Company of Heroes 2: Ofensywa w Ardenach
Sztab VVeteranów
Tytuł: Company of Heroes 2: Ofensywa w Ardenach
Producent: Relic Entertainment
Dystrybutor: Cenega Poland
Gatunek: Strategia RTS
Premiera Pl:2014-11-18
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Tytuł: Company of Heroes 2: Ofensywa w Ardenach
Producent: Relic Entertainment
Dystrybutor: Cenega Poland
Gatunek: Strategia RTS
Premiera Pl:2014-11-18
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Company of Heroes 2: Ofensywa w Ardenach
Już na wstępie pragnę zaznaczyć, iż nie grałem w „podstawkę”, nie dysponuję też aż taką wiedzą w zakresie drugowojennych militariów (jak też szeregu innych zagadnień, żeby nie było), co Matis – jakkolwiek rozróżnię Tygrysa od Shermana czy – tu już wyzwanie jest większe – wspomnianego Tygrysa od Pantery, tym niemniej nie powiem, z czego były wykonane nakrętki śrubek kół poszczególnych pojazdów (Matis by to wiedział). Wiedza co do „poprzedniczek” nie jest jednak konieczna, albowiem Ofensywa w Ardenach jest obecnie dość rzadkim przedstawicielem rodzaju samodzielnych add-onów.
Jakbym się jednak nie krygował, lubię wierność historyczną, a z tą w przypadku rzeczonej pozycji jest różnie. Ot, już w pierwszej misji w ramach niejako samouczka korzystamy ze zrzutu spadochroniarzy, tymczasem właśnie w trakcie pierwszego tygodnia walk warunki atmosferyczne w Ardenach właściwie uniemożliwiały przeprowadzanie jakichkolwiek lotów. Ale to i tak „rybka”, gra jest bowiem skonstruowana w ten sposób, iż w błąd wprowadza sam jej tytuł i właściwsza byłaby Kontrofensywa w Arden
ach – graczowi nie jest dane kierować niemieckimi wojskami, lecz od samego początku sprawuje on pieczę nad Jankesami, tymczasem obrona i odwrót na z góry upatrzone pozycje jest właściwy dla raptem pierwszych dwóch misji, później zaś to Amerykanie atakują i atakują. No cóż, podręczniki historii mówią, że proporcje nie były aż takie…
Muszę przyznać, iż jednym z większych zaskoczeń dla mnie w trakcie obcowania z przedmiotową pozycją było znaczenie – ba, samo jej istnienie! – warstwy strategicznej, jak też konieczność podporządkowania jej taktyki. Ot, nie mamy tu bowiem do czynienia z linearną fabułą, szybko bowiem od gracza zależy podejmowanie decyzji, na których obszarach zaatakuje w następnej kolejności, co z kolei będzie miało znaczenie w trakcie kolejnych potyczek (wycofujące się oddziały niemieckie wzmacniają bowiem jednostki sąsiednie, z którymi przyjdzie się mierzyć później – tworzenie różnorakich kotłów i ich całkowita eliminacja jest więc bardziej niż wskazane). Co więcej, warto też gospodarować własnymi oddziałami w sposób zrównoważony, weterani bowiem ułatwiają sytuację wyjściową, ale raz polegli nie zmartwychwstają.
Wszystko ma swoje granice jednak, bowiem do szeregu misji można podchodzić wielokrotnie, a co już taki relatywista jak Einstein przyjąłby nie bez ataku serca (tudzież choćby migotania przedsionków). Mimo to jednak dany element był dla mnie wręcz szokujący swoim nowatorstwem, co znacznie wydłuża żywotność gry, albowiem jak rzadko kiedy warto po raz kolejny i kolejny podchodzić do tej samej, zdawałoby się, że już znanej, kampanii, tylko po to, by spróbować czegoś zupełnie innego.
Misje ujmują także swoim zróżnicowaniem – przynajmniej te „zaprogramowane”, mamy bowiem także do czynienia z misjami generowanymi losowo, paradoksalnie dużo łatwiej przewidywalnymi – trudno tu do czegokolwiek przywyknąć, autorzy bowiem postawili – i słusznie – na różnorodność.
Atutem gry jest oprawa wizualna, która nie sili się na pseudotrójwymiar tudzież nie epatuje setkami jednostek, w istocie niesterowalnymi – mamy do czynienia z klasycznym widokiem izometrycznym, wysoce czytelnym, a bynajmniej nie wypaczającym obrazu bitwy.
Company of Heroes 2: Ardennes Assault – Ofensywa w Ardenach było dla mnie ostatnią rzeczą, której bym się spodziewał po strategii czasu rzeczywistego, I to osadzonej w drugowojennych realiach – zaskoczeniem. Może nie wolnym od wad, może nie idealnym, ale też i więcej, niż tylko przyjemnym.
Autor: Klemens
Jakbym się jednak nie krygował, lubię wierność historyczną, a z tą w przypadku rzeczonej pozycji jest różnie. Ot, już w pierwszej misji w ramach niejako samouczka korzystamy ze zrzutu spadochroniarzy, tymczasem właśnie w trakcie pierwszego tygodnia walk warunki atmosferyczne w Ardenach właściwie uniemożliwiały przeprowadzanie jakichkolwiek lotów. Ale to i tak „rybka”, gra jest bowiem skonstruowana w ten sposób, iż w błąd wprowadza sam jej tytuł i właściwsza byłaby Kontrofensywa w Arden
Muszę przyznać, iż jednym z większych zaskoczeń dla mnie w trakcie obcowania z przedmiotową pozycją było znaczenie – ba, samo jej istnienie! – warstwy strategicznej, jak też konieczność podporządkowania jej taktyki. Ot, nie mamy tu bowiem do czynienia z linearną fabułą, szybko bowiem od gracza zależy podejmowanie decyzji, na których obszarach zaatakuje w następnej kolejności, co z kolei będzie miało znaczenie w trakcie kolejnych potyczek (wycofujące się oddziały niemieckie wzmacniają bowiem jednostki sąsiednie, z którymi przyjdzie się mierzyć później – tworzenie różnorakich kotłów i ich całkowita eliminacja jest więc bardziej niż wskazane). Co więcej, warto też gospodarować własnymi oddziałami w sposób zrównoważony, weterani bowiem ułatwiają sytuację wyjściową, ale raz polegli nie zmartwychwstają.
Wszystko ma swoje granice jednak, bowiem do szeregu misji można podchodzić wielokrotnie, a co już taki relatywista jak Einstein przyjąłby nie bez ataku serca (tudzież choćby migotania przedsionków). Mimo to jednak dany element był dla mnie wręcz szokujący swoim nowatorstwem, co znacznie wydłuża żywotność gry, albowiem jak rzadko kiedy warto po raz kolejny i kolejny podchodzić do tej samej, zdawałoby się, że już znanej, kampanii, tylko po to, by spróbować czegoś zupełnie innego.
Misje ujmują także swoim zróżnicowaniem – przynajmniej te „zaprogramowane”, mamy bowiem także do czynienia z misjami generowanymi losowo, paradoksalnie dużo łatwiej przewidywalnymi – trudno tu do czegokolwiek przywyknąć, autorzy bowiem postawili – i słusznie – na różnorodność.
Atutem gry jest oprawa wizualna, która nie sili się na pseudotrójwymiar tudzież nie epatuje setkami jednostek, w istocie niesterowalnymi – mamy do czynienia z klasycznym widokiem izometrycznym, wysoce czytelnym, a bynajmniej nie wypaczającym obrazu bitwy.
Company of Heroes 2: Ardennes Assault – Ofensywa w Ardenach było dla mnie ostatnią rzeczą, której bym się spodziewał po strategii czasu rzeczywistego, I to osadzonej w drugowojennych realiach – zaskoczeniem. Może nie wolnym od wad, może nie idealnym, ale też i więcej, niż tylko przyjemnym.
Autor: Klemens