Call to power II
Tytuł: Call to power II
Producent: Activision
Dystrybutor: Licomp Empik Multimedia
Gatunek: Strategia turowa
Premiera Pl:2001-02-28
Premiera świat:
Autor: Manstain
Civilization - Call To Power 2
Civilization - Call To Power 2
Olbrzymi finansowy sukces "Cywilizacji" sprawił, że inni także chcieli coś uszczknąć z bardzo dobrze się sprzedających symulatorów zarządzania państwami. Activision stworzyła swojego pierwszego "Call to Power", w Microsofcie na skutek typowych dla Amerykanów mętnych przepisów własności praw autorskich , doszło do rozłamu. Wkurzony,genialny twórca gier komputerowych Sid Meier, odszedł i założył własną firmę Firaxis, gdzie powstała "Sid Meier Alpha Centuari". Gra rozgrywała się w momencie, którym kończyła się "Cywilizacja", czyli od kolonizacji obcej planety. Cieszyła się ona umiarkowanym sukcesem, wpłynęła na to sama mechanika gry i w sumie brzydka grafika. Od tego czasu wydano jeszcze podrasowaną "Cywiliazcję 2" czyli "Cywilizacje test of time" i nastała cisza. Dochodziły jakieś plotki o powstającej "Cywilizacji 3", którą podobno miał tworzyć sam Meier ale to nic pewnego , zaś ze stajni Activison regularnie puszczano newsy o podobno innowacyjnym "Call to power 2", w końcu ogłoszono koniec prac i gra trafiła na półki. Na pytanie, czy jest lepsza od oryginału i czy warto ją kupić, postaram się wyczerpująco odpowiedzieć.
Już na pierwszy rzut oka widać, że Activision wziął sobie do serca uwagi graczy narzekający na nazbyt skomplikowany interfejs w "CTP1". W części drugiej jest on dużo prostszy w obsłudze, łatwo się przeskakuje między poszczególnymi doradcami czy opcjami w zarządzaniu miasta. Odważę się nawet powiedzieć, że określenie "intuicyjny:" znakomicie pasuje do interfejsu "CTP2", każdy kto wcześniej grał w jakikolwiek klon "Cywilizacji" bez trudu poradzi sobie w "CTP2" a ci którzy nigdy nie grali w tego typu gry (a są w ogóle tacy) błyskawicznie orient, o co chodzi.
Nie wiem jak będą wyglądały przyszłe części "CTP" czy "Cywilizacja 3" lecz pod względem grafiki, "CTP2" to małe mistrzostwo świata, a filmiki ukazujące się po każdym wynalezieniu "cudu" to prawdziwe perełki. O ile mi osobiście fajnie się grało w "SMAC" to jednak rozumiem utyskiwania tych, którzy narzekali na kiepską grafikę. Faktycznie "ponurość" "SMAC" mogła zniechęcić do gry, na szczęście w "CTP2" użyta paleta barw jest w sam raz , nie męczy oczu i pozwala się skupić na rozgrywce. Włączona animacja szlaków handlowych, dodatkowo podnosi walory estetyczne, choć jeśli będzie ich zbyt dużo to po pierwsze gra staje się zbyt nieczytelna po drugie wyraźnie zaczyna zwalniać. Jednym słowem grafika jest o wiele ładniejsza niż w części pierwszej i tyle.
Obiecywano poprawić algorytmy dyplomacji no i właśnie
Inną naprawdę znaczącą poprawą jest ulepszony system bitewny. Rzecz jasna teraz byle hoplita nie pokona czołgu czy innej współczesnej jednostki, jednak czy to jest jakaś zaleta? Dla mnie to rzecz oczywista i trudno się tym chwalić. Innowacją jest dość znaczna możliwość koncentracji jednostek, możemy je grupować w armie liczące do 12 jednostek. Podczas bitwy, tradycyjnie otwiera się "okno bitewne" i tam komputer dość inteligentnie rozmieszcza jednostki, to znaczy z przodu normalne z tyłu zaś te które strzelają na dystans: armaty, łuczników itp. Pojedynki odbywają się w dosyć schematyczny sposób, najpierw giną jednostki centrowe, potem flankowe na końcu te ze zwiększonym zasięgiem. Wielką szkodą jest fakt, że nie możemy ingerować w ustawienie naszych jednostek, to znaczy aby ustalić kto na flankach a kto w centrum. Dzięki tak prostej opcji mielibyśmy wpływ, na kolejność unicestwiania własnej armii, a wiadomo, że lepiej aby najpierw ginęło mniej wartościowe mięcho. Przyznacie, iż frustrująca jest sytuacja kiedy po bitwie, z armii, która liczyła przykładowo 10 jedn. pancernych i 2 jedn. starożytnych hoplitów zostają sami hoplici.
Oprócz tradycyjnych jednostek, do naszej dyspozycji oddano także jednostki wyjątkowe jak :telewangelista czy prawnik i tu dochodzi do jednej z większych śmieszności "CTP2" jeśli się uprzemy to możemy podbić całe wrogie państwo za pomocą prawników, albo dochodzi wówczas do bitew: armia prawników kontra dywizja pancerna. Rozumiem że w Stanach prawnicy to potęga ale żeby aż tak?