Clive Barkers Jericho

Clive Barkers Jericho
Sztab VVeteranów
Tytuł: Clive Barkers Jericho
Producent: Mercury Stream Entertainment
Dystrybutor: Codemasters Software
Gatunek: FPS
Premiera Pl:2007-12-14
Premiera Świat:
Autor: Blackwolf111
Ocena
czytelników 67 GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI 70% procent
Głosuj na tę grę!

Clive Barker's Jericho

„(...)tak minął dzień piąty. Szóstego dnia Bóg stworzył mężczyznę i niewiastę...” Nie jest to opis prawdziwy. Przynajmniej nie do końca. Otóż człowiek nie był pierwszym dziełem Boga stworzonym na swe podobieństwo. Byliśmy drudzy jeżeli chodzi o ścisłość.
clive-barkers-jericho-4314-1.jpg 1Taką właśnie wersję tej historii serwuje nam Clive Barker w scenariuszu do drugiej już gry, przy której tworzeniu brał udział. Mowa o Clive Barker's Jericho, tytule wyprodukowanym przez studio Codemasters. Pierwsze było Undying, również asygnowane nazwiskiem imć Barkera. Rewelacyjny fpp-horror, którego największymi atutami był klimat i fabuła. Za tę ostatnią odpowiada nie kto inny jak sam Barker, co niewątpliwie pozwoliło grze odnieść spory sukces. Podobnie w Jericho fabuła jest jednym z istotniejszych elementów gry.

Prze Adamem i Ewą Bóg stworzył byt zwany Pierworodnym. Bezpłciowy, niedojrzały, pozbawiony tego co nazywamy człowieczeństwem. Nienauczony kochać i obdarzony pół-boską mocą. Pierworodny nie spodobał sie swemu stwórcy, toteż został uwięziony, a jego miejsce zająć mieli ludzie. Więzieniem była afrykańska pustynia, pośród której wybudowano potem miasto Al-Khali. Jako członek elitarnego siedmioosobowego oddziału Jericho udajesz się do ruin zniszczonego już miasta ścigając terrorystów. Rozpętuje się potężny cyklon, którego centrum stanowią ruiny antycznego miasta. Jak się szybko okazuje, Pierworodny próbuje zrzucić kajdany niewoli. Co więcej nie jest to pierwsza próba. Jedyną nadzieją by go powstrzymać zostaje siódemka naszych podopiecznych.

No, szóstka jeżeli mam być dokładny. Szybko bowiem kapitan oddziału, Devin Ross, w którego rolę się wciela się gracz, ginie. Jest to raczej powód do radości niż koniec rozgrywki. Wrodzone zdolności członków Jericho (o których z chwilę) i dziwne właściwości ruin Al-Khali sprawiają, że dusza Rossa opuszcza jego ciało, ale nie opuszcza tego świata. Ross potrafi wniknąć do ciała każdego z kompanów by sterować jego poczynaniami. W ten dość sensownie uzasadniony fabularnie sposób odkrywamy najciekawszy mechanizm gry. W każdej chwili możemy swobodnie przeskakiwać na wybranego członka Jericho, by osobiście nim pokierować. Czasami jest to wręcz niezbędne, a to za sprawą umiejętności specjalnych. Bohaterów jest sześciu, każdy charakteryzuje się odmiennym ekwipunkiem i wrodzonymi zdolnościami paranormalnymi.

Moją ulubioną była Abigail Black, kobieta o zdolnościach telekinetycznych z karabinem snajperskim i umiejętnością, która najbardziej przypadła mi do gustu - Abigail potrafi bowiem kierować wystrzelonym pociskiem, co pozwala nam w zwolnionym tempie i przy użyciu myszy zaliczyć do trzech trafień w gł
owę za jednym wystrzałem. Inni warci wzmianki to Wilhelmina „Billie” Church - wysportowana Azjatka z uzi w dłoni i krótką kataną przewieszoną przez plecy. Jest też egzorcysta Paul Rawlings z dwoma potężnymi srebrnymi pistoletami. Każda broń posiada alternatywny tryb strzału, a zdolności bohaterów nabierają mocy wraz z postępem fabuły.

Gra utrzymana jest w konwencji FPS-a. Zabawa jest bardzo liniowa, co jednak nie jest w tym wypadku wielką wadą. Nasz zespół zmierza przed siebie. Pojawiają się wrogowie, zwykle atakujący grupami. Po dłuższej wymianie ognia ponownie zmierzamy do przodu, by spotkać kolejną falę wrogów. Byłoby zapewne nudne, ale zróżnicowanie wrogów skutecznie temu przeciwdziała. Czasami też natchniemy się na popularne ostatnio Quick Time Eventsy, czyli minigierki polegające na wciskaniu odpowiednio szybko wybranych klawiszy, lub też będziemy musieli użyć określonych mocy, by rozwikłać jakąś niespecjalnie skomplikowaną zagadkę.

Z założenie Jericho miało być horrorem co jednak niekoniecznie się powiodło. Zamiast straszenia przez niedopowiedzenia, niewyraźne kształty czy niepokojące odgłosy mamy tu masę mięsa, krwi i innych niespecjalnie estetycznych elementów. Słowem - gore. Zarówno po lokacjach jak i napotkanych przeciwnikach da się odczuć, że w grze maczała palce ta sama osoba, która jest odpowiedzialna za serię filmów Hellraiser. Tłem dla menu są pulsujące ścięgna z latającymi wkoło muchami. Przeciwnicy to zakrwawione, okaleczone kreatury z licznymi stalowymi łańcuchami, igłami i palami, które wrosły na stałe w ich dawniej ludzkie ciała. Podobnie jest z lokacjami. Wraz z postępem fabuły będziemy cofać się w czasie do okresów w historii, w których pierworodny próbował wydostać się z niewoli. W ten sposób od współczesności po okres II wojny światowej, czas krucjat krzyżowych, rozkwitu cesarstwa rzymskiego, czasy babilońskie, na początku istnienia kończąc. Każdy okres wyraźnie różni się od innego, choć elementem wspólnym są napotkane narzędzia tortur, zmasakrowane zwłoki i wszechobecna krew. Poziomy są może bezsensownie zaprojektowane pod względem realizmu, ale w tym wypadku nie jest to nadmiernie zauważalne

Na tle szeregowych wrogów bardzo dobrze wypadają pojedynki z bossami czekającymi na końcu każdego poziomu. Stanowią oni portal do poprzedniego czasu. Starcia te są dobrze pomyślne i emocjonujące, a niektóre naprawdę pozostają na długo w pamięci, choćby walka z olbrzymim glclive-barkers-jericho-4314-2.jpg 2adiatorem toczona pośrodku epickiego koloseum.

Generalnie poziom trudności nie jest wyśrubowany i poza kilkoma miejscami gdzie jesteśmy upychani w wąskich korytarzach, a wrogowie atakują z obu stron, nie powinien on stanowić dużego wyzwania. Szczególnie dlatego, że nasi kompani cechują się bardzo dużym wskaźnikiem samodzielności i poza nielicznymi wpadkami zawsze są raczej pomocni niż uciążliwi. Jest to o tyle cenne, że nie miałem wrażenia jakbym sam musiał odstrzelić głowę każdej kreaturze. Jericho to zgrany zespół zaprawiony w wielu bojach i to doskonale widać podczas starć z większą ilością wrogów. Gdy sterowana przez nas postać padnie pod ciosami wroga, możemy zaczekać, aż któryś z kompanów nas uleczy lub po prostu przenieść duszę Rossa do jednego z nich.

Gra jest bardzo dobrze udźwiękowiona. Głosy postaci i otoczenia stoją na wysokim poziomie. Jeszcze lepiej jest z muzyką: przez większość czasu nieszkodliwie pobrzmiewa w tle, by tym bardziej zaakcentować wybrane sytuacje czy miejsca. Grafika: krótko - jest dobrze. Postacie są dobrze animowane i charakteryzują się dużą ilością detali. Świetnie pokazane są lokacje, szczególnie te późniejsze, jak średniowiecze czy era rzymska. Ciekawie wykorzystano grę świateł i cieni. Wszystko bez zastrzeżeń działa płynnie na sprzęcie słabszym niż zalecany (niby to nic takiego, ale w porównaniu z większością obecnych gier to jednak jest to miły akcent).

Cały powyższy tekst wskazywać może, że gra jest naprawdę dobrą strzelanką. I rzeczywiście jest. Problem w tym, że przekonałem się o tym dopiero po kilku godzinach gry. Do jednej trzeciej rozgrywka była raczej mierna, potem zaczęło się robić obiecująco. Dopiero trzecia cześć całości nie pozwoliła mi odejść od monitora, aż do ujrzenia napisów końcowych

Gra nagradza cierpliwość. Mimo, iż początkowe 2-3 godziny mogą zniechęcać, to naprawdę warto dotrwać do późniejszych etapów. Zapowiedziano już nawet sequel, który ma być bezpośrednią kontynuacją i rozgrywać się kilka minut po zakończeniu „jedynki”. Sequel, na który czekam z niecierpliwością.

Jako naprawdę solidny klimatyczny FPS gra zasługuje na 8+. Taką ocenę wystawiłbym zaraz po odejściu od monitora. Już na zimno i traktując ją jako nierówną całość wystawiam 7.

Plusy:

- klimat
- grafika
- przeciwnicy
- umiejętności paranormalne

Minusy:

- nudny początek
- do bólu liniowa

Autor: Blackwolf111
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
06.08.2010 | blazejco12345 » To jest po prostu super.
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję