Jagged Alliance: Back in Action

Jagged Alliance: Back in Action
Sztab VVeteranów
Tytuł: Jagged Alliance: Back in Action
Producent: bitComposer Games
Dystrybutor: Techland
Gatunek: Strategiczna
Premiera Pl:2012-06-14
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Ocena
czytelników 74 GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI 75% procent
Głosuj na tę grę!

Jagged Alliance: Back in Action

Seria Jagged Alliance jest dla mnie jednym z symboli mojej młodości – dzieciństwa, jak woleliby inni – zwłaszcza jej druga odsłona. Nigdy co prawda nie stałem się zaprzysięgłym fanem tego cyklu, gdyż raczony w tamtych czasach byłem takimi rarytasami jak różne Baldury, Fallouty (w tym Tactics), Settlersy (ze ścieżkami) czy Gettysburgi, którym jednak przysługiwało pierwszeństwo, niemniej jednak niejedną godzinę spędziłem również w Arulco (czasami tylko żałując braku możliwości wcielenia się w żołdaka Deidranny). Z tym większym bólem patrzyłem więc na wymieranie serii i z większymi nadziejami liczyłem na jej odżycie pod wodzą bitComposer Games. Aż nastało Jagged Alliance: Back in Action.
jagged-alliance-back-in-action-7711-1.jpg 1Na samym wstępie muszę lojalnie ostrzec – to nie jest klasyczny remake drugiej odsłony cyklu, jak to pierwotnie było planowane (co znalazło odzwierciedlenie również w zmianie podtytułu z Reloaded na właśnie Back in Action). Generalizując można stwierdzić, iż z pierwowzoru zasięgnięta została tylko otoczka fabularna, część postaci oraz koncepcja gry. Nie oznacza to jednak, że jest to pozycja wybrakowana tudzież przeznaczona wyłącznie dla nowego odbiorcy, choć niewątpliwie vveterani odczują brak pewnych elementów.

Graczy, którzy nie zetknęli się z poprzednimi odsłonami informuję bowiem, że mamy tu do czynienia z grą, w której kierujemy poczynaniami osobiście przez nas dobranych najemników, zatrudnionych w celu obalenia bynajmniej nie oświeconej dyktatorki jednego z (fikcyjnych) karaibskich państewek – i dla osiągnięcia tego celu będziemy musieli się posługiwać szarymi komórkami a nie zwinnymi palcami. Podgatunek ten obecnie ma niewielu reprezentantów, tym bardziej więc warto zwrócić uwagę na Back in Action.

Nie przypadkiem wspomniałem jednak wcześniej o przejęciu „koncepcji” gry, a nie jej mechaniki – ta bowiem uległa zmianie. Wielu miłośników serii pewnie zareaguje wrogością i pogardą na wieść, że walki nie odbywają się już w klasycznym trybie turowym, lecz są one rozgrywane w czasie rzeczywistym. Tu wszakże należy uczynić bardzo istotne zastrzeżenie, mianowicie należy wspomnieć o opcji aktywnej pauzy, umożliwiającej graczowi staranne „zaprojektowanie” starcia, poprzez wydanie poszczególnym
jednostkom konkretnych rozkazów, jak również ich zakolejkowanie, a następnie wraz z rozwojem sytuacji ingerencję korygującą. Wbrew niewątpliwemu oburzeniu fanów uważam to za atut tej produkcji, podążenie za duchem serii – aktywna pauza bowiem czyni starcia bardziej realistycznymi, nie pozbawiając ich bynajmniej taktycznego charakteru.

Z pewnością gorszym rozwiązaniem jest pozbawienie gry opcji mgły wojny. Przyznam szczerze, iż kompletnie tej decyzji nie rozumiem, nie dość bowiem, że wypacza ona realizm rozgrywki (od początku widzimy wszystko i wszystkich, a co więcej, nasza obecność stanowi z kolei niewiadomą dla krzemowego przeciwnika), to nie wydaje mi się racjonalna z „deweloperskiego” punktu widzenia. Czyni to Back in Action w mniejszym stopniu „jaggedem”, w większym zaś przybliża do – cenionych zresztą przeze mnie – Commandosów.

Osobiście najbardziej chyba mi brakuje systemu werbunkowego właściwego dla poprzednich odsłon. Ileż to przyjemności dostarczało przeglądanie życiorysów poszczególnych postaci! Co bynajmniej wcale nie oznacza, że skazani jesteśmy tylko na określone postacie, bez żadnego pola manewru, nic z tych rzeczy.

A skoro już jesteśmy przy brakach, to warto również wspomnieć o znaczącym ograniczeniu potencjalnych czynności, które nasi najemnicy będą mogli wykonać – dość chociażby napomknąć o wspinaniu się na dachy (bez wykorzystania drabin), co przecież nie pozostawało bez wpływu na przebieg starć.

Nie oznacza to bynajmniej, że gra w porównaniu do pierwowzoru tylko traciła, uzyjagged-alliance-back-in-action-7711-2.jpg 2skując wyłącznie nową otoczkę graficzną. Nade wszystko bowiem – mamy do czynienia z trójwymiarowym polem bitwy! Nie jest to bynajmniej ułuda spowodowana wydajnym silnikiem graficznym i możliwością manipulowania kamerą, przeciwnie, nowe środowisko nie tylko cieszy oko, lecz również pobudza część szarą mózgowia do różnorakich kombinacji, nowe możliwości są bowiem dość oczywiste.

Skoro już wspomniałem o warstwie wizualnej zaznaczyć jednak lojalnie muszę, że w żadnym razie nie jest to taktyczny Skyrim, co jednak pozwoli na pewien oddech ulgi ze strony posiadaczy sprzętu, który był określany mianem high-endowego jakiś już czas temu. Niemniej jednak całość cieszy oko, odejście od widoku izometrycznego okazało się bezbolesne, ba, czasami wręcz smakuje. Podobnie rzecz się ma i z udźwiękowieniem – na epickie utwory zapadające na dziesięciolecia w pamięć nie ma co liczyć, niemniej jednak nietrudno dopatrzyć się stylu charakterystycznego dla „dwójki”, z pewnością mile nastrajającego do eksterminacji wrażych żołdaków.

Jagged Alliance: Back in Action to tyleż ukłon w stronę miłośników serii, co i przetarcie przed pełnoprawną trzecią częścią cyklu, umożliwiające wypróbowanie nowych rozwiązań, jak również, co nie bez znaczenia, reakcji „sceny” na nowalijki. Niezależnie jednak od tego, czy graliście w poprzednie odsłony, jak również czy wyglądacie z utęsknieniem na grę z cyfrą 3 w tytule, Back in Action dostarczy Wam całkiem sporo frajdy, o ile tylko podejdziecie doń bez uprzedzeń ani zanadto wybujałych oczekiwań. Jak na remake, który nie jest remakiem, jest to pozycja naprawdę udana.

Autor: Klemens
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję