sugerowałbym jako coś na odprężenie pomiędzy większymi tytułami czy może aby sobie spokojnie zrelaksować się na krótkim urlopie czy innej okoliczności zwalniającej z obowiązku uczęszczania do pracy czy szkoły. Bo długa jest średnio, krótka jest raczej.
ZALETY:
- Humor
- Jazz wymiata
- Pluralizm mini-gier
- Mało frustrująca
WADY:
- Sporadyczna losowość
Osoby, które grałyby w tę grę:
- Sobek
- Wally Gator
- Waylon Jones
Osoby, które nie grałyby w tę grę:
- Set
- Twiddle
- Bruce Wayne
Autor: Ksiadz_Malkavian
Poznajemy losy Pata i jego osobliwej gadziej familii. Krok po kroku będziemy stopniowo oswajać się z ich dziwnością i rozwiązywać śledztwo potencjalnego zamachu na Pata. Czy odkryjemy spisek w porę? Powiadają, że tego typu rzeczy wypływają na powierzchnię (po czym gryzą i wciągają nas pod wodę) z czasem. No chyba że ich tam nie ma. Czasami kłoda na powierzchni wody jest istotnie tylko kłodą. Chyba że równocześnie ma też zęby.
Dobra, takimi sformułowaniami wyświadczam krokodylom niedźwiedzią przysługę. Choć nie ma oczywiście dowodów na jakieś sojusze pomiędzy misiami, a aligatorami. W grze również. Co jest? Jest pewien limit czasowy na rozwiązanie sprawy - niecała doba w świecie przedstawionym. Każdy z rodziny i znajomych coś wie, ale powie dopiero jak zostanie pokonany w odpowiedniej grze. Porażka powoduje że czas przepływa nam niczym przez palce, takie bez błon pomiędzy nimi. Jest opcja stracenia go nawet więcej, gdy postanowimy określoną mini-grę powtórzyć. Uprzedzając: nie da się za pierwszym podejściem wygrać czy wręcz zagrać w każdą z gier.
A w co możemy zagrać? No, w wiele różnych gier. Szafa bogata jest w wymagające odrobiny zręczności, pamięci, pomyślunku czy zwyczajnie szczęścia. Bywa że mieszanki wymienionych niczym w drinku Krokodyl, choć czasami odnieść można wrażenie, że bardziej pasuje Zemsta Krokodyla. W większości z nich poziom trudności jest nam w stanie puści
Dostęp do części miejsc jest początkowo ograniczony, więc za pierwszym razem i tak nie ma nawet cienia szansy na spotkanie każdego gada i zabawy w określoną grę. Ma to odzwierciedlenie w ilości zakończeń, bo te poza pierwszym zdobywamy wraz z kolejnymi ukończeniami gry. Jesteśmy do tego znacząco ośmielani, bo nie musimy ponownie szukać fragmentów układanek czy gromadzić odznak - zachowujemy w walizce te z poprzednich podejść. Wspominałem, że nie da się ograć każdego za pierwszym razem, prawda?
Gra wypływa klimatem w kierunku noir, a raczej jego współczesnej wersji. Wszak są tu obecne smartfony czy inne współczesne wynalazki. Choć niewykluczone, że aligatory ewoluowały lepiej od nas i miały takie dobrodziejstw cywilizacji na ponad wiek przed nami. Noir-owatość przekłada się na monochromatyczną kolorystykę (w większości, bo nie po całości) i kreację drapieżnej rodzinki oraz znajomych. Mam na myśli, że drapieżne w sensie, że to, no... aligatory. Bo a choćby i czasami padały jakieś niejednoznaczne stwierdzenia o wewnątrz-klanowych spiskach ze skutkiem śmiertelnym (czy wypadkach) czy działy się rzeczy z pogranicza głębi realiów nadnaturalnych, to w gruncie rzeczy postacie budzą sympatię - albo chociaż są pocieszne. Tak, nadal mówimy o aligatorach. Ujęcie tego w formie animacji dodaje komiksowego uroku.
/>
Czymże byłby nastój bez muzyki? Pewnie nadal nastrojem, tyle... że bez muzyki. Za to tu jest ona wszechobecna i właściwie bez niej gra straciłaby równowartość Klejnotu Nilu. Jeżeli ktoś jeszcze nie wie jaki gatunek jest kwintesencją noir, to komunikuję, że jest nim jazz. Robi on połowę roboty i ciężko sobie wyobrazić inny gatunek muzyczny tu obecny. A już myśl o grze bez muzyki zupełnie, to już wyższy poziom masochizmu - strata byłaby niepowetowana. Utwory z gry jeszcze na jakiś czas ze mną pozostaną, zwyczajnie się we mnie wgryzły.
Osiągnięcia są z tych, co komfortowo robi się je z poradnikiem pod ręką. Czyli w oknie przeglądarki czy w telefonie, bo obłędem byłoby to jednak drukować jako podkładkę pod łokieć czy nadgarstek. Większość jest do zrobienia sumptem zręcznych palców i bystrego oka, ale część bywa kapryśna i zależna od losu. I te sfery lubią się ze sobą kotłować. Niemniej nie jest tragicznie, poziom frustracji w robieniu kompletu oceniam na zbliżający się do średniego, ale tak z kierunku łatwego.
No to może jakieś podsumowanko? Więc jest to niedługa paro-wieczorowa produkcja, pełna absurdalnego humoru (choć raczej na zasadzie pastiszu niż kompletnych niedorzeczności) z nieoczywistymi rozwiązaniami fabularnymi oraz trzema zakończeniami. Ładunek komiczny wyskakuje na nas niczym aligator na ofiarę w najmniej spodziewanych momentach: czy to poprzez dialogi, odniesienia czy sam przebieg gier. Można by rzec, że w kilku miejscach łuski opadną nam z oczu i ręce ze śmiechu. Sugerowałbym jako coś na odprężenie pomiędzy większymi tytułami czy może aby sobie spokojnie zrelaksować się na krótkim urlopie czy innej okoliczności zwalniającej z obowiązku uczęszczania do pracy czy szkoły. Bo długa jest średnio, krótka jest raczej.
ZALETY:
- Humor
- Jazz wymiata
- Pluralizm mini-gier
- Mało frustrująca
WADY:
- Sporadyczna losowość
Osoby, które grałyby w tę grę:
- Sobek
- Wally Gator
- Waylon Jones
Osoby, które nie grałyby w tę grę:
- Set
- Twiddle
- Bruce Wayne
Autor: Ksiadz_Malkavian