Command and Conquer: Red Alert 3 - Uprising

Command and Conquer: Red Alert 3 - Uprising
Sztab VVeteranów
Tytuł: Command and Conquer: Red Alert 3 - Uprising
Producent: EA Games
Dystrybutor: Electronic Arts Polska
Gatunek: Strategia RTS
Premiera Pl:2009-03-13
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Ocena
czytelników 63 GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI 55% procent
Głosuj na tę grę!

Command and Conquer: Red Alert 3 - Powstanie

Jednym z moich pierwszych doświadczeń z ortodoksyjnymi strategiami czasu rzeczywistego była seria Command & Conquer oraz jej pokrewna odsłona Red Alert – w tych jakże zamierzchłych czasach zwykło się mawiać o „klonach C&C-podobnych”, która to fraza znikła ze slangu graczy wraz z pojawieniem się sztandarowych pozycji firmy Blizzard. Po latach postanowiłem sobie jednak odświeżyć wspomnień czar i zobaczyć, ile na przestrzeni tego czasookresu uległo zmianie, a okazją ku temu było dla mnie Command & Conquer: Red Alert 3 – Uprising (czy też po zlokalizowaniu Powstanie). Otóż zmieniło się niewiele…
command-and-conquer-red-alert-3-uprising-10042-1.jpg 1Uprising to samodzielny dodatek – z rodzaju klasycznych add-onów, a nie współczesnych wynalazków DLC – do trzeciej odsłony „Czerwonego Alarmu”, umożliwiający zabawę nawet bez elementarnego kontaktu z poprzednimi odsłonami. Co prawda dobrze by było wiedzieć, dlaczego Alianci walczą ze Związkiem Radzieckim (i vice versa, rzecz jasna:)), jak też skąd się tu wzięli Japończycy, ale i bez tego łatwo się we wszystkim zorientować – znajomość szczegółów na poziomie relacji między Mengskiem a Sarą Kerrigan i tą ostatnią a Semirem Duranem nie jest konieczna.

Co jednak dodatek, to dodatek – aż tak wiele znowu nie oferuje on graczowi. Teoretycznie otrzymujemy cztery kampanie, ale żadna z nich nie liczy sobie więcej niż cztery misje, co nie jest zbyt oszałamiającą liczbą – nim się przyzwyczaimy do którejkolwiek postaci bądź realiów pola bitwy, jej znajomość z nami się kończy. Trudno także powziąć wrażenie, że mamy do czynienia z Historią a nie fabułą rodem z reklamy proszka do prania.

Nadto, nawet wspominanie o czterech kampaniach jest pewnym nadużyciem, jedna z nich bowiem, powiązana z osobą Yuriko, której osoba była dość mocno marketingowo eksponowana (chociażby na okładce), w istocie polega na przedzieraniu się przez kolejne i kolejne watahy przeciwników, bez jakichkolwiek opcji budowania etc. Jak się zdaje, był to pewien ukłon twórców w stronę współczesności i upodabniania się erteesów do innych gatunków, w szczególności crpg.

Same misje także nie są specjalnie porywające, bardzo wyraźnie jest widoczne, że zostały one pomyślane nade wszystko z myślą o prezentacji nowych jednostek. W konsekwencji trudno o większe emocje podczas rozgrywki, której większość sprowadza się
do skorzystania z oczywiście nasuwających się na myśl rozwiązań, później zaś z systematycznego ich powtarzania. Zadaniom tym brak pewnego zbalansowania, poczucia, iż możliwych jest wiele rozwiązań.

Wyżej przytoczona opinia może być traktowana jako krzywdząca, w istocie bowiem jedną z podstawową funkcji kampanii add-onów jest zaprezentowania nowych jednostek, niestety jednak w przypadku Uprising trudno liczyć na cokolwiek oprócz tego. Co gorsza, „prostolinijność” jest zarzutem, który można postawić także „podstawowym” jednostkom. Nie mogłem pozbyć się wrażenia, iż twórcom brakowało pomysłu na wyważenie poszczególnych nacji, w związku z czym wprowadzili szereg zupełnie sztucznych ograniczeń, które miast służyć zabawie bardziej frustrują.

W chwili obecnej również opcja gry wieloosobowej nie ratuje tej produkcji, stosunkowo trudno bowiem znaleźć innych chętnych do rozgrywki. Sytuacji nie poprawia również fakt stosunkowo szybkiego „porzucenia” tej produkcji przez jej twórców, nie ma więc co liczyć na jakiekolwiek eventy tudzież lifting mechaniki.

Jeśli idzie o oprawę wizualną, to ta jest całkiem przyjemna dla oka, biorąc oczywiście poprawkę na fakt, że premiera tej gry miała miejsce już kilka lat temu. Jednostki są dość czytelne i rozróżnialne, a i świat gry jest dość urozmaicony i wykonany starannie. Niestety jednak łyżką dziegciu w tej baryłce miodu jest animacja jednostek pieszych, które poruszają się nieproporcjonalnie długo w stosunku chociażby do pojazdów, co sprawia wysoce nienaturalne wrażenie – już „ludziki” w pierwszych Settlersach były bardziej dziarskie.

Z kolei wspominając o cut-scenkach nie wystarczy tylko poprzestać na fakcie, że te są wykonane w formie krótkich filmikócommand-and-conquer-red-alert-3-uprising-10042-2.jpg 2w z jak najbardziej żywymi aktorami. Godzi się bowiem zauważyć, że owe są utrzymane w wybitnie typowym dla serii klimacie humoru niepozbawionego dystansu wobec siebie i graczy – twórcy sięgnęli po maksymę „sex sells” i osadzili w głównych rolach aktoreczki ubrane w kuse spódniczki i z nachalnie wyeksponowanymi biustami. O ile taki image byłby jeszcze zrozumiały w przypadku prezenterki telewizyjnej, to w przypadku żołnierek może budzić tylko uśmiech politowania – kicz, ale zamierzony. Nie rozumiem tylko, dlaczego odstępstwem od tej konwencji jest kampania japońska, skoro to właśnie kulturze Kraju Kwitnącej Wiśni „zawdzięczamy” takie twory jak hentai czy najbardziej wymyślne formy fetyszyzmu.

Pewnym pomieszaniem stylów jest także warstwa dźwiękowa i muzyczna gry. Na zmianę raczeni bowiem jesteśmy klimatami rodem z klubów techno oraz domów parzenia herbaty, którym samym w sobie nie można zarzucić niczego złego, razem jednak sprawiających, że stylem gry jest brak stylu. W istocie, jakkolwiek ucho mam wyczulone na „ładne nuty”, to żaden motyw muzyczny nie zapadł mi w pamięć na tyle, bym był skłonny go zanucić przy innej czynności. Podobnie rzecz się ma z udźwiękowieniem – akcent akcentem, ale naprawdę radzieccy żołnierze mogliby w końcu przemówić po rosyjsku więcej niż jednym słowem.

Command & Conquer: Red Alert 3 – Uprising nie posiada cech wybitności tudzież ponadczasowości, które można by było docenić po upływie choćby kilku dni od daty premiery. Również jej brakom po upływie tego czasu trudno przypisać jakikolwiek urok. Niestety, ale twórcy nie spostrzegli, że wraz z rozwojem gatunku gracze liczą na coś więcej – i to nawet wtedy, gdy tęsknią za powrotem do korzeni. Uprising to bardzo dobry klon gier z serii C&C – klon, i nic więcej.

Autor: Klemens
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję