Fritz 15
Sztab VVeteranów
Tytuł: Fritz 15
Producent: ChessBase
Dystrybutor: Techland
Gatunek:
Premiera Pl:2016-11-09
Premiera świat:
Autor: Klemens
Tytuł: Fritz 15
Producent: ChessBase
Dystrybutor: Techland
Gatunek:
Premiera Pl:2016-11-09
Premiera świat:
Autor: Klemens
Fritz 15
Produkcja niemieckiego studia ChessBase na pierwszy rzut oka skojarzy się z poprzedniczkami, choć nie mogę osobiście pozbyć się wrażenia, że interfejs stał się mniej klarowny niźli to drzewniej bywało. Może jednak wzrok już nie ten, a i pamięć nie najlepsza… Cóż, tak czy owak cykl ten nigdy nie kojarzył się z rzucającą na kolana estetyką wykonania czy ogólną „idiotoodpornością”…
Pierwszą prawdziwą różnicą jest jednak rola przypisana „zinternetyzowaniu” produkcji. Dość powiedzieć, że gra wymaga połączenia z Siecią dla swej aktywacji, jest to jednak czynność właściwie jednorazowa. Samo działanie produkcji nie wymaga zaś aktywnego dostępu do Internetu, co z pewnością spotka się z przychylnością wielu graczy z bardziej „cyfrowo wykluczonych” zakątków kraju. Jest to też niewątpliwie zaleta pudełkowego wydania F15 w porównaniu do edycji dostępnej na platformie Valve.
Tak naprawdę jednak otwarcie się na Sieć jest widoczne w szczególności w bogactwie opcji nieobecnych w samym programie, lecz uzyskanie których wymaga tak naprawdę korzystania z witryny ChessBase. Osobiście uważam to rozwiązanie za zniechęc
ające (gdybym chciał sobie ściągać filmiki szkoleniowe, to bym się po prostu ograniczył do Youtube’a), stanowiące przejaw przymusowego przyzwyczajania graczy do odwiedzania wspomnianej strony.
Wraz z grą uzyskujemy półroczny dostęp do opcji Premium ChessBase, ale w myśl zasady, że „szklanka jest w połowie pusta” nie sposób zadać sobie pytania, co będzie po wspomnianym okresie. Odpowiedź zaś jest prosta – ano nic, tzn. dane opcje staną się niedostępne, o ile gracz nie będzie skłonny sięgnąć głębiej do kieszeni.
Pewnym dowodem bezradności autorów serii jest fakt uznania przez nich swojej porażki w „starciu” z niezwykle popularną Rybką, która przy znacznie skromniejszej budowie bez większego problemu była w stanie zwyciężyć z Fritzem walczącym na najwyższym poziomie. Dowodem tegoż jest fakt zatrudnienia przez nich Vasa Rajlicha, autora wspomnianej aplikacji, który przystosował swoje opus magnum na potrzeby rzeczonej produkcji, tworząc nowy silnik. Takoż Fritz 15 jest mocniejszy od poprzednika o ponad 100 punktów ELO. Nie sposób jednak nie zauważyć, że i tak ustępuje on darmowemu Stockfishowi o kolejną setkę. W dużej mierze są to jednak rezultaty wirtualne (podobnie jak możliwość obsługiwania przez silnik procesorów 16-rdzeniowych), a to z tej prostej przyczyny, że wyniki te i tak pozostają poza ludzkim zasięgiem, wliczając doń Magnusa Carlsena.
Jeśli idzie o oprawę audiowizualną produkcji, to zgodnie z wieloletnimi zwyczajami serii nie jest to jej najmocniejszy punkt. Gracz szybko się przekonuje, że jakiekolwiek warianty trójwymiarowe tylko dezorientują i rażą, jakakolwiek – choćby rzeczywiście relaksująca jak w Pure Chess – muzyka jest nieobecna, zaś komentarze naszego wirtualnego mentora tylko irytują, tyleż swą pretensjonalnością, co ograniczeniem ich asortymentu.
Powyższe akapity mogą sugerować, że Fritz 15 jest bublem, w istocie jest to tylko sygnalizowanie łyżek dziegciu wobec ogromu wszechobecnego miodu. Nieodmiennie jest to najlepszy z komercyjnych programów szachowych. Świadomość zaś, iż jego edycja pudełkowa jest kilkukrotnie tańsza od steamowej (jak Techland to osiągnął, nie mam pojęcia) winna skłaniać do natychmiastowego zakupu. Ot, takie wystrzępione, wytarte szachy, nie do wystawienia w gablocie, lecz do nieustannego ogrywania w celu podnoszenia własnych umiejętności.
Autor: Klemens
Pierwszą prawdziwą różnicą jest jednak rola przypisana „zinternetyzowaniu” produkcji. Dość powiedzieć, że gra wymaga połączenia z Siecią dla swej aktywacji, jest to jednak czynność właściwie jednorazowa. Samo działanie produkcji nie wymaga zaś aktywnego dostępu do Internetu, co z pewnością spotka się z przychylnością wielu graczy z bardziej „cyfrowo wykluczonych” zakątków kraju. Jest to też niewątpliwie zaleta pudełkowego wydania F15 w porównaniu do edycji dostępnej na platformie Valve.
Tak naprawdę jednak otwarcie się na Sieć jest widoczne w szczególności w bogactwie opcji nieobecnych w samym programie, lecz uzyskanie których wymaga tak naprawdę korzystania z witryny ChessBase. Osobiście uważam to rozwiązanie za zniechęc
Wraz z grą uzyskujemy półroczny dostęp do opcji Premium ChessBase, ale w myśl zasady, że „szklanka jest w połowie pusta” nie sposób zadać sobie pytania, co będzie po wspomnianym okresie. Odpowiedź zaś jest prosta – ano nic, tzn. dane opcje staną się niedostępne, o ile gracz nie będzie skłonny sięgnąć głębiej do kieszeni.
Pewnym dowodem bezradności autorów serii jest fakt uznania przez nich swojej porażki w „starciu” z niezwykle popularną Rybką, która przy znacznie skromniejszej budowie bez większego problemu była w stanie zwyciężyć z Fritzem walczącym na najwyższym poziomie. Dowodem tegoż jest fakt zatrudnienia przez nich Vasa Rajlicha, autora wspomnianej aplikacji, który przystosował swoje opus magnum na potrzeby rzeczonej produkcji, tworząc nowy silnik. Takoż Fritz 15 jest mocniejszy od poprzednika o ponad 100 punktów ELO. Nie sposób jednak nie zauważyć, że i tak ustępuje on darmowemu Stockfishowi o kolejną setkę. W dużej mierze są to jednak rezultaty wirtualne (podobnie jak możliwość obsługiwania przez silnik procesorów 16-rdzeniowych), a to z tej prostej przyczyny, że wyniki te i tak pozostają poza ludzkim zasięgiem, wliczając doń Magnusa Carlsena.
Jeśli idzie o oprawę audiowizualną produkcji, to zgodnie z wieloletnimi zwyczajami serii nie jest to jej najmocniejszy punkt. Gracz szybko się przekonuje, że jakiekolwiek warianty trójwymiarowe tylko dezorientują i rażą, jakakolwiek – choćby rzeczywiście relaksująca jak w Pure Chess – muzyka jest nieobecna, zaś komentarze naszego wirtualnego mentora tylko irytują, tyleż swą pretensjonalnością, co ograniczeniem ich asortymentu.
Powyższe akapity mogą sugerować, że Fritz 15 jest bublem, w istocie jest to tylko sygnalizowanie łyżek dziegciu wobec ogromu wszechobecnego miodu. Nieodmiennie jest to najlepszy z komercyjnych programów szachowych. Świadomość zaś, iż jego edycja pudełkowa jest kilkukrotnie tańsza od steamowej (jak Techland to osiągnął, nie mam pojęcia) winna skłaniać do natychmiastowego zakupu. Ot, takie wystrzępione, wytarte szachy, nie do wystawienia w gablocie, lecz do nieustannego ogrywania w celu podnoszenia własnych umiejętności.
Autor: Klemens