Hell Let Loose

Hell Let Loose
Sztab VVeteranów
Tytuł: Hell Let Loose
Producent: Black Matter
Dystrybutor:
Gatunek: FPS
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Ocena
czytelników bd GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI 80% procent
Głosuj na tę grę!

Hell Let Loose

Niewiele jest chyba tak bardzo konkurencyjnych gatunków jak strzelanki FPS. Jeszcze gorszą wiadomością dla deweloperów pragnących jednak podjąć wyzwanie jest fakt, że podium i jego okolice od lat zwykli okupywać istni tytani, wspierani ciężarówkami dolarów. Jednakże oszałamiające sukcesy odniesione w ostatnich latach przez twórców Fortnite’a oraz Playerunknown’s Battlegrounds sprawiają, iż wciąż nie brak chętnych do podjęcia rękawicy, takich jak choćby Australijczycy ze studia Black Matter.
hell-let-loose-23624-1.jpg 1Hell Let Loose jest osadzone w realiach II wojny światowej, szalenie popularnych dla tego gatunku, ale też i dość mocno wyeksploatowanych. W skrytości ducha z uwagi na proweniencję twórców liczyłem po trosze na to, że będzie mi więc dane uświadczyć nieco mniej znanych w Europie walk w obszarze pacyficznym, jednakże autorzy uznali, że mimo wszystko ciekawszy będzie europejski teatr zmagań. Na szczęście nie będziemy zmuszeni po raz tysięczny zmagać się z normandzkim „evergreenem”, nieco bowiem na przekór anglosaskiej narracji dane nam będzie również toczyć boje pod Stalingradem czy Kurskiem, które w żadnym razie nie zostały potraktowane po macoszemu.

Omawiany tytuł w odróżnieniu choćby od większości odsłon takiej serii Battlefield nawet nie próbuje udawać oferty przeznaczonej dla graczy preferujących rozgrywkę indywidualną – jest to pełnokrwisty (w dwojakim rozumieniu tej frazy) shooter online oferujący tylko i wyłącznie rozgrywkę wieloosobową. Tu zresztą pozwolę sobie na dygresję w postaci utyskiwania nad wymieraniem chociażby trybów z botami, pozwalającymi się podszkolić czy zająć czas w sytuacji nadmiernego obciążenia niezbyt przepustowego łącza czy braku „wartościowego” towarzystwa – i niestety Hell Let Loose wpisuje się w ten paradygmat.

Gra twórców z Antypodów jest nastawiona na kooperacyjną rozgrywkę drużynową – miłośnicy klasycznych deathmatchy mogą więc w niniejszym
miejscu zakończyć lekturę tekstu. Nie jest to jednak bynajmniej klasyczne „my kontra oni” oraz „kupą, mości panowie” w towarzystwie snajpera i sanitariusza, tytuł ten bowiem kładzie duży nacisk na taktykę, co przejawia się już w klasach postaci i ich „zdolnościach”, polegających chociażby na możliwości wezwania wsparcia lotniczego. Pewnym banałem będzie bowiem stwierdzenie, że komunikacja ma tu wielkie znaczenie, tyleż umiejętność wydawania sensownych rozkazów, co i ich realizacji. Hell Let Loose chyba jak mało która produkcja penalizuje podejście „a la Rambo”, zdecydowanie preferując – zresztą zgodnie z rzeczywistością – sprawną kooperację.

Nieco na przekór ostatnim modom gracze bynajmniej nie uświadczą bólu głowy wobec bogactwa oddawanego im do dyspozycji arsenału, liczba tegoż jednak należy uznać za satysfakcjonującą, umożliwiającą różnorakie sposoby siania wokół śmierci i zniszczenia. Sprzęt ten również dość pozytywnie przeszedł weryfikację mojego zaprzyjaźnionego miłośnika (czyt. psychofana) drugowojennych militariów, który jakkolwiek wskazał na niejedną nieścisłość, tym niemniej również kilkukrotnie z uznaniem wydął wargi wskazując, iż w tym czy innym miejscu deweloperzy ustrzegli się błędów masowo popełnianych przez ich kolegów z branży.

Jeśli idzie o klasyczną multiplayerową otoczkę gry, to budzi ona ambiwalentne uczucia. Z jednej strony z radością trzeba przyznać, iż społeczność gry jest Rhell-let-loose-23624-2.jpg 211; póki co – całkiem dojrzała, osoby niezdyscyplinowane bowiem na zasadzie darwinistowskiego doboru naturalnego z uwagi na (kooperacyjną) konstrukcję gry ulegają szybkiej eliminacji, choć niestety ostatnio zaczyna wzbierać fala cheaterów, przed którymi pozycja ta jest zabezpieczona w dość przeciętnym stopniu. Same technikalia jednak rodzą pewne zastrzeżenia, serwery bowiem chyba jednak nie do końca zostały obliczone na liczbę graczy zainteresowanych danym tytułem, a co gorsza optymalizacja kodu budzi pewne zastrzeżenia, być może również dodając swoje 0,03 PLN do ogólnego sieciowego rachunku.

Przypadła mi do gustu oprawa wizualna gry. I nie chodzi mi tu bynajmniej o jej fotorealizm, wszak stanowiący znak rozpoznawczy gatunku, jakkolwiek siłą rzeczy stanowiący niemałe wyzwanie dla deweloperów niemogących liczyć na zaplecze finansowe liczone w dziesiątkach milionach dolarów, ale struktura i zróżnicowanie poszczególnych map i lokacji, przemyślanych nie tylko pod kątem ich walorów „bojowych”, lecz również po prostu cieszenia oczu.

Hell Let Loose to z pewnością nie jest tytuł dla każdego – pozycja ta stanowi dość wymagające doświadczenie, wymagając od użytkownika nie tylko zręcznych palców i dobrego refleksu, lecz również zwykłego pomyślunku, a czasami nawet pewnego talentu w zarządzaniu. Nie jest to gra wolna od wad, lecz i tak zalicza się do absolutnej czołówki produkcji starających się nieco bardziej realistycznie przybliżyć specyfikę frontu ostatniej wojny światowej.

Autor: Klemens
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję