Do Not Feed The Monkeys

Do Not Feed The Monkeys
Sztab VVeteranów
Tytuł: Do Not Feed The Monkeys
Producent: Fictiorama
Dystrybutor: Alawar Premium
Gatunek: symulator
Premiera Pl:2018-10-24
Premiera Świat:
Autor: Dziadó
Ocena
czytelników bd GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI 75% procent
Głosuj na tę grę!

Do Not Feed The Monkeys

Jak można w skrócie opisać tę grę? Chyba najtrafniejszym sformułowaniem jest „symulator podglądacza”. Jak można się jednak domyślić, Do Not Feed The Monkeys to pozycja nieco głębsza, do której – moim zdaniem – nie da się podejść neutralnie. Może zachwycić albo skrajnie zdenerwować. Postaram się ją w tej recenzji jak najbardziej przybliżyć, jednak uprzedzam już na starcie – dopóki się w nią nie zagra, to ciężko ją ocenić.
do-not-feed-the-monkeys-18763-1.JPG 1Do Not Feed The Monkeys to gra stworzona przez niezależne studio developerskie Fictiorama, czyli tzw. indyk. Jest to dopiero druga pozycja tego producenta, zatem ciężko ich oceniać przez pryzmat poprzednich osiągnięć. Wcielamy się tutaj w anonimowego obserwatora, świeżo upieczonego członka „The primate observation club”. Utrzymujemy kontakt z tą organizacją tylko przez internet. Na naszym komputerze (tym w grze) zostaje zainstalowana specjalna aplikacja, dzięki której możemy podglądać „okazy”. Są nimi inni ludzie, którzy nie zdają sobie sprawy, że są obserwowani przez ukryte kamery. Nasze zadanie jest proste: obserwować ich i odpowiadać na pytania na ich temat, wysyłane mailowo przez wspomniany wcześniej klub. Jest parę zasad, które musimy spełnić jako członek tej grupy, a najważniejszą z nich jest „nie karmić małp”, czyli nie wchodzić w żadne interakcje z obserwowanymi. Wyniki naszych obserwacji notujemy w zeszycie, zapisując je w formie haseł.

To jest właśnie sedno rozgrywki. Jednak poza nim jest mnóstwo innych elementów. By obserwować, musimy żyć, a by żyć, musimy mieć co jeść, odpowiednio długo spać i dbać o nasze zdrowie. A żeby zadbać o nie, potrzebujemy czasu i pieniędzy. Są to jedyne surowce w tej grze. Doba zaczyna się o 9:00 i od nas zależy, jak ją wykorzystamy. Poza obserwacją, możemy wyjść też na godzinną wycieczkę do sklepu lub popracować – codziennie mamy 3 oferty do wyboru, różniące się czasem pracy i wynagrodzeniem. Jak można się domyślić, jest to drugie podstawowe źródło dochodu, obok odpowiedzi na pytania od klubu (za prawidłową odpowiedź dostajemy pieniądze na konto). Możemy też zamówić jedzenie z dowozem, ale jest ono niezdrowe. No i też kiedyś musimy spać. Czyli jest to po prostu time management. Musimy go jednak prowadzić z głową, w przypadku wielu obserwacji istotne wydarzenia dzieją się o jakiejś określonej godzinie. Samej kasy też nie możemy przewalać tylko na żarcie, musimy także regularnie opłacać czynsz, a także wykupywać dostęp do nowych „klatek” (czyli miejsc obserwacji okazów).

No właśnie, drugim celem rozgrywki jest awansować na kolejne szczeble hierarchii klubu. Teoretycznie nie jest to trudne, bo musimy wykupić dostęp do odpowiedniej liczby klatek w danym segmencie czasowym. Jak można si
ę jednak domyślić, każdy kolejny awans wiąże się z większą liczbą wymaganych klatek, a segment czasowy jest ciągle taki sam. Nierzadko zatem zostaniemy postawieni przed dylematem: wykupić dostęp do kolejnej klatki, czy wydać pieniądze na jedzenie? Zresztą to nie jest jedyny rodzaj dylematu, możemy być postawieni też na przykład przed taką sytuacją: iść spać, wypić kawę (która pogarsza stan zdrowia), czy obserwować dany okaz, bo może się wydarzyć coś, co odpowie na pytanie od klubu?

Akcja gry dzieje się prawdopodobnie w alternatywnym uniwersum, będącym karykaturą naszego świata. Nierzadko na kamerach widzimy skrajne przypadki: z jednej strony podgląd z załogowej misji kosmicznej, z drugiej zapuszczona piwnica, z której grupa pracowników (a raczej niewolników) produkuje na maszynach do pisania teksty, których autorstwo przypisze sobie ich szefowa, będąca rzekomo znaną pisarką. Będziemy mogli obserwować także różnych spiskowców, dewiantów, (o ironio) podglądaczy, sekciarzy, ludzi, którzy praktycznie zawsze mają jakąś – mniej lub bardziej – mroczną tajemnicę. W przybliżeniu tego uniwersum – a także naszych poczynań – pomoże nam codzienna gazeta, którą dostajemy za darmo i najwcześniej o 9:00 możemy przejrzeć. Są tam opisane nasze dokonania, a także inne istotne wydarzenia.

A o co chodzi z tymi dokonaniami? Grając, szybko przekonamy się, że ciężko się trzymać zasady, by „nie karmić małp”. Obserwując i wykorzystując wyszukiwarkę internetową (którą mamy na naszym wirtualnym komputerze), do której wpisujemy hasła z zeszytu, uzyskujemy takie informacje, jak adres mailowy czy numer telefonu obserwowanej osoby. Mamy możliwość, by skontaktować się z tym kimś i wpłynąć na jego zachowanie. A obserwacja niemal każdej z klatek, może być zakończona i zamknięta po spełnieniu odpowiedniego kryterium. Na przykład, gdy obserwujemy innego podglądacza, zgłosimy go na policję i zostanie on aresztowany, to klatka zostaje zamknięta. Tylko od nas zależy, na ile będziemy przestrzegać teoretycznie nam narzuconych reguł. Ma także to wpływ na dalszą część rozgrywki. Obojętnie, w którym momencie zakończymy grę (bo na przykład nie spełnimy wymagań, by awansować w klubie na kolejny poziom, co kończy się automatycznym usunięciem stamtąd), dostaniemy potem podsumowanie naszych poczynań. Możemy zobaczyć wtedy, czy podjęte przdo-not-feed-the-monkeys-18763-2.JPG 2ez nas decyzje na pewno były dobre i grając kolejny raz, możemy spróbować je zmienić. O ile oczywiście tego chcemy.

Grafika i muzyka w tej grze dla wielu będą jej najsłabszą stroną. Wizualnie na pierwszy rzut oka widać, że to pixel art, co nie każdemu może pasować. Już parokrotnie pisałem tutaj, że sam jestem wielkim fanem tego stylu graficznego, także nie jestem w stanie go ocenić w pełni obiektywnie. Mimo wszystko ta pikseloza jakoś bardzo nie porwała mojego serca, gdyż mogłaby być po prostu ładniejsza. Nie mogę jednak odmówić jej specyficznego uroku, który świetnie pasuje do klimatu gry, przesyconego ironią i groteską, będącego paszkwilem czasów, w których przyszło nam żyć. Z muzyką też nie jest lepiej, w tle słyszymy kilka motywów muzycznych na krzyż, które brzmią, jakby były muzyką dochodzącą przez ścianę z mieszkania obok (i chyba tak ma być). Z innych dźwięków jest trzaskanie drzwiami, klikanie na komputerze i parę innych tego rodzaju dupereli. Generalnie jest biednie w tym względzie, ale chyba o to chodziło. Od samego początku widać, że oprawa audio ma tutaj trzecio- a może nawet czwartorzędne znaczenie.

Nie wspomniałem o paru innych elementach tej gry, np. interakcji z sąsiadami, czy innych stronach internetowych, do których mamy tu dostęp. Do Not Feed The Monkeys jest jednak grą, w której poznawanie tych wszystkich smaczków jest jej istotnym elementem I nie chciałem podawać tutaj wszystkiego na tacy. Gra jest dostępna niestety tylko w angielskiej wersji językowej, jednak z powodu wspomnianej ubogiej oprawy audio, wszystkie dialogi są przedstawione w formie napisów.

Do Not Feed The Monkeys to gra decyzji. Spotykamy się z nimi na każdym kroku, zależne jest od nich życie nasze i innych. Świat, w którym funkcjonujemy, jest jednocześnie przerażający i fascynujący. Jest to pozycja, która zdecydowanie zmusza do myślenia, nie tylko ze względu na mechanikę gry, ale także z powodu tematów w niej poruszanych, nierzadko bardziej nam bliższych, niż do tej pory myśleliśmy. Czy polecam tę grę? Napiszę tak: jest ona dostępna w sieci za nieco ponad 40 PLN. Nie wahałbym się wydać na nią tylu pieniędzy, nawet mimo tego, że rozgrywki starczy tu – co najwyżej – na kilkadziesiąt godzin. Samo doświadczenie, które zapewniła mi ta produkcja, jest dla mnie warte więcej. Nie jest to arcydzieło, ale nie żałuję czasu przy niej spędzonego.

Autor: Dziadó
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję