Citadelum
Sztab VVeteranów
Tytuł: Citadelum
Producent: Abylight Barcelona
Dystrybutor:
Gatunek: Ekonomiczna
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera świat:
Autor: Klemens
Tytuł: Citadelum
Producent: Abylight Barcelona
Dystrybutor:
Gatunek: Ekonomiczna
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera świat:
Autor: Klemens
Citadelum
Ostatnimi laty gatunek city builderów zdaje się wracać do łask, tak graczy, jak i (z uwagi na tych pierwszych) deweloperów. Nie da się ukryć, iż często ci ostatni źródeł sukcesu upatrywali w wyróżnieniu się przez sięgnięcie po bardzo nietypowe, dotychczas nieeksploatowane settingi. Mieliśmy więc gry umożliwiające budowanie się na skorupie wielkiego jaszczura, mogliśmy również udać się na podbój Himalajów czy starożytnej Mezopotamii, co jednak sprawiło, że miłośnicy znacznie bardziej „standardowych” scenerii byli skazani na zagrywanie się w produkcje sprzed wielu, wielu lat. Twórcy Citadelum dostrzegli tu swoją szansę.
Akcja gry osadzona jest w realiach starożytnego Rzymu, który co prawda wyrósł już na lokalnego hegemona, lecz musi mierzyć się z wewnętrznym kryzysem, a właściwie jego kolejną odsłoną zainicjowaną śmiercią Juliusza Cezara. Nie musimy więc od nowa wymyślać akweduktów czy brukowanych dróg, jednakże nasze imperium wciąż ma głównie wiejski c
harakter i wręcz woła o gwałtowną urbanizację.
Deweloperzy zrzeszeni w studio Abylight Barcelona uznali jednak, iż za wszelką cenę należy unikać wpadnięcia w koleiny wyznaczone przez kolejne odsłony serii Cezar i pokrewne, czerpiąc jednak z nich to, co najlepsze.
Zacznijmy więc od tego ostatniego. Autorzy oferują nam doprawdy całe bogactwo obiektów, które możemy wznieść. Wzniesienie miasta, które z lotu ptaka faktycznie przypomina to, czym raczeni jesteśmy w filmach, w istocie jest możliwe (oczywiście z uwzględnieniem skali). Jeśli się wykażemy stosownymi zdolnościami urbanistycznymi, to możemy wykreować coś, czego makietą ekscytowałby się każdy zamiłowany modelarz.
Twórcy uznali jednak, iż to zbyt mało, ograniczenie się wyłącznie do tego stanowiłoby odgrzewanie kotleta. Nie pogłębiają więc typowych city bulderowych mechanik chociażby przez rozwijanie łańcuchów produkcyjnych (jak przykładowo niedawno pozwolili sobie twórcy Ara: History Untold) – ba, nawet raczej zdecydowali się na ich uproszczenie – lecz zamiast tego postanowili zaoferować nowe opcje.
Po pierwsze – walka. Miasta można nie tylko wznosić, lecz również i burzyć. Starożytny Rzym wszak powstał na przemocy i był na niej oparty, a nawet gdy jego granice nie płonęły, to często stanowił arenę wojen domowych. Pomysł uważam sam w sobie za znakomity, jednakże osoby oczekujące kolejnego gatunkowego milowego kroku właściwego dla tego dokonanego w serii Total War muszę rozczarować – starcia są mocno uproszczone, zwłaszcza pod względem taktycznym, i nie powodują one zbyt dużej ekscytacji.
Drugie novum stanowi implementacja systemu bóstw, które stanowią realną siłę w naszym świecie – mogą nas obdarzać swoimi (wymiernymi) łaskami, mogą również zsyłać na nas najróżniejsze plagi i nieszczęścia jako manifestację swego niezadowolenia z ignorowania ich woli… bądź nazbyt uległego zabiegania o względy innych nieśmiertelnych. I tak źle, i tak niedobrze. Uatrakcyjnia to rozgrywkę, choć z pewnością nieco zirytuje graczy nastawionych na realizm.
Citadelum nie jest grą-wydmuszką, przeciwnie, produkcja ta potrafi wciągnąć na wiele godzin. Stanowi to jednak w niemałym stopniu zasługę jej relatywnej prostoty, podążania nieco pod prąd współczesnych trendów (czy aby jednak nie chwilowych?). Sugeruje złożoność, lecz w istocie żadnego z jej elementów nie można uznać za wybitnie złożony. Paradoksalnie najbardziej rozczarowani będą najbardziej „wyposzczeni”- inni mogą po prostu dobrze się bawić.
Autor: Klemens
Akcja gry osadzona jest w realiach starożytnego Rzymu, który co prawda wyrósł już na lokalnego hegemona, lecz musi mierzyć się z wewnętrznym kryzysem, a właściwie jego kolejną odsłoną zainicjowaną śmiercią Juliusza Cezara. Nie musimy więc od nowa wymyślać akweduktów czy brukowanych dróg, jednakże nasze imperium wciąż ma głównie wiejski c
Deweloperzy zrzeszeni w studio Abylight Barcelona uznali jednak, iż za wszelką cenę należy unikać wpadnięcia w koleiny wyznaczone przez kolejne odsłony serii Cezar i pokrewne, czerpiąc jednak z nich to, co najlepsze.
Zacznijmy więc od tego ostatniego. Autorzy oferują nam doprawdy całe bogactwo obiektów, które możemy wznieść. Wzniesienie miasta, które z lotu ptaka faktycznie przypomina to, czym raczeni jesteśmy w filmach, w istocie jest możliwe (oczywiście z uwzględnieniem skali). Jeśli się wykażemy stosownymi zdolnościami urbanistycznymi, to możemy wykreować coś, czego makietą ekscytowałby się każdy zamiłowany modelarz.
Twórcy uznali jednak, iż to zbyt mało, ograniczenie się wyłącznie do tego stanowiłoby odgrzewanie kotleta. Nie pogłębiają więc typowych city bulderowych mechanik chociażby przez rozwijanie łańcuchów produkcyjnych (jak przykładowo niedawno pozwolili sobie twórcy Ara: History Untold) – ba, nawet raczej zdecydowali się na ich uproszczenie – lecz zamiast tego postanowili zaoferować nowe opcje.
Po pierwsze – walka. Miasta można nie tylko wznosić, lecz również i burzyć. Starożytny Rzym wszak powstał na przemocy i był na niej oparty, a nawet gdy jego granice nie płonęły, to często stanowił arenę wojen domowych. Pomysł uważam sam w sobie za znakomity, jednakże osoby oczekujące kolejnego gatunkowego milowego kroku właściwego dla tego dokonanego w serii Total War muszę rozczarować – starcia są mocno uproszczone, zwłaszcza pod względem taktycznym, i nie powodują one zbyt dużej ekscytacji.
Drugie novum stanowi implementacja systemu bóstw, które stanowią realną siłę w naszym świecie – mogą nas obdarzać swoimi (wymiernymi) łaskami, mogą również zsyłać na nas najróżniejsze plagi i nieszczęścia jako manifestację swego niezadowolenia z ignorowania ich woli… bądź nazbyt uległego zabiegania o względy innych nieśmiertelnych. I tak źle, i tak niedobrze. Uatrakcyjnia to rozgrywkę, choć z pewnością nieco zirytuje graczy nastawionych na realizm.
Citadelum nie jest grą-wydmuszką, przeciwnie, produkcja ta potrafi wciągnąć na wiele godzin. Stanowi to jednak w niemałym stopniu zasługę jej relatywnej prostoty, podążania nieco pod prąd współczesnych trendów (czy aby jednak nie chwilowych?). Sugeruje złożoność, lecz w istocie żadnego z jej elementów nie można uznać za wybitnie złożony. Paradoksalnie najbardziej rozczarowani będą najbardziej „wyposzczeni”- inni mogą po prostu dobrze się bawić.
Autor: Klemens