Helldorado
Sztab VVeteranów
Tytuł: Helldorado
Producent: Spellbound
Dystrybutor: Cenega Poland
Gatunek: Strategiczna
Premiera Pl:2007-10-19
Premiera świat:
Autor: Tigikamil
Tytuł: Helldorado
Producent: Spellbound
Dystrybutor: Cenega Poland
Gatunek: Strategiczna
Premiera Pl:2007-10-19
Premiera świat:
Autor: Tigikamil
Helldorado
Przyznam się od razu, że w Desperados 2 zbyt wiele nie grałem. Za to pierwszą część zaliczyłem kilkakrotnie. Wiem jednak, że wprowadzenie środowiska 3D do strategii taktycznej miało i nadal ma swoje wady. Największą bolączką sequela była możliwość wcielenia się w dowolnego z bohaterów i wystrzelania przeciwników niczym w jakiejś strzelance. Gra traciła przez to bardzo wiele, bowiem znikała konieczność strategicznego planowania kolejnych posunięć. Po prostu stawaliśmy z Winchesterem za rogiem i kasowaliśmy wybiegających oponentów.
Ale wróćmy do recenzowanej produkcji. Zdziwił mnie niezmiernie fakt rezygnacji z tytułu Desperados i zmianie go na nic nikomu niemówiące Helldorado. Lecz może autorzy nie chcieli przypominać nam czym była druga część;). Nawiązań do poprzedników jest jednak wiele. W grze pokierujemy znaną paczką bohaterów. Na czele bandy stoi jak zwykle rewolwerowiec John Cooper, za nim podążają kochanka i hazardzistka Kate O’Hara, mięśniak Pablo Sanchez, snajper i doktor Doc McCoy, spec od materiałów wybuchowych Sam Williams oraz w końcu Indianin Hawkeye. Wszystkich spotkaliśmy już w Desperados 2.
Również fabuła nawiązuje do poprzedniej części. Wdowa po zabitym przez nas (w drugiej części) bandycie podaje naszemu przyjacielowi Docowi śmiertelną truciznę. Jeśli nie wykonamy dla niej kilku zleceń, które zamienią nas w przestępców Doc zginie. Dokonujemy więc haniebnych czynów aby uratować przyjaciela, tylko po to aby dowiedzieć się, że… Fabuła jest dość zaskakująca. Niestety jest przy tym i dość krótka. Co potwierdza mała liczba misji - dwanaście. I tutaj pojawia się pierwsza bolączka Helldorado: malutka liczba map. Tych są bowiem tylk
o cztery. Na każdej z nich rozgrywają się trzy części głównego zadania. Na szczęście każdą z nich rozgrywamy osobno przy różnej pogodzie i porze dnia. Przeciwnicy oczywiście ponownie stoją na swoich posterunkach (często innych w każdej „podmisji”), a nasz ekwipunek jest pusty.
To ostatnie denerwuje najbardziej, zastanawiam się bowiem gdzie podziała się amunicja bądź chociażby dynamit, który chwilę wcześniej pieczołowicie gromadziliśmy. Nie można było zostawić chociaż malutkich zapasów? Na szczęście poza kilkoma drobnostkami i małą liczba map Helldorado naprawdę może się podobać. Wszystko przez to, że musimy strasznie dużo planować, a poziom trudności niektórych zadań wciska w fotel. Owszem są także misje łatwiejsze, ale o nich powiem później;). Poziom trudności wzrósł z jednego prostego powodu. We wszystkich misjach nie możemy zabijać żołnierzy, ani oczywiście cywilów. Poza tym nietykalny jest również szeryf oraz jego świta, a każdy zwykły obywatel podnosi alarm gdy tylko ujrzy naszą facjatę. Wszak wszędzie wiszą listy gończe z twarzami najgroźniejszych przestępców. Czyli nas;).
Domyślacie się już pewnie jak wyglądają zadania gdy na mapie mamy 80% nietykalnych jednostek lub też całe 100%. Wszyscy obserwują wszystkich, a wyczucie odpowiedniego momentu na unieszkodliwienie delikwenta jest nie lada sztuką i niejednokrotnie wymagać od nas będzie zmysłu taktyka. Poza tym tylko kilka misji wykonywać będziemy w pełnym sześcioosobowym składzie. Sporo z nich przebędziemy w pojedynkę lub w parze, a szczytem są ostatnie zadania gdy to grając Kate musimy przedostać się do określonego celu nie uszkadzając przy tym nikogo. Zważywszy na fakt, że jej kopniaki są bardzo słabe i nie działają na najsilniejszych przeciwników dochodzimy do wniosku, że na Dzikim Zachodzie jest strasznie gorąco;).
Na szczęście umiejętności poszczególnych bohaterów uzupełniają się (gdy nie muszą działać sami). W dodatku mamy możliwość łączenia ich ze sobą w tzw. akcje combo. Co prawda niektóre z nich zupełnie się nie przydają, ale np. stworzenie wybuchowej strzały, usypiających na dobre oparów, czy też wybuchowej tequili ma swoje ciekawe zastosowania. Musicie bowiem wiedzieć, że możemy przeciwników uśpić celnym ciosem na chwilę, bądź też używając silnych bohaterów (Sanchez i Sokole Oko) na stałe, aż do końca misji. W pierwszym przypadku aby upewnić się czy przeciwnik nie wstanie musimy go związać, co nie każda postać potrafi. Dlatego bardzo dobrym pomysłem jest zastosowanie pudru Kate, który nie dość, że usypia wrogów na dobre to jeszcze pozostawia ich w miejscu, w którym stali. Nikt nie zauważy, że delikwent sobie smacznie, na stojąco śpi.
Gdy jednak na posterunku zabraknie jakiegoś żołnierza nadgorliwy kapitan może wszcząć alarm, a wtedy biada naszym bohaterom, którzy znajdują się w pobliżu. Przeciwnicy są dość inteligentni o ile inteligencją można nazwać z góry zaprogramowane trasy ich przemarszu. Tym co rzuca się w oczy jest fakt, że po usłyszeniu wystrzału zbiega się zaraz cała okolica co jeszcze bardziej naciska na nas aby załatwiać wrogów po cichu. Faktem jest także to, że po wszczęciu alarmu ale nie znalezieniu żadnych ciał bądź bohaterów wszyscy wracają na swoje stanowiska jak gdyby nigdy nic. Wystarczy się więc odpowiednio schować, a wszystko da się przeczekać. Niemniej jednak przeciwnicy zachowują tak jak powinni. Na tej płaszczyźnie nie zmieniło się wiele od czasów staruteńkiego Desperados. Jest więc dobrze.
Ale wróćmy do recenzowanej produkcji. Zdziwił mnie niezmiernie fakt rezygnacji z tytułu Desperados i zmianie go na nic nikomu niemówiące Helldorado. Lecz może autorzy nie chcieli przypominać nam czym była druga część;). Nawiązań do poprzedników jest jednak wiele. W grze pokierujemy znaną paczką bohaterów. Na czele bandy stoi jak zwykle rewolwerowiec John Cooper, za nim podążają kochanka i hazardzistka Kate O’Hara, mięśniak Pablo Sanchez, snajper i doktor Doc McCoy, spec od materiałów wybuchowych Sam Williams oraz w końcu Indianin Hawkeye. Wszystkich spotkaliśmy już w Desperados 2.
Również fabuła nawiązuje do poprzedniej części. Wdowa po zabitym przez nas (w drugiej części) bandycie podaje naszemu przyjacielowi Docowi śmiertelną truciznę. Jeśli nie wykonamy dla niej kilku zleceń, które zamienią nas w przestępców Doc zginie. Dokonujemy więc haniebnych czynów aby uratować przyjaciela, tylko po to aby dowiedzieć się, że… Fabuła jest dość zaskakująca. Niestety jest przy tym i dość krótka. Co potwierdza mała liczba misji - dwanaście. I tutaj pojawia się pierwsza bolączka Helldorado: malutka liczba map. Tych są bowiem tylk
To ostatnie denerwuje najbardziej, zastanawiam się bowiem gdzie podziała się amunicja bądź chociażby dynamit, który chwilę wcześniej pieczołowicie gromadziliśmy. Nie można było zostawić chociaż malutkich zapasów? Na szczęście poza kilkoma drobnostkami i małą liczba map Helldorado naprawdę może się podobać. Wszystko przez to, że musimy strasznie dużo planować, a poziom trudności niektórych zadań wciska w fotel. Owszem są także misje łatwiejsze, ale o nich powiem później;). Poziom trudności wzrósł z jednego prostego powodu. We wszystkich misjach nie możemy zabijać żołnierzy, ani oczywiście cywilów. Poza tym nietykalny jest również szeryf oraz jego świta, a każdy zwykły obywatel podnosi alarm gdy tylko ujrzy naszą facjatę. Wszak wszędzie wiszą listy gończe z twarzami najgroźniejszych przestępców. Czyli nas;).
Domyślacie się już pewnie jak wyglądają zadania gdy na mapie mamy 80% nietykalnych jednostek lub też całe 100%. Wszyscy obserwują wszystkich, a wyczucie odpowiedniego momentu na unieszkodliwienie delikwenta jest nie lada sztuką i niejednokrotnie wymagać od nas będzie zmysłu taktyka. Poza tym tylko kilka misji wykonywać będziemy w pełnym sześcioosobowym składzie. Sporo z nich przebędziemy w pojedynkę lub w parze, a szczytem są ostatnie zadania gdy to grając Kate musimy przedostać się do określonego celu nie uszkadzając przy tym nikogo. Zważywszy na fakt, że jej kopniaki są bardzo słabe i nie działają na najsilniejszych przeciwników dochodzimy do wniosku, że na Dzikim Zachodzie jest strasznie gorąco;).
Na szczęście umiejętności poszczególnych bohaterów uzupełniają się (gdy nie muszą działać sami). W dodatku mamy możliwość łączenia ich ze sobą w tzw. akcje combo. Co prawda niektóre z nich zupełnie się nie przydają, ale np. stworzenie wybuchowej strzały, usypiających na dobre oparów, czy też wybuchowej tequili ma swoje ciekawe zastosowania. Musicie bowiem wiedzieć, że możemy przeciwników uśpić celnym ciosem na chwilę, bądź też używając silnych bohaterów (Sanchez i Sokole Oko) na stałe, aż do końca misji. W pierwszym przypadku aby upewnić się czy przeciwnik nie wstanie musimy go związać, co nie każda postać potrafi. Dlatego bardzo dobrym pomysłem jest zastosowanie pudru Kate, który nie dość, że usypia wrogów na dobre to jeszcze pozostawia ich w miejscu, w którym stali. Nikt nie zauważy, że delikwent sobie smacznie, na stojąco śpi.
Gdy jednak na posterunku zabraknie jakiegoś żołnierza nadgorliwy kapitan może wszcząć alarm, a wtedy biada naszym bohaterom, którzy znajdują się w pobliżu. Przeciwnicy są dość inteligentni o ile inteligencją można nazwać z góry zaprogramowane trasy ich przemarszu. Tym co rzuca się w oczy jest fakt, że po usłyszeniu wystrzału zbiega się zaraz cała okolica co jeszcze bardziej naciska na nas aby załatwiać wrogów po cichu. Faktem jest także to, że po wszczęciu alarmu ale nie znalezieniu żadnych ciał bądź bohaterów wszyscy wracają na swoje stanowiska jak gdyby nigdy nic. Wystarczy się więc odpowiednio schować, a wszystko da się przeczekać. Niemniej jednak przeciwnicy zachowują tak jak powinni. Na tej płaszczyźnie nie zmieniło się wiele od czasów staruteńkiego Desperados. Jest więc dobrze.
| 1 | 2 | nastpna >>
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
26.01.2008 |
Tigikamil »
Wymagania jak na dzisiejsze standardy raczej śred
więcej komentarzy
dodaj komentarz