Democracy 3: Africa

Democracy 3: Africa
Sztab VVeteranów
Tytuł: Democracy 3: Africa
Producent: Positech Games
Dystrybutor:
Gatunek: sim
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Ocena
czytelników bd GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI 80% procent
Głosuj na tę grę!

Democracy 3: Africa

Democracy 3 okazało się całkiem interesującą produkcją – o ile gracz odczuwa ekscytację na myśl o obcowaniu z mnóstwem quasi-excelowskich tabelek, jak też nie lęka się konfrontacji z efektami wcielenia w życie swoich poglądów. Zachodnie demokracje są jednak dość nudne – dojrzałe, odpowiedzialne, zasobne – twórcy postanowili więc nieco zaszaleć i wydali samodzielną wariację na temat współczesnej Afryki.
democracy-3-africa-16668-1.jpg 1Niestety już na wstępie wypada zauważyć, że pewne kontrowersje budzi dobór dostępnych państw. Brakuje chociażby tak istotnych bytów jak Demokratyczna Republika Kongo czy Etiopia, w ogóle strefa okołorównikowa została właściwie pominięta.

Mechanika produkcji właściwie nie uległa zmianie od jej pierwowzoru – jest to bowiem strategia turowa, polegająca na podejmowaniu różnorakich decyzji, następnie oczekiwaniu na ich przekalkulowanie (krótkim nawet na wiekowych sprzętach), obserwacji efektów i podjęciu dalszych kroków. I tak dalej, i tak dalej, bacząc jednak na nieubłaganie zbliżający się termin wyborów, w trakcie których wyborcy wystawią nam wiążącą ocenę.

W czasie rozgrywki mamy do czynienia z dwoma „surowcami” – tzw. kapitałem politycznym, odzwierciedlającym siłę naszego gabinetu dla przeforsowania własnych planów, który to kapitał jest gromadzony poprzez osobiste zabiegi naszych ministrów, jak też kapitałem klasycznym, „marksowskim”, gromadzonym nade wszystko z podatków, a w mniejszym stopniu i z innych źródeł.

Esencją gry jest nieustanne podejmowanie wyborów – tak światopoglądowych, jak i gospodarczych, ekologicznych, politycznych etc. Niemal każdy z nich wiąże się z jakimiś kosztami,
tak finansowymi, jak i zrażając do nas pewne grupy społeczne, celem zaś jest utrzymanie względnej równowagi, tak budżetowej, jak i społecznej. Dość wskazać, że w przypadku zachwiania balansu w zakresie tego ostatniego może nas spotkać przykrość nawet w postaci zamachu, kończącego naszą karierę polityczną.

Dłuższa rozgrywka uświadamia jednak szereg ograniczeń, którymi obwarowana jest rozgrywka. Nawet posiadając poparcie społeczne na poziomie 99% (na łagodniejszych poziomach trudności nie jest to takie nieosiągalne) nie będzie nam dane dokonać jakichkolwiek zmian konstytucyjnych, nie wprowadzimy jedynowładztwa ani nie zniesiemy powszechności wyborów. W takich sytuacjach jedynym rozwiązaniem jest zakończenie bieżącej rozgrywki i skonfigurowanie kolejnej, trudniejszej.

Jeśli ktoś pamięta moją recenzję pierwowzoru, z łatwością dostrzeże, że powyżej dopuściłem się niemałego autoplagiatu. Niestety bowiem Democracy 3: Africa nie wprowadziło do mechanizmów rozgrywki niemal żadnych – ale to żadnych – różnic (co widać nawet po identycznych „osiągnięciach”). Jedyna prawdziwa różnica polega na tym, że kraje afrykańskie, których losami możemy pokierować, cechują się znacznie barddemocracy-3-africa-16668-2.jpg 2ziej „egzotycznymi” wyjściowymi współczynnikami, spowodowanymi chociażby z uwagi na ich muzułmański charakter.

W Afryce brakuje jednak nade wszystko typowo afrykańskiej specyfiki – czyli chociażby znacznego etnicznego zróżnicowania (niekoniecznie powiązanego z rasą), jak też faktu, że granice poszczególnych etnosów w znacznej mierze nie pokrywają się z granicami państwowymi, podatności na różnorakie nieznane w Białym Świecie prądy polityczne itp. itd. Sięgając pod D3A liczyłem właśnie na uwzględnienie tych niuansów – tymczasem zupełnie ich brak.

Gra wyposażona została w szczątkową oprawę audiowizualną, która przy pierwszym kontakcie wręcz odrzuca, później jednak niejako „stapia się” z graczem, zainteresowanym wyłącznie płynnością rozgrywki. Przypadły mi zaś do gustu motywy Czarnego Lądu obecne momentami w warstwie muzycznej – acz niestety są one mocno skromne.

Democracy 3: Africa dziwi swą „samodzielnością”, gdyż w istocie winno stanowić nic więcej, jak klasyczny dodatek DLC. Nabycie go jako pełnoprawnej produkcji znosi sensowność adekwatnej transakcji wobec pierwowzoru – i vice versa. Bez solidnej przeceny jednej bądź drugiej pozycji posiadanie ich obu w prywatnej bibliotece jest opcją wyłącznie dla absolutnych fanatyków.

Autor: Klemens
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję