Company of Heroes: Tales of Valor

Company of Heroes: Tales of Valor
Sztab VVeteranów
Tytuł: Company of Heroes: Tales of Valor
Producent: Relic Entertainment
Dystrybutor: CD Projekt
Gatunek: Strategia RTS
Premiera Pl:2009-04-10
Premiera Świat:
Autor: Matis
Ocena
czytelników 75 GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI 70% procent
Głosuj na tę grę!

Kompania Braci: Chwała Bohaterom

Company of Heroes bez wahania można określić mianem strategii kultowej. Bardzo dobra kampania i świetny tryb multiplayer spowodowały, że gra zyskała tysiące fanów na całym świecie. Pierwszy dodatek - Na Linii Frontu - dał nam dwie świetne i długie kampanie dla jednego gracza oraz umożliwił przejęcie kontroli nad dwiema nowymi nacjami. Czy Chwała Bohaterom powtórzy jego sukces? Niniejszą recenzję pragnąłbym podzielić na dwie części. W pierwszej opiszę tryb dla jednego gracza, a w drugiej grę wieloosobową.
kompania-braci-chwala-bohaterom-3917-1.jpg 1Tryb dla jednego gracza składa się z trzech kampanii po trzy misje każda. Nie ma co udawać – każdą z owych misji można przewałkować w około 20 minut co daje... około godziny do półtorej zabawy na kampanię. Pierwsza z nich opowiada o Michaelu Wittmannie, niemieckim asie pancernym, i pozwala nam wziąć udział w bitwie (lepiej pasowałaby tu fraza rzezi alianckich czołgów) pod Villers-Bocage. Druga pozwala nam objąć komendę nad dwiema drużynami amerykańskich spadochroniarzy w czasie walk (a raczej masakry) o groblę La Fiere w Normandii. Trzecia, najbardziej „klasyczna” (w poprzednich dwóch kierowaliśmy góra dwoma jednostkami naraz) umożliwia nam wcielenie się w dowódcę niemieckiego, który próbuje wyrwać resztki swoich sił spod kotła zaciskającego się pod Falaise. Najlepiej wykonaną była moim zdaniem kampania pierwsza „Panzer Ace”, ale było to raczej odczucie subiektywne, gdyż prywatnie uważam Wittmanna za jednego z najlepszych żołnierzy Drugiej Wojny Światowej, i koniecznie czekałem na jakiś film czy grę na temat jego wyczynów.

Obiektywnie rzecz biorąc – lepiej aby Relic zachwycił nas jedną porządną i długą kampanią, niż trzema krótkimi historiami. Największymi atutami trybu singleplayer są ciekawe filmiki animowane, i sam fakt, że opisują niekiedy mało znane, ale godne podziwu akty bohaterstwa (stąd nazwa dodatku – Tales of Valor, przetłumaczone jako Chwała Bohaterom).

Przy okazji trybu dla jednego gracza wypadałoby wspomnieć o oprawie graficznej, która – nie ma co ukrywać – nie zmieniła się od czasu pierwszej części... co wcale nie jest wadą. Na najwyższych detalach zabawę utrudniało zachwycanie się mojej osoby detalami pojazdów i umundurowania, w czasie gdy moje wirtualne siły znajdowały się w krzyżowym ogniu sił nieprzyjaciela.

Jedyną różnicą pomiędzy sterowaniem naszymi siłami w TOV a pozostałymi częściami cyklu jest tryb „ognia bezpośredniego”, przydatny zwłaszcza w przypadku walki pancernej. Zamiast wyznaczać cel i czekać biernie aż komputerowi czołgiści łaskawie obrócą wieże i rozpoczną ostrzał możemy sami kierować działem pojazdu za pomocą myszki, korzystając ze specjalnego pasku, wskazującego za ile nasza broń będzie gotowa do kolejnej salwy. Oprócz funkcji szpanerskiej ten gadżet umożliwia nam np. celowanie w obiekty znajdujące się w ruchu – komputerowi zdarza się błędnie wyliczyć poprawkę, jaką trzeba przyjąć aby trafić w mobilny cel – doświadczony gracz może
wziąć tą sprawę (spust?) we własne ręce. Trybu tego można używać także dla oddziałów piechoty – wtedy wskaźnik pokazuje nam zapas amunicji w magazynkach naszych sołdatów i umożliwia dzięki temu np. ukrycie się za zasłoną na czas przeładowywania. Zabawka może i fajna, ale de facto rzadko korzystałem z niej w czasie rozgrywki, zwłaszcza w trybie multi, który stanowił rekompensatę dla potraktowanemu troszkę po macoszemu „singla”.

Opis trybu dla wielu graczy rozpocznę od zmian, jakie Relic zafundował nam, prostym wirtualnym generałom. Oprócz garści nowych map dostaliśmy kilka jednostek – zamienników dla każdej nacji – dla przykładu motor zwiadowczy Wehrmachtu możemy zamienić na Schwimwagena, pływający samochód. Zmiany takie zwiększają możliwości taktyczne i urozmaicają rozgrywkę, ale powiedzmy sobie szczerze – stawiają posiadaczy najnowszego dodatku w pozycji uprzywilejowanej w stosunku do tych, którzy go nie kupili. Dlatego też niczym grzyby po deszczu po premierze Chwała Bohaterom wykwitło wiele serwerów, na których mogą grać wszyscy – pod warunkiem, że grają z zablokowanymi pojazdami dodatkowymi.

Jednakże największym plusem i tym, co spowodowało, że Tales of Valor wciągnęło mnie bardziej niż część poprzednia są... trzy dodatkowe tryby gry. Pierwszy z nich, „Skała”, jest czymś w rodzaju gier typu Tower Defense. Musimy sami lub z innymi graczami bronić rynku przed inwazją sił wroga. W tym celu budujemy kolejne jednostki, i zabezpieczamy kolejne rejony miasta – byleby utrzymać centrum przez kilkanaście rund. Każda kolejna fala jest coraz silniejsza – od piechoty, poprzez piechotę z lekkimi pojazdami, kończąc na ciężkich czołgach, elitarnych oddziałach piechoty i artylerii.

Drugi tryb „Szturm”, można podciągnąć pod skrzyżowanie RPG ze swoistą krzyżówką Pierwszej i Drugiej Wojny Światowej. Naprzeciw siebie stoją dwie grupy warowne, obsadzone piechotą. Dziesiątki bunkrów i dział. Wcielamy się w jednego (!) żołnierza i musimy przełamać impas. Do wyboru mamy kilka specjalizacji – oficer, operator broni ciężkiej, medyk, snajper, komandos, szturmowiec i inżynier. Cel prosty – niszcząc kolejne fale i budynki musimy dostać się w głąb linii nieprzyjaciela i wysadzić jego składy zaopatrzenia. Pełen sukces wymaga całkowitej współpracy i synchronizacji działań z kolegami z zespołu. Nasz podkomendny, niczym bohater klasycznego RPG, zdobywa poziomy i rozwija umiejętności walki. Jeśli nasz bohater zginie, możemy „odrokompania-braci-chwala-bohaterom-3917-2.jpg 2dzić” go, i zmienić mu zarazem klasę, jeśli uznamy, że np. gra snajperem nie jest tak frapująca jakby się mogła wydawać. Ten tryb, w odróżnieniu od „Skały” nie daje możliwości gry samodzielnej.

Trzeci i moim zdaniem najlepszy add-on sprezentowany nam przez twórców to „Walec Pancerny”. Wcielając się w dowódcę jednego czołgu musimy zająć i utrzymać punkty strategiczne oraz zniszczyć jak najwięcej czołgów przeciwnika. Każda z dwóch stron konfliktu (Oś i Alianci) ma do wyboru trzy rodzaje czołgów, różniące się zastosowaniem. Dla przykładu – ciężka Pantera jest idealnym narzędziem do obrony zajętego punktu strategicznego, jednak jest zbyt wolna aby skutecznie szturmować pozycje wroga w pierwszej linii. Niszcząc pojazdy wroga i zajmując terytoria nasza załoga zdobywa doświadczenie i może korzystać z szeregu nowych umiejętności i ulepszeń dla swojego pojazdu – nowych dział, fartuchów bocznych, wyrzutni min, granatów dymnych – raj dla pancernego Słodowego. W trybie tym może bawić się od dwóch do sześciu graczy – mi osobiście najlepiej się gra 2v2, albo 3vs3. W „Panzerkrieg” (bo taka jest oryginalna nazwa tego trybu, wg mnie o niebo lepsza od tłumaczenia) możemy również grać tylko z żywymi ludźmi. Wirtualna wojna ma wiele wspólnego z piłką nożną. Ten typ gry, podobnie jak poprzednie ukazuje, że lepiej sprawdza się współpraca i pełne zgranie kilku czołgów, niż indywidualne akty heroizmu i rzucanie się na przeważające siły wroga.

Reasumując – czy Kompania Braci: Chwała Bohaterom jest grą wartą zakupu? To zależy. Jeśli nie lubicie trybu multi i za żadne skarby wirtualnego świata nie dacie się przekonać do „partyjki” z kolegami, to będą to pieniądze stracone – blisko 80 zł za ledwie kilka godzin zabawy to zdecydowanie za dużo. Lepiej zaopatrzyć się (jeśli nie posiadacie) w poprzednie odsłony tej fenomenalnej gry. Jeśli zaś kochacie grę z żywymi ludźmi, lubicie wyzwania, rywalizacje i współpracę – kupujcie bez wahania. Nawet, jeśli poprzednie części Kompanii spowodowały u Was reakcję alergiczną na tryb klasycznej potyczki, to tryb „Operacji” (bo tak autorzy określili add-ony) da wam wiele świetnej zabawy.

Plusy
+ tryb dla wielu graczy
+ tryb dla wielu graczy
+ tryb dla wielu graczy
+ multi
+ Wittmann
+ nowe jednostki
+ tryb rozgrywki wieloosobowej

Minusy
- „oszołamiająco długie” kampanie
- mała liczba zmian w porównaniu do poprzedniego dodatku

Autor: Matis
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
20.09.2009 | Piotr Brzeziński » To chyba najlepsza gra na świecie!!!
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję