Hardspace: Shipbreaker
Sztab VVeteranów
Tytuł: Hardspace: Shipbreaker
Producent:
Dystrybutor:
Gatunek: symulator
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Tytuł: Hardspace: Shipbreaker
Producent:
Dystrybutor:
Gatunek: symulator
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Hardspace: Shipbreaker
Jestem w pełni świadomy, iż takowy wstęp dla wielu osób będzie miał charakter ze wszech miar zniechęcający, sam bowiem nie zaliczam się do miłośników pseudosymulatorów wszelkiej maści i uczciwie mówiąc nie bardzo potrafię w ogóle zrozumieć fenomenu popularności zdecydowanej większości z nich, zwłaszcza że często prezentują one sobą poziom techniczny, który trudno określić mianem ponadstandardowego (ujmując to bardzo eufemistycznie). W przypadku omawianej pozycji uległem tylko z dwóch przyczyn. Po pierwsze – i była to główna z nich – tytuł ten został udostępniony w ramach Game Passa, po drugie zaś, był zorientowany na perspektywę kosmosu, na punkcie którego zawsze miałem feblika. Ale nie dlatego dałem się temu tytułowi uwieść.
Akcja omawianego tytułu rozgrywa się w bliżej niesprecyzowanej przyszłości, gdy krwiożercze korporacje stroją się w piórka liderów dobroczynności i humanitaryzmu, jednakże każdy mechanizm postępu wymaga drobnych zębatek wprawiających całość w ruch. Nasze zadanie jest trywialne – trudnimy się recyklingiem w warunkach nieważkości, tyleż odzyskując w kosmosie
cenne materiały, co i utylizując zwykłe śmieci zagracające orbitę. O dziwo tytuł ten porusza całkiem poważną tematykę, która ma jeszcze wielką przyszłość przed sobą, a która dopiero przebija się do świadomości decydentów spoglądających w kosmos.
Stan braku grawitacji oraz atmosfery pociąga za sobą jednak szereg konsekwencji – tak w zakresie przemieszczania się, jak i właściwości naszych narzędzi, w stanie próżni zachowujących się inaczej niźli by podpowiadała nasza intuicja wykształcona milionami lat ewolucji w warunkach planetarnych. Co i rusz przyłapujemy się więc na popełnieniu dość trywialnych błędów, stanowiących skutek przyzwyczajeń wdrukowanych czy to w kod genetyczny, czy to ukształtowanych pod wpływem doświadczenia od najwcześniejszego dzieciństwa.
Wbrew pozorom jest to tytuł, który wymaga od gracza sporo główkowania, i to niejednokrotnie w warunkach presji czasu czy zużywających się zapasów tlenu. Co więcej, nasza praca cechuje się bardzo daleko posuniętym stopniem niebezpieczeństwa, zdolnym o przyprawienie każdego behapowca o solidny ból głowy.
Zarazem przy produkcji tej nie sposób się nie zrelaksować. Łatwo tu o możliwość wyciszenia, przez zdecydowaną większość czasu jesteśmy sami, lecz klaustrofobia nam nie grozi, wręcz przeciwnie, łatwo poczuć się wyalienowanym i popaść w agorafobię (choć raczej pod wpływem widoków a nie faktycznie udostępnionej nam przestrzeni). Wspominałem coś o Bieszczadach?
Cóż, Bieszczady mogą się schować, w istocie bowiem raczeni jesteśmy nieprzyzwoicie bardziej atrakcyjnymi widokami, prawie każdorazowo misje rozpoczynałem od „polatania” sobie niczym George Clooney w „Grawitacji”. Świetnie sprawdza się również muzyka, chilloutowo współgrając z otoczeniem. Dla niektórych może się ona wydać zbyt senna, jednak w moim przypadku doskonale współgrała ona z emocjami.
Hardspace: Shipbreaker to produkcja niebanalna, choć skazana na konkurowanie z całym mnóstwem tytułów niegodnych rozwiązania rzemyka u jej sandała. W mej ocenie pozycja ta powinna być „starterem” zdecydowanej większości zestawów wirtualnej rzeczywistości – gdy tylko zostanie ona na ich potrzeby zaadaptowana (nie mam najmniejszych wątpliwości, że prędzej czy później to się stanie – powinno!).
Autor: Klemens
Akcja omawianego tytułu rozgrywa się w bliżej niesprecyzowanej przyszłości, gdy krwiożercze korporacje stroją się w piórka liderów dobroczynności i humanitaryzmu, jednakże każdy mechanizm postępu wymaga drobnych zębatek wprawiających całość w ruch. Nasze zadanie jest trywialne – trudnimy się recyklingiem w warunkach nieważkości, tyleż odzyskując w kosmosie
Stan braku grawitacji oraz atmosfery pociąga za sobą jednak szereg konsekwencji – tak w zakresie przemieszczania się, jak i właściwości naszych narzędzi, w stanie próżni zachowujących się inaczej niźli by podpowiadała nasza intuicja wykształcona milionami lat ewolucji w warunkach planetarnych. Co i rusz przyłapujemy się więc na popełnieniu dość trywialnych błędów, stanowiących skutek przyzwyczajeń wdrukowanych czy to w kod genetyczny, czy to ukształtowanych pod wpływem doświadczenia od najwcześniejszego dzieciństwa.
Wbrew pozorom jest to tytuł, który wymaga od gracza sporo główkowania, i to niejednokrotnie w warunkach presji czasu czy zużywających się zapasów tlenu. Co więcej, nasza praca cechuje się bardzo daleko posuniętym stopniem niebezpieczeństwa, zdolnym o przyprawienie każdego behapowca o solidny ból głowy.
Zarazem przy produkcji tej nie sposób się nie zrelaksować. Łatwo tu o możliwość wyciszenia, przez zdecydowaną większość czasu jesteśmy sami, lecz klaustrofobia nam nie grozi, wręcz przeciwnie, łatwo poczuć się wyalienowanym i popaść w agorafobię (choć raczej pod wpływem widoków a nie faktycznie udostępnionej nam przestrzeni). Wspominałem coś o Bieszczadach?
Cóż, Bieszczady mogą się schować, w istocie bowiem raczeni jesteśmy nieprzyzwoicie bardziej atrakcyjnymi widokami, prawie każdorazowo misje rozpoczynałem od „polatania” sobie niczym George Clooney w „Grawitacji”. Świetnie sprawdza się również muzyka, chilloutowo współgrając z otoczeniem. Dla niektórych może się ona wydać zbyt senna, jednak w moim przypadku doskonale współgrała ona z emocjami.
Hardspace: Shipbreaker to produkcja niebanalna, choć skazana na konkurowanie z całym mnóstwem tytułów niegodnych rozwiązania rzemyka u jej sandała. W mej ocenie pozycja ta powinna być „starterem” zdecydowanej większości zestawów wirtualnej rzeczywistości – gdy tylko zostanie ona na ich potrzeby zaadaptowana (nie mam najmniejszych wątpliwości, że prędzej czy później to się stanie – powinno!).
Autor: Klemens